niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 28

Noc w pubie była długa, wszyscy świetnie się bawili.
Jednak zawsze coś musiało się zdarzyć.
-Ekhem!-na scenę weszła Ludmiła, która przed chwilą pojawiła się w pubie.-Imprezka beze mnie?-udała smutną.-Przecież i ja jestem waszą przyjaciółką!-zaśmiała się sztucznie.
-Ludmiła, włącz muzykę!-krzyczeli z tyłu.
-Cicho! Ludmiła przemawia. Chciałam was ogłosić, że zapewne wiecie, że będę gwiazdą i imprezy ze mną będą niecodzienne. Powinniście z tego korzystać i mnie zapraszać! Także...-mówiła, ale nikt jej nie słuchał.
Maxi podszedł do wieży muzycznej i włączył muzykę na nowo.
Wszyscy zaczęli się bawić.
-Ej! Ja mówię! Ludmiła przemawia! Cisza!-krzyczała zła Ludmiła.
-W moim kraju jest określenia na takich ludzi...-powiedział Braco do Francesci.
-U nas też: chwalipięta.-odparła popijając zimną coca-colę.
-Ale czym ona się tak chwali?-zdziwił się Braco.
-Tym, że się urodziła! Bo to przecież zaszczyt dla nas, że się urodziła!-Fran naśladowała Ludmiłę i porwała Braco do tańca.

                                                       ***Tymczasem***

-Leon, idę się napić, muszę odpocząć.-powiedziała Violetta i poszła coś zamóic w barze.
Leon poszedł do Andresa, aby porozmawiać z nim.
-Jedna lemoniada. Dużo lodu poproszę!-powiedziała i usiadła na krześle.
-Zmęczona?-zagadała brunetka siedząca obok.
-I to jak!-odparła Viola i przejechała dłonią po swoich bujnych włosach.
-Jestem Lena.-przedstawiła się brunetka.
-A ja Violetta.-powiedziała Viola.-Dziękuję.-zwróciła się do barmana podającego lemoniadę.
-Spójrz na parkiet, czy to nie Justin Bieber?-powiedziała Lena.
-Gdzie?-Violetta odwróciła się stawiając swój napój na blacie.
W tym czasie Lena wsypała coś do napoju dziewczyny.
-Musiało mi się pomylić. Jeden z tych tancerzy jest strasznie do niego podobny.-skłamała.
-Acha. -Violetta wypiła dużego łyka lemoniady.
Po chwili poczuła, że coś dzieje się z jej ciałem.
Świat zaczął wirować, a ona ledwo czuła nogi. Wstała i złapała się na głowę.
-Co się dzieje?-spytała brunetka.
-Strasznie źle się czuję.-odparła Violetta.
Kiedy Violetta zsunęła się na ziemię, Lena szybko podniosła ją i wyprowadziła z baru.

                                                       ***Nad ranem***

-Jestem taka zmęczona... -powiedziała Violetta budząc się.-Gdzie ja jestem?!
Violetta dostrzegła, że znajduje się w środku tira. Leży okryta starym kocem. Wokół niej są jakieś poduszki.
-Jesteś uprowadzona, maleńka.-odparł kierowca.
-Kim jesteś i dlaczego to robisz?!-wrzasnęła Violetta.
-Dla twojego dobra... Dla twojego dobra...-powiedziała dziewczyna i docisnęła pedał gazu.
-Co masz zamiar zrobić?-spytała zmartwiona Viola.
-Za dużo pytań! Wszystkiego się dowiesz.-powiedziała brunetka i popatrzyła przed siebie.

                                                    ***Później, kiedy Viola spała***

-Jade, udało się. Mam ją. Spokojnie, kuzynko. Tak, śpi w moim tirze. Nie martw się, zaraz wykonam ten telefon.-mówiła Lena do słuchawki telefonu.
Po chwili rozłączyła się i wystukała kolejny numer.
-German?-spytała niskim głosem.
-Tak?-odparł mężyczna po drugiej stronie telefonu.
-Mamy twoją córkę. Jeśli chcesz kiedykolwiek ją jeszcze zobaczyć, musisz wypełnić warunki.
-Co?! Violetta?! Nie! Oddajcie mi ją!-wrzeszczał German.
-Jeśli chcesz ją odzyskać musisz wypełnić warunki.-kontynuowała Lena.
-Jakie warunki?-pytał podenerwowany German.
-Masz przekazać połowę majątku Jade lub Matiasowi.
-Co?!-krzyknął German.
-Tak. Znasz jej numer konta. Jeśli nie, z chęcią ci go powtórzę: 00290002839827817283862525.
Połowa majątku. Inaczej stanie jej się krzywda. Masz tydzień na podjęcie decyzji: żywa córeczka czy martwa córeczka?-Lena rozłączyła się i wsiadła do tira.-Jedziemy!-krzyknęła i odjechała ze stacji benzynowej.

                                                     ***Tymczasem w Buenos Aires***

-Olga, Ramalo, Angie!-wrzasnął German.
Wezwani zbiegli na dół.
-Tak?-spytali.
-Violetta jest porwana!-German usiadł na sofie i schował twarz w dłoniach.
-Jak to porwana?!-krzyknęła Angie.
-Mój aniołeczek?-Olga uroniła łzę.
-Musimy coś zdziałać!-powiedział Ramalo.-Skąd to wiesz?
-Przed chwilą jakaś kobieta do mnie zadzwoniła i podała warunki wypuszczenia Violetty.
-Jakie warunki?-spytała Angie.
-Muszę dać połowę majątku Jade lub Matiasowi!-krzyknął German.
-Co?! Musimy ją znaleźć, tak nie może być! Nie wiedziałam, że ta dwójka może być zdolna do czegoś takiego! Ale gdzie ona może być?-mówiła Angie.
-Nie mam pojęcia! Skoro wywieźli ją z Madrytu, bo tam była, musi być w pobliżu. Może są jeszcze w Europie?-mówił German.
-Co teraz?!-mówiła Olga.
-Powiadomię policję, muszą ją znaleźć!-powiedział Ramalo.
-Ale jak ją znajdą? Pojadą do Europy jej szukać?-mówiła Angie.
German zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
-To nielogiczne. Musimy jej szukać sami, ale musimy wiedzieć gdzie.-odparł German.
-A Pablo?! Nie dopilnował jej?! Muszę do niego zadzwonić!-powiedziała Angie i wybiegła z salonu.

                                                     ***Rozmowa telefoniczna***

-Halo?-spytał Pablo.
-Pablo, gdzie jest Violetta?!-wrzasnęła Angie.
-Pewnie w swoim łóżku, po co budzisz mnie w nocy?!-spytał zaspany Pablo.
-U ciebie jest noc, u nas dzień. Jakoś to musi być! Pablo, dostaliśmy telefon, że Violetta jest porwana! Żądają okupu!
-Co?!-Pablo zerwał się z łóżka i wybiegł z pokoju.
-Musisz ją znaleźć, pomóż mi...-zapłakała Angie.
-Nie martw się, poszukiwania zaraz się rozpoczną.-odparł i rozłączył się.
Pobiegł pod pokój dziewcząt i zaczął walić w drzwi. Otworzyła mu Camila.
-Gdzie Violetta?!-wrzasnął Pablo.
-Nie wiem... Myślałam, że z Leonem. A coś się stało?-przebudziła się momentalnie.
-Zaginęła! Żądają okupu!-powiedział Pablo i pobiegł pod pokój Leona.-Gdzie Violetta?-wrzasnął.
-Nie wiem... Nie jest z Camilą i Francescą?-spytał zaspany Leon.
-Porwano ją! Wszyscy ubierają się i szukamy Violetty! Musicie mi opowiedzieć gdzie ją widzieliście ostatnio!-powiedział nerwowo Pablo i obudził pozostałych.

                                                 ***Tymczasem, tir Leny***

-Lena, kim ty właściwie jesteś?-spytała Violetta.
-Jestem kuzynką Jade i Matiasa. Widzisz... Jesteś taką jakby pułapką dla tatusia.-zaśmiała się brunetka.
-Czego wy chcecie?-krzyknęła Viola.
-Zamknij się i siedź tam z tyłu! Chcemy pieniędzy. Ty nam nie jesteś potrzebna, jesteś tylko przynętą.-odparła dziewczyna i wcisnęła hamulec.-Tu spędzimy noc. -zaśmiała się brunetka i wyciągnęła poduszkę z torby.

                                                   ***Wieczór, Buenos Aires***

-Jestem taka zmęczona... Te rozmyślanie co dalej mnie wykańczają! -powiedziała Angie mrużąc oczy.
-Idź spać, dobrze ci to zrobi.-powiedział German.
-Nie, nie mogę, nie wiem czy...
-Spokojnie, prześpij się. Jutro pomyślimy co dalej.-powiedział German.
-Dobrze... Ale czy na pewno...?
-Tak! Idź już.-German zaprowadził Angie na górę.
Angie położyła się w łóżku i zamknęła oczy.
Usłyszała głos.
Śniła.
-Angie... Angie...-ktoś ją wołał.
-Tak? Marija?!-Angie ujrzała swoją siostrę we śnie.
-Hiszpania. Szukaj jej tam...-mówiła Marija.
-Co?! Jaka Hiszpania? Nic nie rozumiem.
-Violetta... Hiszpania... Barcelona... Ona tam jest...-i Marija zniknęła.
Angie momentalnie obudziła się.
-German!-zawołała, a mężczyzna wpadł do pokoju.
-Co się stało?
-Wiem, gdzie jest Violetta!-Angie uśmiechnęła się.
-Co?! Skąd?!-German ucieszył się.
-Marija mi powiedziała! Musimy lecieć do Hiszpanii do Barcelony. Tam jest Violetta. Marija pokazała mi jakieś obrazy przydrożnej stacji benzynowej. Tam stał tir, a w nim spała Violetta!-Angie tak bardzo się cieszyła.
-Angie, nie wygłupiaj się, bo...
Angie podeszła do Germana i pocałowała go z radości, a potem zbiegła po schodach oznajmiając:
-Ramalo, kupuj bilety do Barcelony! Jedziemy po Violettę!






***
Podoba się?
Wiem, że wczoraj nie było, ale nie miałam pomysłu.
Ten pomysł dała mi moja mama.
Fajny?
Głosujcie w ankietach!
Jutro nowy rozdział :)
Buziaki,
Zuzka.



piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 27

                                                     ***17:00, plac przed hotelem***

-Jest 17:00 i go nie ma...-mówiła Camila patrząc na zegarek.
-Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam...-usłyszała słowa piosenki i odwróciła się.-Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam... Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! A kto? Camila!-zobaczyła gromadkę przyjaciół, a na ich czele Maxiego pchającego wózek z ogromnym tortem, na którego czubku były świeczki z liczbą "17".
Wokół tortu stali Braco, Tomax, Leon, Naty, Violetta, Francesca no i Maxi.
-C-co się dzieje?!
-Dzisiaj masz urodziny, słonko!
-No tak, 26 września... Już stara jestem, że o urodzinach zapomniałam!-Camila złapała się za głowę. Wiedzieliście?-Camila spojrzała po wszystkich.
-Pamiętaliśmy o twoich urodzinach, ale Maxi zorganizował wszystko i nas zaprosił!-odparła Francesca.
-Maxi, a więc dlatego...?-Camila podeszła do niego i uściskała go.
-Jestem strasznym gadłą i byłyby nici z niespodzianki...
-Oj, a ja myślałam o najgorszym!
-Wszystkiego najlepszego, skarbie!-powiedział Maxi i czule pocałował Camilę.
-Dobra, starczy tych czułości!-powiedziała Viola.
Camila pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczki.
Impreza przeniosła się do ogrodu, gdzie przygotowany był piknik.
Wszyscy złożyli dziewczynie życzenia, wręczyli prezenty i usiedli na kocu.
Maxi nałożył tortu i rozstawił jedzenie. Każdy częstował się kuchnią Maxiego.
Nie obeszło się bez zgrzytów.
-Czy ukochana Leona poda mi pomidory?-Viola spytała złośliwie.
Natalia spuściła głowę, a Braco szybko podał pomidory Violi, aby nie było awantury.
Po chwili sytuacja powtórzyła się:
-Francesca, dokładnie o tym myślałam! Myślałam, że poszlibyśmy razem: my, Cami z Maxim, Braco, Tomas no i Leon ze swoją ukochaną...-mówiła Viola.
Natalia poczuła ciepło w środku.
Było jej głupio, że Violetta myśli, że ona i Leon są razem.
Ona i Leon!
Przecież to kumple. Od dziecka!
"Źle zrobiłam. Mogłam nie słuchać Ludmiły, ale... To moja przyjaciółka, muszę jej pomagać! Zrobię coś z tym."-pomyślała Natalia i wstała z koca.
-Violetta, Leon, pomożecie mi? Chodźccie!-powiedziała Natalia i odeszła z nimi na bok.-Musimy sobie coś wyjaśnić. Leon, przepraszam cię za to co zaszło, po prostu...-zwróciła się do Leona.-Znasz Ludmiłę i jej wpływ na mnie! Jednak to nie tylko jej wina, ale też moja. Żałuję i przepraszam was za to.-spojrzała na Violę.
-Ale o co chodzi?-Violetta nic nie zrozumiała.
-Muszę powiedzieć ci prawdę. Leon cię nie zdradził. To ja go pocałowałam.
-Kochasz się w nim?!
-Nie! To mój przyjaciel... Po prostu Ludmiła ma cel: zniszczyć wasz związek i wymyśliła podstęp... A ja jej w tym pomogłam.-Nata spuściła głowę.
-A udawała, że to ona jest poszkodowana! Jak ja ją...-Viola złościła się. Leon stał obok i przyglądał się tej sytuacji. -W porządku, Nata. Nie umiem się złościć. Nie jestem na ciebie zła, ale mam urazę do Ludmiły. Dlaczego ona mi to robi?
-Mówiłam, ona po prostu... Pragnie Leona.-powiedziała Natalia.
-Ekhem...-chrząknął Leon.
Violetta podeszła do niego i przytuliła go. Leon nic nie powiedział, nie odwzajemnił uścisku.
Violetta spojrzała na Leona i powiedziała:
-Przepraszam, że cię nie wysłuchałam...-wtedy Leon ją przytulił.

                                      ***Wieczór, po nakręceniu filmiku na v-logu Fran***

-Jestem taka zmęczona!-Violetta rzuciła się na łóżko.
-A ja nie! Mam tyle energii w sobie! Zróbmy coś! Dziś są moje urodziny, chcę się wyszaleć.-powiedziała Camila.-Idźccie po chłopaków i idziemy na miasto!
Dziewczyny spojrzały po sobie i uśmiechnęły się.
-To co? Ja idę po chłopaków, a wy już się szykujcie!- Camila jak powiedziała, tak zrobiła.

                                                        ***Tymczasem w Buenos Aires***

-Świeżo myta podłoga, proszę uważać!-powiedziała Olga i wyszła z kuchni.
-Dobrze, dobrze.-odparł German i zaczął wołać Angie.-Angie?
-Tak? Stoję tutaj!-Angie pokazała, że stoi obok lodówki.
-Mam do ciebie jedną spraa...-nie dokończył, bo poślizgnął się na podłodze.
Nic mu się nie stało, ale jego usta "wylądowały" na ustach Angie.
Złożyli na sobie namiętny pocałunek.
Kiedy ich usta oderwały się od siebie, German odparł zmieszany:
-Eh, przepraszam Angie.
-Nie, nie. Nic się nie stało. Następnym razem trzeba słuchać Olgi!-Angie sztucznie zaśmiała się i wyszła.
Czuła jak cieszy się, ale równocześnie smuci, tym, że nie będzie czuła się teraz dobrze w towarzystwie Germana.
Mężczyzna podrapał się po głowie i westchnął:
-Co ja zrobiłem?

                                                                *** W tym samym czasie ***

-To gdzie idziemy?-spytała Camila.
-Może do jakiegoś pubu? Będzie dyskoteka!-zaproponowała Fran.
-Ja chętnie potańczę.-powiedział Leon.
-Ja też!-odparła Viola.
Braco, Tomas, Naty, Andres i inni też się zgodzili.

                                                                ***Przed pubem***

-No, to wchodzimy!-powiedziała Camila i jako pierwsza weszła do środka.
-Łał!-wszyscy westchnęli.
Spodobał im się ten pub, więc szybko zaczęli się bawić.
Camila miała natapirowane włosy spięte bandamką, odważny makijaż, błyszczącą kamizelkę, t-shirt i leginsy oraz szpilki.
Francesca miała rozpuszczone włosy, pięknie ułożone. Jej mocny makijaż podkreślał jak pięknie wygląda w swojej nowej bluzce z ćwiekami. Do tego dorbała baleriny i rurki.
Violetta ubrała bluzkę z nadrukami, rurki i pomalowała się. Miała na sobie też pasek i koturny.
Naty miała normalną fryzurę i seksowną sukienkę. Wyglądała w niej jak milion dolarów!
Chłopcy byli naprawdę podekscytowani przebywaniem w takim pięknym towarzystwie. Sami także nieźle wyglądali.
-Zatańczysz?-do Violetty podszedł Tomas.
-Co? Nie słyszę cię!-mówiła Violetta przekrzykując głośną muzykę.
-Zatańczysz?-Tomas ponowił pytanie.
Violetta kiwnęła głową i wyszli na parkiet.
Zaczęli tańczyć w rytm muzyki, świetnie się bawić.
Leon w tym czasie siedział przy barze z Andresem, Maxim i Braco, ale kiedy zobaczył Violę z Tomasem zerwał się z miejsca i obmyślił, jak pozbyć się Tomasa.
Tomas i Viola tańczyli dopiero pierwszą piosenkę, ale Leon podszedł do pary i krzyknął:
-Odbijanko!
Zaczął tańczyć z Violą, a Tomas zmartwiony poszedł do baru.
-Coś zimnego.-powiedział smutny do barmana.
-Już się robi!
Koło Tomasa pojawiła się Nata.
-Co jest?-spytała.
-Nic...-odparł niechętnie biorąc dużego łyka lemoniady.
-Przecież widzę! Nie musisz niczego przede mną ukrywać!-powiedziała Nata.
-Próbuję zbliżyć się do Violetty, ale zawsze jest tak samo... Leon pojawia się na drodze i ja nie mam szans! Jest mi tak smutno..-Tomas bawił się słomką.
-Może Violetta rzeczywiście nie jest dla ciebie? Rozejrzyj się! Może swoją wymarzoną dziewczynę masz pod nosem?-spytała Nati myśląc o sobie.-Dobra, nie możesz się tak mazać! Idziemy na parkiet!-powiedziała i pociągnęła Tomasa za rękę wyciągając go na środek parkietu.
Wszyscy bawili się na całego. Nikt nie myślał o jakichś przykrościach, wszyscy chcieli się wyszumieć i zabawić.

                                                                        ***Później***

Maxi wszedł na scenę pubu i poprosił o mikrofon.
DJ wyciszył muzykę i dopuścił Maxiego do głosu.
-Dzisiaj są urodziny jednej z największych imprezowiczek świata!-krzyknął, a wszyscy zapiszczeli.-Camila, to dla ciebie ten kawałek!-powiedział i zaczął śpiewać "Are you ready for the ride?". Po chwili dołączyli się do niego Andres, Leon i jakiś ciemnoskóry.
Nieźle im to wychodziło.
Camila w końcu weszła na scenę i zaczęła szaleć z nimi.
W końcu to była piosenka dla niej!

                                                                  ***Po występie***

-Cześć, Camila? Jestem Broadway.-przedstawił się murzyn.
-Tak, ty już znasz moje imię, także...
-Może lemoniady?-zaproponował chłopak.
-Chętnie.
-To co, masz dzisiaj urodziny?-spytał siadając przy barze.
-Tak... Chociaż w sumie zaraz się skończą, bo północ zaraz wybije.-odparła Cami spoglądajac na zegarek.
-Ale nie mów, że zamienisz się w Kopciuszka, bo przypominasz mi taką królewnę...-schlebiał jej.
-Przestań!-Camila zarumieniła się.
-Może zatańczysz?
-Jasne!-odparła i wyszła z nim na parkiet.
W tym czasie Maxi schodził ze sceny i rozmawiał z Braco:
-Widzisz jaka jest rozchwytywana? Po prostu boję się o nią!-mówił zmartwiony.
-Zrób jak Leon... Odbijanko!-zaśmiał się Braco.
-To nie jest śmieszne... Zależy mi na niej, nie potrzebuję kłopotów.
Camila z Broadwayem świetnie bawiła się na parkiecie.
-Dasz mi swój numer?-spytał chłopak.
-Okej!-powiedziała i podytkowała ciąg liczb.
Po chwili, kiedy skończył się kawałek podeszła do Maxiego i przytuliła go mówiąc:
-Jakiś ty uroczy! Ta piosenka była cudowna!-powiedziała całując go w usta.
Kiedy całowali się Maxi otworzył oczy i spojrzał na Broadwaya patrzącego na nich. Puścił mu spojrzenie typu "ona jest moja" i zamknął oczy.


                                                                ***Tymczasem***

Angie chodziła po domu zmęczona.
-Tak strasznie źle się czuję!-mówiła.
-Angie, półóż się! Może zaraziłaś się jakąś chorobą?-zmartwił się i poprowadził ją do swojej sypialni.- Tu się połóż, a ja przyniosę ci potrzebne rzeczy.
German szybko pobiegł do pokoju obok i przybiegł z lodem, apteczką i szklanką wody.
-Dziękuję, nie trzeba było...-mówiła zmęczonym głosem.
-Ależ trzeba! Przykryję cię tym kocem, a ty napij się wody... Gdzie cię boli?-spytał German, opiekując się Angie.
-Tutaj.-Angie wskazała na okolice brzucha, a German położył na nich lód.
-Już lepiej?
-Troszkę...-odparła i starała się uśmiechnąć.
Była wyczerpana.
Miała podkrążone oczy, była cała blada. Najwidoczniej odwodniona i zmęczona.
"Coś ją dopadło!"-myślał German.
Pod drzwiami do sypialni stali Ramalo i Olga.
-Słyszysz coś?-pytała Olga.
-Tak! Chyba się całują.-zażartował Ramalo.
-Co?!
-Chciałem cię sprawdzić! German położył Angie do łóżka i przygotował jej wszystko co będzie jej potrzebne... Teraz cicho! Mówi coś.-uciszył ją Ramalo.
-Odpocznij sobie... Prześpij się. Przyniosę ci więcej wody. Chcesz coś? Jeśli nie chcesz spać mogę przynieść ci książkę, wiesz, że Marija czytała ich tysiące...-powiedział German.
-Poproszę o książkę i rzeczywiście, więcej wody się przyda.-powiedziała Angie.-Dziękuję.-dodała ostatkiem sił.
German wręczył Angie ulubioną książkę Mariji oraz butelkę wody i usiadł na brzegu łóżka.
-Będę na dole, wołaj mnie jakbyś czegoś potrzebowała.-odparł i uśmiechnął się.
-Szybko, Ramalo, bo pan German nas zobaczy!-szeptała Olga i zbiegła po schodach.

                             






***
Fajny?
Oby!
Pisałam :D
Dziękuję Anonimowemu za pomysł na Germangie :)
Moje przyjaciółki: Aneta i Weronika dawały mi pomysły :)
Też tak macie, że pozostałe przyjaciółki, które nie mają Disney Channel lub nie oglądają Violetty śmieją się z was i "prześladują"? Ja tak mam ;/ MASAKRA, NORMALNIE ;D
Buziaki,
Zuzka.                        

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 26

-Może przebierzesz się za Violettę?-zaproponowała Natalia.
-Nata! Skup się! Albo lepiej ja się wezmę za myślenie!-krzyknęła blondynka.
-To jaki masz plan?
-Wydaje mi się, że mój plan nie jest odpowiedni na tą chwilę. Zostawię go na później. Najlepsze na końcu!-zaśmiała się Ludmiła i położyła się do łóżka.
     
                                                                    ***Tymczasem***

-Wiecie co, dziewczyny?-zaczęła Francesca.
-Hę?-odparły Camila i Violetta jedząc chipsy.
-Tak sobie teraz pomyślałam... Czy kiedy skończymy naukę w studio bęziemy się widywać? Pamiętach wszystkie przygody, które nas spotkały? Pamiętać w kim podkochiwałyśmy się na pierwszym roku w studio, a w kim na drugim?
-I co wymyśliłaś?-spytała Cam.
-Założę v-loga! Będę tam umieszczać filmiki, które będę kręcić z wami. Chyba, że nie chcecie...-Fran napaliła się na ten pomysł.
-To niezły pomysł! Pomożemy ci!-Viola ucieszyła się.
-To co? Pierwszy filmik?-spytała Francesca wyciągając swoją fioletową kamerę z szafki.
-Ale nie potrzeba jakiegoś planu, koncepcji?-spytała Camila zjadając kolejnego chipsa.
-Spontanicznie!-odparła Fran i włączyła kamerę.
-Eee... To już? Już włączyłaś?-spytała Viola.
-No tak, już się zaczęło!-Fran odszepnęła przez zęby.-Witam na v-logu Francesci! Jestem Francesca. Chciałabym ci pokazać moje życie. Moje przyjaciółki. Dobra, nie rozklejam się. Ty to oglądasz teraz, a my za dwadzieścia lat będziemy wspominać tą chwilę...
-Za dwadzieścia lat?!-zdziwiła się Cami trzymając kolejnego chipsa w dłoni.
-To jest Camila.-Francesca skierowała na nią kamerę.-Cami, Cam...-Wiecie! Powiedz coś Cami!
-Eee... Już wiem! Camilo za dwadzieścia lat: proszę, nie jedz tyle czekolady i chipsów, będziesz miała jeszcze większy tyłek!-pogroziła palcem.-Ciekawe czy za dwadzieścia lat wciąż będę z Maxim...-rozmyślała Cami.-Właśnie!-skierowała się do dziewczyn.-Nie mówiłam wam, że Maxi jakoś dziwnie się zachowuje... Unika mnie, sprawia wrazenie, jakby coś ukrywał... A może ma inną?-Camila spuściła głowę.
-Cam, nie przejmuj się! Na pewno wszystko wróci do normy...-Viola przytuliła ją.
-A teraz Violetta! Nasz kochana pani psycholog, która wszystkim radzi, ale sobie poradzić nie umie... Co u ciebie Violu, jak z Leonem?-spytała Fran naśladując dziennikarki telewizyjne.
-Z Leonem?-dziewczyna wsadziła kosmyk włosów za ucho.
-Tak!-krzyknęły pozostałe.
-No...-dziewczyna złożyła dłonie.-On jest po prostu uroczy! Taki kochany, opiekuńczy i zabawny!
-I jaką ma klatę!-powiedziała Cami.
-Ej! -Viola zaśmiała się, po chwili Francesca i Camila wtórowały jej.-No i jak śpiewa... Aww!-Violetta przytuliła się do poduszki.-A może teraz ty Francesca? W końcu to twój v-log!-Violetta wyrwała kamerę Francesce i ujęła ją w kadrze.
-Jejku... Od czego tu zacząć! Odkąd zerwałam z Niallem, jestem... Przynam się! Zakochałam się w Zaynie, ale potem pojawił się Diego... Jednak zrozumiałam, że to z Zaynem chcę być!
-No, Fran, ale masz branie!-podsumowała Camila.
-Coś ty dzisiaj taka rozgadana, Cam?-Violetta zaśmiała się.
-Dobra, teraz opowiedzmy coś o tym, gdzie jesteśmy.
-Jesteśmy w Madrycie, w mieście w którym mieszkałam przez ostatnie lata, dopóki nie przeprowadziłam się do Buenos Aires. Jestem nowa. Tutaj też żyła moja mama... Tęsknię za nią, ale cieszę się, że codziennie mogę dowiadywać się czegoś nowego o jej życiu! Wracając do miejsca... Madryt jest taki cudowny! Tyle tu alejek, łąk, restauracji, zabytków, parków... Wszędzie jest coś interesującego!-Violetta mówiła jak najęta.
-Jestem ciekawa co będziemy robić jutro w studio... Tak w ogóle, to nie wiem czy pamiętasz Camilo za dwadzieścia lat, że byłaś na wymianie uczniowskiej w Hiszpanii na któej teraz my jesteśmy!-Camila uśmiechnęła się.
-Dobra, koniec. Tyle wystarczy. Jeszcze tylko pamiątkowe uśmiechy i jakieś pozdrowienia, może?-zaproponowała Fran.
Dziewczyny uśmiechnęły się do kamery i posłały buziaki, a potem skończyły film.
-Dobranoc!-powiedziała Viola, która gasiła światło w pokoju.

                                                      ***Północ, pokój Violi***
bip, bip, bip -Co jest?-Violetta odparła znużonym głosem patrząc na wyświetlacz telefonu.
Przed chwilą obudził ją dźwięk smsa.
-"Może mała randka w nocy? Piętnaście po północy będę po ciebie"-przeczytała na głos.
Camila i Francesca szybko się obudziły i zaciekawiły tą wiadomością.
-Od kogo?-spytała Fran.
-Co, jaki Maxi?-Camila najwidoczniej jeszcze śniła.
-Od Leona.-Violetta zarumieniła się.
Dziewczyny nie zauważyły tego, bo było ciemno, ale domyśliły się.
-Dziewczyno, szykuj się! Musisz go powalić.
bip, bip, bip
-Kolejny sms. Czekajcie, przeczytam. "W piżamach! Mam pomysł na super nocowanie. Nie szykuj się, niech to będzie naturalne."-odparła Viola.
-No, to tylko uczesz włosy.-powiedziała Camila wypychając dziewczynę z łóżka.
-Tak, tak! Jestem ciekawa co przygotował…-Viola cieszyła się na randkę z Leonem.
-Oby Pablo się nie dowiedział!-powiedziała Camila
-Będą uważać.-odparła Francesca.

                                                      ***Kwadrans po północy***

-Już jestem!-Leon pojawił się w pokoju dziewczyn.
-Idziemy?-spytała Viola i złapała chłopaka za rękę.
-Chodź, już wszystko przygotowane. -Leon posłał jej uśmiech i wyszli z pokoju.

                                                             ***W ogrodzie***

-Z tyłu ogrodu położyłem nam śpiwory, koc, napoje i kanapki. Wszystko jest gotowe! -uśmiechnął się Leon wskazując dziewczynie przygotowane rzeczy.
-Będziemy oglądać gwiazdy?!- Violetta uradowana podbiegła do śpiworów i szybko schowała się w jednym.
-Pewnie!-odparł chłopak wskakując do drugiego śpiwora.
Leon objął Violę ramieniem i razem spoglądali na gwiazdy.
-Cudowna piątkowa noc. Najlepsza jaką przeżyłam!-powiedziała Viola i wtuliła się w Leona.
Po chwili rozmowy Leon powiedział:
-Violetta, patrz, to chyba spadająca gwiazda!- Leon szturchnął Violę.-Violetta? Violetta, śpisz? Chyba tak. Pomyślę życzenie za ciebie.

                                                     ***Tymczasem***

-Patrz, co oni tam robią?!-powiedziała Ludmiła trzymając lornetkę w ręku.
-Nie śpisz?-spytała Natalia zaspanym głosem.
-Jak mogę spać, jak oni tu randkują?!-zdenerwowała się.
-Dobra, pokaż.-Natalia usiadła obok Ludmiły na parapecie.
-Zobacz.-blondynka wręczyła jej lornetkę.
-Łał! Ale zakochani...
-Cicho! Nie mogą być razem! Trzeba coś zrobić.-Ludmiła nerwowo krążyła po pokoju.
-Masz już jakiś plan?
-Mam! Nati, mdlej!
-Co?!
-Mówię, żebyś mdlała!-wycedziła Ludmiła i otworzyła okno.-Pomocy! Jest tu ktoś? Nati zemdlała! Pomocy!-udawała poszkodowaną.
Leon usłyszał o tym, że Nati zemdlała, zmartwił się. W końcu Nati była jego przyjaciółką.
-Viola, zaraz wrócę, czekaj tu na mnie.-oznajmił i przytulił śpiącą Violettę.
-Będę czekać.-odparła i wyjęła kanapkę z torby.
W tym czasie Ludmiła tłumaczyła Nati dalszą część planu.

                                                             ***Po chwili***

Leon wbiegł do pokoju.
-Nata? Wszystko dobrze?-spytał.
-Nie umiem jej obudzić! Przed chwilą rozmawiałyśmy, a potem nagle źle się poczuła i... i chyba zemdlała! Ja już nie daję rady! Idę do łazienki wytrzeć twarz!-powiedziała  Ludmiła i wyszła do łazienki.
-Nata, obudź się!-Leon cucił Natalię.
Ludmiła wyciągnęła komórkę z kieszeni i włączyła nagrywanie. Natalia obudziła się i podniosła się. Po chwili złożyła na ustach Leona namiętny pocałunek.
Ludmiła kręciła to tak, żeby wyglądało to na zdradę Leona.
Leon wyrwał się Nati i powiedział:
-Nata, co jest?!
-Co?! Ja?!-powiedziała i znowu udała, że zemdlała.
-Daj jej wody, Ludmiła, a ja wracam... tam skąd przyszedłem.-powiedział zmieszany i wyszedł.
-Dzięki!-krzyknęła Ludmiła.-Brawo, Nata!-zwróciła się do dziewczyny.-Świetnie to zagrałaś, chociaż mi by poszło lepiej...
-Nie czuję się z tym dobrze... Nie powinnam tego robić. W końcu przyjaźnie się też z Camilą, a ona z Violą... Przyjaciółki tak nie robią!-żałowała Nata i wyszła z pokoju.
-Natka, nie marudź!-odkrzyknęła Ludmi i położyła się do łóżka.

                                                     ***Następnego dnia***

Przed lekcją, Ludmiła podeszła do Violi siedzącej na ławce w ogrodzie.
Usiadła obok i udała, że płacze.
-Violu..-zaczęła płaczliwym głosem.-Musisz to zobaczyć! Wyciągnęła komórkę.
-Co to?!- Violetta zdziwiła się.
-Kiedy zobaczyłam, co się dzieje, pomyślałam, że nie możesz żyć w kłamstwie. Musiałam to nagrać!-Ludmiła puściłą filmik, na któym było widać pocałunek Nati i Leona.
-Co to jest?!-Violetta zdenerowowała się.
-Jest mi tak głupio, że brałam w tym udział... Pod tym krył się podstęp, a ja nic nie wiedziałam! Wybacz mi!-udawała.
-Ludmiła, mówisz prawdę?-Violetta posmutniała.
-Tym razem tak! To takie trudne, kiedy moja przyjaciółka całuje się z moim byłym chłopakiem... Chcę ci pomóc. Okazuje się, że Leon nie jest taki jaki się wydaje!-Ludmiła odeszła.
Violetta siedziała na ławce z twarza schowaną w dłoniach.
-Cześć, śliczna! Wyspałaś się choć trochę po tej naszej randce?-na drodze pojawił się Leon i usiadł obok Violi.
-Chyba twojej randce!
-Co? Przecież twoja też... Nie rozumiem!
-Nie oszukuj mnie Leon, wiem, że masz inną!-Viola założyła rękę na rękę.
-Co ty mówisz?-Leon złapał ją w pasie.
-Leon, przecież wiem, co widziałam! Całowałeś się z Natalią!-powiedziała zachowując zimną krew.
-No tak, ale to nie ja ją...
-Przyznałeś się, chociaż to. Leon, jeśli chcesz być z nią, bądź! Słyszałam nawet takie powiedzenie: 'Jeśli nie umiesz wybrać pomiędzy dwiema, wybierz drugą, bo nigdy nie zakochałbyś się w drugiej, gdybyś kochał pierwszą.'-zacytowała.
-Ale ja kocham ciebie!-Leon chciał pocałować Violettę, ale ta odeszła od niego bez słowa.-Violetta, zaczekaj!

                                                         ***Przed hotelem***

-Maxi, musimy porozmawiać.-powiedziała Camila.
-Cam, nieteraz, nie bardzo mogę...-wywiązywał się Maxi.
-Maxi, tego już za wiele! Unikasz mnie, nie chcesz ze mną rozmawiać... Czy wciąż jesteśmy parą?
-Camila, oczywiście, że tak! Niech wszystko wyjaśni się dzisiaj o 17:00. Wyjdź przed hotel, będę czekał.
-Nie wiem, czy będę chciała czekać do siedemnastej i kontynuować naszą znajomość, ale... Dobrze, dam ci ostatnią szansę.
                                        
                                                     ***Tymczasem***

-Violetta?-spytał Tomas.
-Tomas, nie mam teraz nastroju na rozmowy...-ucięła.
-Chciałem tylko zapytać czy podobały ci się kwiaty ode mnie...-powiedział nieśmiało.
-One były od ciebie?-Viola zdziwiła się.
Tomas kiwnął głową.
-Wiem, że lubisz storczyki, dlatego, pomyślałem, że one ułatwią mi...-nie dokończył.
-Dziękuję Tomas, były śliczne.-powiedziała i pocałowała chłopca w policzek.
Tomas chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Violetta weszła do windy.
                           






***
Nawet nie wiecie ile to pisałam!
W szkole chodziłam z zeszytem i z telefonem, bo ściągnęłam sobie bloggera na telefon. Jednak, on, nie zapisał tego, tekst wyświetlał mi się w poście na komórce, ale na laptopie już nie. Jakby zapisał to tylko na komórkę!
Ale nie o tym.
Chciałam podziękować wszystkim pomysłodawcom:
Aneta - moja przyjaciółka, dała pomysł o mdleniu Natali, ja połączyłam to z pocałunkiem i wyszła niezła afera.
Emilka - moja przyjaciółka, dała pomysł o aferze z topieniem się Ludmiły, a ja dopracowałam szczegóły o tym, że zobaczy to Leon i to będzie wyglądać inaczej, niż było... :)
Piszcie teraz wy swoje pomysły!
PS: Podobało się? Fajne? DŁUGIE, NIE? ;D
PS2: Od dzisiaj sama robię gify do rozdziałów :) :P

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 25

                                                      ***Później, ogród przed hotelem***

-Słyszałem, że wróciliście do siebie z Leonem...-zaczął Tomas niepewnie.
-Tak, tak. Jesteśmy razem.-odparła Viola.
Od kilku minut pomiędzy nimi panowała niezręczna cisza. Tomas nie wiedział jak rozmawiać z Violą, kiedyś przychodziło mu to łatwiej, kiedy... Kiedy nie była z Leonem. Chciałby wykrzyczeć całemu światu, że pragnie Violetty, że kocha ją! Jednak nie mógł. Ona zdawała sobie z tego sprawę-przynajmniej tak myślał Tomas-niestety nie mogli być razem. Violetta pokochała Leona.
-Wiesz, ja już pójdę. Mam coś do załatwienia, cześć!-powiedział Tomas żegnając się z Violą.
Kiedy Tomas pożegnał się z Violą, ona "zdjęła uśmiech z twarzy". Kiedy nie było go przy niej, była smutna. Czuła, że brakuje jej go. Wiedziała, że jest z Leonem, że go kocha... Ale czy na pewno? Codziennie zadawała sobie to samo pytanie: czy jest z nim szczęśliwa? "Tak"-zawsze odpowiadała. Przypomniała sobie te uczucia, które przepełniały ją, kiedy po raz pierwszy powiedział jej, że ją kocha. Kiedy ją przytulił, pocałował. Kiedy zabierał ją do cudownych miejsc, kiedy... kiedy spędzała z nim czas.
Violetta uśmiechnęła się.
"Dobrze zrobiłam."-pomyślała i poszła do pokoju.

                                               ***Pół godziny później, pokój Violetty***

-Dziewczyny, co robicie dzisiaj?-spytała Viola.
-Ja dzisiaj idę na spotkanie z Diego... -odparła Fran.
-Co taka smutna?-spytała Cami.
-Właśnie do mnie dociera, że ja nie jestem zakochana w Diego, że idąc z nim na to "spotkanie"... Zaprzepaszczę mój związek z Zaynem! Co ja mam robić? Nie chcę by Diego był smutny...
-Zadzwoń do niego i powiedz, że wszystko przemyślałaś, że nie możesz iść z nim na to spotkanie, że nie czułabyś się z nim dobrze.-zaproponowała Violetta.
-Oszalałaś?!-zdziwiła się Cami.-Prawda nie popłaca! Najlepiej wyślij mu SMS, że jesteś chora, czy coś.-wzruszyła ramionami.
-Nie... Nie mogłabym iść jutro do szkoły.
Francesca i Camila zastanawiały się co wcisnąć Diego, a Violetta wzięła telefon z półki Fran. Szybko wykręciła numer do Diego i zadzwoniła:
-Halo, Diego?-Camila i Francesca przestały rozmawiać. Stały jak słup soli.-Tutaj Violetta, przyjaciółka Francesci. Zaraz dam ci ją do telefonu, zaczekaj.-szybko wcisnęła telefon Fran.
Po krótkiej rozmowie telefonicznej, Francesca wyłączyła telefon i powiedziała:
-Diego powiedział, że rozumie, że nie musze mu się tłumaczyć! Myślał, że skoro nie mam chłopaka, nie mam nikogo na oku... Ale chyba się domyślił. W każdym razie jestem taka szczęśliwa!-podsumowała.-Teraz idę do Zayna, pa!-powiedziała i wybiegła z pokoju.
-Ta to jest chyba bardziej zakochana niż ja! Ale Viola, proszę, ty nie wychodź! Boję sie zostać sama! Wczoraj oglądałam z Maxim i z chłopakami horror... No niby więcej tulenia i całowania, ale teraz boję się po pokoju chodzić!-zaśmiała się Camila.
-Dobra, będę cię pilnować, żeby żadna zjawa cię nie ukradła!-zaśmiała się Viola.
-Czy jest tam kto?-dziewczyny usłyszały głos zza drzwi.
-Już idę!-odparła Viola otwierając drzwi.
-Kwiaty dla panny Castillo.
-Już drugie? Ale ten Leon kochany! Dziękuję!-zwróciła się do listonosza zabierając kwiaty.
-Jakie ładne! Od kogo?-spytała Camila.
-No jasne, że od Leona, nie?
-Nie wiem, może masz cichego wielbiciela?-stwierdziła Camila wzruszając ramionami.

                                                          ***Tymczasem***

-Braco?-do chłopaka, który właśnie schodził ze schodów podeszła Maya.
-Czego chcesz?!-spytał bez przekonania.
-Braco, ja...
-Maya, zostaw mnie, spieszę się.-poszedł w kierunku wyjścia.
-Kotku, zaczekaj!
-Nie jestem twoim kotkiem! Zniszczyłaś moje uczucia! Byłaś moją pierwszą miłością- pokazałaś mi nowe miasto, a potem, kiedy wchodzę do hotelu widzę ciebie całującą się z innych facetem? Czego ty teraz ode mnie chcesz?!
-Braco... Ja... Chciałam ci powiedzieć, że... Że przepraszam. To był mój stary kumpel, nawet nie pamiętam jak to się potoczyło... To działo się tak szybko!
-Szybko?! Według mnie to ciągnęło się godzinami! Jeszcze te twoje spojrzenie na mnie... Jak ja mam dalej ci ufać?
-Po prostu... po prostu zaufaj.-powiedziała i pocałowała Braco w usta.
On nie odwzajemnił pocałunku, wyrwał się z niego i powiedział:
-Już dosyć bardzo złamałaś mi serce. To koniec Maya, to koniec.-powiedział i wyszedł.
-Braco, ja... Braco, nie!-łkała.
Zsunęła się na podłogę i zaczęła płakać. Szlochała. Łzy leciały z jej oczu, miała już zatkany nos. Była zmęczona płaczem, ale nie przestawała. Żałowała tego, co zrobiła. Nieważne, że siedziała na środku holu, że ludzie dziwnie na nią patrzyli. Ona właśnie żałowała tego, co zrobiła. Po raz pierwszy w życiu.

                                                       ***W tym samym czasie***

Braco szybko wyszedł z hotelu.
Z jego oka popłynęła jedna łza, ale szybko ją otarł. Nie chciał mieć z Mayą nic wspólnego. Niby znali się tylko trzy dni, ale poczuł, że chce z nią spędzać czas.
Chłopak skręcił w spokojną alejkę, gdzie mieściły się kamienice. Doszedł do małej restauracyjki, w której obsługiwana byłą tylko jedna para. Zamówił ciepłe tosty i colę z lodem. Chciał zatopić w niej swoje smutki, jednak okazało się, że nie jest smutny. Jest szczęśliwy.

                                                      ***16:23, plac przed hotelem***

-Jaka piękna pogoda! Po prostu żyć, nie umierać!-śmiała się Viola.
-Chodź, zaprowadzę cię gdzieś! Wracałem ze szkoły inną drogą. Znalazłem miejsce, które na pewno ci się spodoba!-powiedział Leon.
Zaprowadził ją alejkami, polami i lasem na małą łąkę.
Rosło na niej wiele kwiatów. Zielone trawy były pięknie skoszone, obok tych traw, trawy były na wysokości dwóch metrów. Słońce pięknie przygrzewało.
-To nie wszystko.-powiedział wskazując Violi widok na jezioro, a po prawej las.
-Jak tu cudownie!-krzyknęła.
Położyła się na kwitnącej trawie i popatrzyła w niebo. Po chwili Leon ułożył się obok niej.
-Popatrz, tam jest zając na rowerze!-powiedziała Viola.
-No co ty, to smok w zamku!-upierał się Leon.
-Dziękuję za kwiaty.-powiedziała Viola łapiąc Leona za rękę.
-Jakie kwiaty? Nie wysyłałem żadnych kwiatów!-zdziwił się.
-Nie udawaj!-Violetta usiadła patrząc na Leona.
-Naprawdę!
-W takim razie... Od kogo je dostałam?!-Viola zdziwiła się.
-Nieważne.-odparł Leon i popchnął Violę.-Berek!-krzyknął i szybko pobiegł w drugą stronę.
Violetta podniosła się, poprawiła spódniczkę i pobiegła za Leonem.
Po długiej i wyczerpującej zabawie zakończyli spacer namiętnym pocałunkiem leżąc na trawie.

                                                  ***Buenos Aires, dom Germana***

-Angie? Jesteś?-szukał jej German.
-Tak? Co się stało panie Germanie? Viola dzwoniła?-Angie stresowała się.
-Nie, nie! Nic nie jest Violi.-zaśmiał się German.-Podobno ma pani dzisiaj urodziny.
Angie zakłopotała się i speszona odparła:
-Niestety! Człowiek musi się zestarzeć!-zażartowała.
-Chciałem... Eee... Podziękować... Pani... Wie pani...-Angie patrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.-Chciałem podziękować ci, Angie, za to, że tak mi pomagasz, że... Że po prostu jesteś. Oraz złożyć ci najszczersze i najserdeczniejsze życzenia! To dla pani.-wyjął z kieszeni pudełko.
-Nie, ja nie mogę tego przyjąć.-Angie powiedziała, zanim German otworzył pudełko.
-Na pewno ci się spodoba! Założę ci.-German wyjął z pudełka srebrny naszyjnik z podobizną sowy otoczonej wieńcem róż.
-Dziękuję, panie...
-Mów mi German.-zaproponował.
-Skoro tak, to dziękuję, Germanie.-odparła i uśmiechnięta poszła do siebie do pokoju.
German szczęśliwy usiadł na kanapie. Nie dostrzegł, że wszystkiemu przyglądał się Ramalo.
-Wiedziałem. Wiedziałem, że coś do niej czujesz! To po prostu widać na kilometr! Nie zaprzeczaj, Germanie. Zakochałeś się!-powiedział Ramalo i szybko uciekł, zanim German zdąży odpowiedzieć.
-Ja?! Zakochałem się... w Angie?-German zadał sobie to pytanie.

                                                      ***Tymczasem***

-Maxi, cześć!-Cami krzyknęła do Maxiego.
Chłopak speszony pomachał jej i szybko wsiadł do windy.
-Maxi? Co jest?-Camila spytała, jednak on nie odpowiedział.
-Cześć, Camila!-do Cami podeszła Natalia.
-Cześć, Nata.
-Co taka  smutna?
-Nie wiem czemu, ale Maxi mnie unika. No niby dopiero teraz, ale... Przywitałam się, a on szybko wsiadł do windy. Czy to nie jest dziwne?-spytała Cam.
-Wiesz co, pamiętasz w którą stronę jechała winda?
-Tak. W dół.
-Idź na dół i poczekaj na Maxiego, znajdź go i wyjaśnijcie sobie wszystko.
-Łatwo ci mówić.-powiedziała Cami.
-Idź, może zobaczysz na dole o co mu chodzi?
-Właśnie, może coś ukrywa? Idę! Dzięki, Nata!-powiedziała Camila i szybko zbiegła po schodach.

                                                                 ***Na dole***

-Cześć, Maxi!
-Cześć, Cami...
-Mam takie pytanie, widzisz u góry ty...-Camila nie dokończyła.
-Cami, ja muszę lecieć. Cześć!-odparł sztucznie i wyszedł na dwór.
Dziewczyna usiadła na sofie przy recepcji i zamyśliła się.
"A jeśli ma inną? Co ja mam robić?! Myślałam, że mi jako jedynej będzie układać! Jednak nie! Tu taka niespodzianka... Fran miała problemy z Zaynem, Niallem i Diego, Violetta z Leonem, Maya z Braco, Nata z Tomasem... Ja tak nie chcę! Co tutaj się dzieje?! Epidemia złamanych serc?!"
Camila wstała i podeszła do automatu kupić sobie kawę.

                                                       ***Wieczór, pokój Ludmiły***

-Muszę coś wymyśleć! Działaj, Nata! Muszę podjąć kolejne działania. Jeszcze tylko pozbędę się Violetty i pokażę Leonowi, ze to ja jestem jego prawdziwą ukochaną i..-rozmyślała Ludmiła.
-Ludmiła? Kładź się spać, nie denerwuj się tak, zmarszczki ci się zrobią!-powiedziała Natalia nakręcając kolejny wałek na swoje włosy.
-Po co ty kręcisz te włosy?-Ludmiła spojrzała na Natę.
-Chcę, żeby się wyprostowały przez noc. To stary sposób mojej kuzynki. Przez to następnego dnia miała proste włosy! Dziwne, nie? Na wałkach do włosów! Kto by pomyślał?-zaśmiała się Nata.
Ludmiła wywróciła oczami i znów chodziłą po pokoju.
-Mam plan!-krzyknęła z łazienki.
-Jaki?-Natalia szybko do niej podbiegła.
-Zniszczę ich randkę.
-Ludmiła, codziennie tak mówisz! Do tej pory nic nie wymyśliłaś!-powiedziała Naty.
Blondynka zmierzyła wzrokiem Natalię, po czym oznajmiła:
-Ja mam plan, kochana! Tym razem musi się udać.-powiedziała i uśmiechnęła się złowrogo.
-Boję się ciebie!-powiedziała Natalia i patrzyła na Ludmiłę wystraszonymi oczyma.
-Bać to ma się Violetta, nie ty! Teraz opowiem ci co wymyśliłam...-zaczęła Ludmiła.

                                             











***
Fajny?
Pasuje?
Oby!
Pisałam jakieś dwie godziny! :3
Głosujcie w ankietach, wchodźccie, komentujcie... Zapraszam :)
PS: Dziękuję za pomysł Anonimka, ale nie wykorzystam go niestety :) Nikomu się nie spodobał, mnie też. Jednak dzięki za miłę chęci;)
PS2: POMYSŁ Z URODZINAMI I PREZENTEM DLA ANGIE TO POMYSŁ ANONIMOWY.
Dziękuję! Mam nadzieję, że się spodobał ;)
PS3: Piszcie wasze pomysły!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 24

-O co ci chodzi? Kim w ogóle jesteś?-Francesca zdziwiła się.
-Nazywam się Cleo. Jestem królową tej szkoły! Mam największy talent, najlepiej tańczę, śpiewam... Musisz też zrozumieć, że Diego jest mój. Tylko mój.
-Jak Ludmiła...-powiedziała pod nosem.
-Słucham?-dziewczyna zmierzyła Fran wzrokiem.
-Nic, mówię, że masz bzika na swoim punkcie, cześć!-powiedziała Francesca i poszła na pierwsze piętro.
Blondynka, której włosy związane były w kucyka, potrząsnęła głową. Miała na sobie złotą kamizelkę, fioletowe szpilki, fioletową mini i biały top. We włosach miała fioletowe pasemka. Jej oczy były profesjonalnie wymalowane- każdy kącik oczu, policzków i ust był dopracowany.
-Mel!-zawołała.
-Tak?
Nagle pojawiła się szatynka w rozpuszczonych włosach i okularach. Miała na sobie bluzkę z nadrukiem ulubionego zespołu, granatowe rurki, białe koturny-pod kolor bluzki oraz klka bransoletek na ręce.
-Dowiedz się więcej o tej dziewczynie. Marco!-zwróciła się do chłopca stojącego obok.
Był przystojnym brunetem o błyszczących brązowych oczach. Miał ciemną karnację. Jego włosy były zwichrzone. Na sobie miał żółte spodnie i zielony t-shirt. W ręku trzymał notatnik i niebieski długopis.
-Tak?
-Zniszcz ją.
Mel i Marco wywrócili oczami i poszli.

                                                            ***Tymczasem***

-Cześć. Znowu się widzimy. Masz tutaj lekcje?-spytał Diego.
-Hej. Tak, mam.-odparła Fran.
-Może zjemy razem obiad?-spytał chłopak.
Francesca kącikiem oka zauważyła, że Zayn stoi oparty o drzwi do klasy i ma smutną minę. Dostrzegła, że przygląda się... jej i Diego.
-Eee... Chętnie. Teraz muszę lecieć, mój... Eee... kumpel na mnie czeka.-powiedziała Francesca
i uśmiechnęła się.
-Cześć, piękna, jak tam?-spytał Zayn, łapiąc Francescę w pasie.
-Dobrze.-speszona odwróciła głowę.
"Nie chciałam, żeby do tego doszło. Dopiero co wybrałam pomiędzy Niallem, a Zaynem, a teraz jeszcze Diego? Tego już za wiele! Kiedyś będę uważana za łatwą... Co robić, co robić?"
-Zjesz ze mną obiad?-Zayn spytał odważnie
-Tak. Znaczy... nie. Jestem już umówiona. Przepraszam, muszę iść.-Francesca wyswobodziła się z ramion Zayna i weszła do klasy.

                                                                     ***W klasie***

-Dzień dobry! Nazywam się Andrea i uczę śpiewu w tym Studio. Widzę nowe twarze, zapewne z wymiany? Na początek rozśpiewamy się, a potem każdy po kolei wyjdzie i coś zaśpiewa. Chcę poznać wasze głosy! Nie stresujcie się, nie jestem taka straszna!-nauczycielka miała poczucie humoru.
Wszyscy roześmiali się i przeszli do rozśpiewki.
-Teraz wszyscy powtarzają po mnie: Moja miła.-zaśpiewała Andrea.
Klasa powtarzała po niej, a ona podawała coraz wyższe dźwięki.
Po kilkunastominutowej rozśpiewce, wszyscy zaczęli wychodzić na środek.
-Nazywam się Mel. Zaśpiewam... Nothing Else Matters.
Wszyscy zdziwili się i spojrzeli po sobie.
Najbardziej zdziwiona była Cleo, której poplecznikiem była Mel.
-Mel, nie wygłupiaj się, przecież ty nie umiesz śpiewać!- na scenę wpadła Cleo.
-Cleo, usiądź, daj zaśpiewać Melanie.
Po chwili usłyszano jej piękny i delikatny głos, który dawał oznaki siły i energii jaką w sobie ma Melanie. Później usłyszano jej rockowe wnętrze. Kiedy skończyła, każdy wstał i zaczął bić brawo.
-Łał, Mel, nigdy nie słyszałam tak pięknego głosu! Dlaczego go ukrywałaś?-spytała Andrea.
Melanie spojrzała na Cleo, która jako jedyna siedziała i nie biła brawa, tylko piłowała swoje paznokcie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i usiadła obok Camili i Violetty.
-Teraz ty.-Andrea wskazała na Violettę.
-Nazywam się Violetta, zaśpiewam 'En mi mundo' mojego autorstwa..-dziewczyna spojrzała na Leona, który siedział na krześle ze smutną miną.
Po występie wszyscy bili brawa, wstawali, wiwatowali!
Każdy po kolei występował.
Kiedy przyszedł czas na Leona, wyszedł na środek i przedstawił się.
-Jestem Leon Verdas i zaśpiewam 'Voy por ti', które sam napisałem.-powiedział i uśmiechnął się do Violi.
Kiedy Leon śpiewał, wszystkie dziewczyny wzdychały, jednak on patrzył tylko na jedną z nich-Violettę.

                                                                   
                                                          ***Na stołówce***

-Mówię ci! Andrea w zeszłym roku popełniła taką gafę...Szkoda gadać!-śmiał się Diego.
-Hahahaha, to musiało być naprawdę zabawne!
-Jesteś naprawdę fajną dziewczyną. Może wyjdziemy gdzieś... razem?-spytał bezpośrednio.
Francesca odwróciła głowę i spojrzała na Zayna, który patrzył na nią i szybko nabił brokuła na widelec i zjadł go w przyspieszonym tempie.
Dziewczyna znów spojrzała na Diego, który posłał jej zalotny uśmiech i odparła:
-Nie, ja...
-Masz chłopaka?
-Nie...
-To świetnie! Chodź, będzie fajnie! Pokażę ci mój ulubiony las, jest tam tak romantycznie...-powiedział Diego.
Francesca jeszcze raz spojrzała na Zayna, po chwili znowu na Diego i z uśmiechem odparła:
-Czemu nie?
-Będę o czwartej.-powiedział Diego.-Powiedz mi tylko w którym pokoju mieszkasz?
-W 201.
-Super. Do zobaczenia!-odparł chłopak odnosząc talerz do okienka.
Do Francesci dosiadły się Camila i Violetta.
-To co?-zaczęła Cam.
-Ale co, co?
-Co z Diego? Z Zaynem? z Niallem? Pogubiłam się!-odparła przyjaciółka.
-Ja też! Nie wiem co mam robić! Jeszcze kilka dni temu szalałam za Niallem, wczoraj w głowie zawrócił mi Zayn, a dzisiaj Diego?! Tego za wiele! Czy ja nie wyglądam na łatwą?
-Nie! Oczywiście, że nie! -zapewniała ją Cami.
-Po prostu jesteś piękna i chłopaki tracą głowę dla ciebie.-powiedziała Viola.
-Dziewczyny, pomóżcie mi! Wyklejanka już nie pomoże...-Francesca ukryła twarz w dłoniach, a dziewczyny przytuliły ją.
-Idź za głosem serca. Ono najlepiej wie.-powiedziała Viola i pomyślała o Leonie.

                                                      ***Popołudniu***

Braco wszedł do hotelu.
Poszedł w stronę recepcji.
Zauważył Mayę, swoją dziewczynę.
Siedziała na stole. Całowała się z jakimś chłopakiem.
Braco oniemiał.
-Maya, co ty robisz?!-spytał.
Dziewczyna odwróciła się, spojrzała na Braco i z powrotem zaczęła całować innego chłopaka.
-Chodź słonko, nie będziemy całować się tutaj.-odparł nieznajomy.
-Chodźmy tam.-powiedziała wskazując zaplecze.
Dalej się całowali.
Braco ile sił w nogach pobiegł na górę.  Poszedł na taras na ostatnim piętrze. W uszach miał słuchawki, z których leciała jego ulubiona muzyka.

                                                      ***Tymczasem, dom Violetty, Buenos Aires***

-Czekaj, tylko wezmę coś z pokoju!-powiedział German do Ramalo.
-Dobrze.-odparł tamten i wyszedł z domu.
German usłyszał, jak Angie rozmawia z kimś przez telefon w salonie.
-Tak. Tak! Nie. Hahaha! Przestań! To, że jutro mam urodziny nie oznacza, że muszę mieć jakąś imprezę!
"Angie ma jutro urodziny?"-pomyślał German.
-Dobra, pa. Pa, Pablo! Cześć! Nie zapomnij o... Dobra, dobra, cześć!-Angie zakończyła rozmowę i poszła do swojego pokoju.
"Muszę jej coś kupić! Ale coś ładnego i coś, co jej się spodoba..."-pomyślał German i szybko zabrał tą rzecz, po którą się wracał i wyszedł do Ramalo.
-Jedźmy, ale po drodze muszę wejść do centrum handlowego.-powiedział mężczyzna wsiadając do limuzyny.
-Po co?-zdziwił się Ramalo.
-Muszę kupić prezent dla Angie, jutro ma urodziny.
-Przecież to twoja pracownica! Oldze czy Ezekielowi, naszemu ogrodnikowi, nie dajesz prezentów! Czyżby ty... Angie... Wy... Razem?!-zdziwł się Ramalo.
-Ramalo, chyba oglądasz za dużo telenowel, zmieniasz się w Olgę!-speszył się German.
-Nie obrażaj mojego króliczka!-powiedział Ramalo.
-Po prostu Angie bardzo mi pomaga...
-Ale teraz, kiedy Violi nie ma...?
-Ramalo, daj spokój!-zezłościł się.-Panie Silvio, proszę do pobliskiego centrum handlowego!-zwrócił się do kierowcy.

                                                   ***Wieczór, taras w hotelu, w Madrycie***

-Braco, będziesz tu spał?! Siedzisz tutaj odkąd skończyliśmy lekcje!-powiedział Maxi.-Co się stało, brachu?
-Nic.
-No mów!
-Widziałem Mayę całującą się z innym mężczyzną. Kiedy usiłowałem im przerwać i otrzymać wyjaśnienia, ona tylko spojrzała na mnie i... I całowała się dalej!-załkał.
-Zakochałeś się w niej?
Braco nie odpowiedział.
-Nie martw się, będą inne! Ona nie jest ciebie warta. Uwierz mi. A teraz chodź! Razem z chłopakami oglądamy dzisiaj horror, oglądasz z nami?-spytał Maxi.
-No jasne!-odparł Braco i razem z Maxim wyszli z tarasu.
-Najbardziej cieszę się, że oglądamy horror, a Camila boi się horrorów... Więcej przytulania!-odparł Maxi, a Braco zaśmiał się.

                                                                    ***Tymczasem***

-Leon?-spytała Violetta.
Zauważyła jak Leon wychodzi ze swojego pokoju.
-Tak?
-Przemyślałam to. -zaczęła.
-I co postanowiłaś?-spytał chłopak.
-Leon, ja nie potrafię żyć bez ciebie!-odparła i rzuciła mu się w ramiona.
On czule ją przytulił i odparł:
-Cieszę się, że do tego doszłaś.








***
Długi?
Pasuje?
Oby!
Jak na życzenie trochę o Angie i Germanie ;)
Dostałam pomysł o zwrotach akcji typu: pierwszy raz tych, potem ciąża, potem depresja, usunięcie ciąży, fochy... Nie wiem czy chciałabym pisać takie opowiadanie ;/
A wy co myślicie?
Odpowiadajcie też w ankietach!
Buziaki,
Zuzka.

Rozdział 23

-O czym, słonko?-spytał Niall.
-Widzisz... Myślę, że...-Fran krępowała się nieco.
-Że?
-Że powinniśmy zostać przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi.
-Fran, kochanie, co się stało?-Niall przybliżył się do Francesci i położył rękę przy jej twarzy.
-Nic. Po prostu mieliśmy spróbować... I nie wyszło. Jesteś naprawdę super chłopakiem, ale sądzę, że nie dla mnie. Może ktoś inny będzie w tobie zakochany po uszy, ale ja...
-Ale ty nic nie czujesz?-Niall usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach.
Francesca niechętnie kiwnęła głową.
-Tak.-w końcu powiedziała.
-Dla kogo mnie zostawiasz?-spytał Niall po długiej ciszy.
-Co?
-Nie zostawiłabyś mnie przecież, gdyby nie spodobał ci się jakiś chłopak, prawda?!
-No tak... Niall, nie mówmy już o tym. Dziękuję ci za to co dla mnie zrobiłeś.-powiedziała Francesca całując Nialla w policzek i szybko wyszła z jego pokoju.
Za drzwiami powiedziała pod nosem:
-Już po wszystkim. Ale czuję taki ból... Taki ból o tutaj...-i wskazała na serce.

                                                          ***Tymczasem***

Leon siedział na łóżku w pokoju, który dzielił z Andresem, Maxim, Braco i Zaynem.
Do pokoju wszedł Braco i Maxi.
-Było super!-mówił Maxi.
-Taka świetna woda... Dawno nie byłem na takim świetnym basenie! Musisz iść Leon!-powiedział Braco.
-W ogóle widziałeś Leon jaka akcja działa się na basenie?-zaczął Maxi. Leon zaprzeczył.-Nasza pływaczka, Ludmiła zaczęła się topić! Wyobrażasz sobie?! Ona! Ratownik był na przerwie, a Ludmiła się topiła! Na szczęście w pobliżu była Violetta. Szybko skoczyła do wody, aby jej pomóc. Nie rozumiem tylko reakcji Ludmiły! "Violetta, nie top mnie?!" Dziwne.
Leon podniósł się z łóżka i szybko wyszedł z pokoju.
-A temu co?-zdziwił się Braco.
Maxi wzruszył ramionami.

                                                     ***W pokoju Ludmiły***

-I wtedy on...-Ludmiła rozmawiała z Natą, ale nagle do pokoju wpadł Leon.
-Ludmiła?-zaczął miło.
-Tak?
-Jak tam twoje pływanie?
-A bardzo dobrze! Ostatnio nawet polepszyłam wyniki...-po chwili zrozumiała, że wpadła.
-Ludmiła, dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?-niewinnie zatrzepotała rzęsami.
-Dlaczego udawałaś, że toniesz, żeby wrobić Violettę?!-Leon był zniecierpliwiony.
-Leonku, ona mnie topiła...-Ludmiła ustawała przy swoim.
-Ludmiła, nie kłam, mam świadków! Dlaczego to zrobiłaś?!-Leon już krzyczał.
-Leon.-Ludmiła przybliżyła się do niego.-Chciałam być bliżej ciebie.-powiedziała i przysunęła się tak blisko, że ich usta dzieliło kilka milimetrów.
-Ludmiła, zrozum. Ja i ty, to koniec. Jesteś moją przyjaciółką. Chciałem, żebyś pozostała. Jednak ty robisz wszystko, by to zmienić. Teraz liczy się tylko Violetta, a ja nawet nie wiem czy mogę traktować cię jak przyjaciółkę.
-Leonku...-Ludmiła położyła ręce na jego ramionach.
-Violetta. Nie ty. Violetta.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Wrrrrrr!-Ludmiła zasyczała.
Natalia stała jak słup przyglądając się tej sytuacji.
Po chwili wyszła bez słowa.
-Natalia?-Ludmiła wołała za nią.
Jednak Natalia wyszła i usiadła na sofie w holu. Zastanawiała się, czy naprawdę postępuje dobrze, żyjąc w takim towarzystwie. "Czy to wszystko jest warte sławy? Z resztą jakiej sławy? Jakim kosztem? Dlaczego Ludmiła jest taka, a nie inna?"- padało wiele pytań, ale na żadne z nich nie znała odpowiedzi.

                                                                ***Później***

-Cześć, już się rozpakowałem. Może... Może chciałabyś gdzieś wyjść?-spytał Braco drapiąc się nerwowo po głowie.
Na twarzy recepcjonistki pojawił się promienny uśmiech.
-Tak, oczywiście! W sumie to nie przedstawiliśmy się sobie. Jestem Maya.-wyciągnęła rękę.
-Ja jestem... Jestem... Braco!-Braco ze zdenerwowania zapomniał swojego imienia.-Masz ochotę na lody?
-Pokażę ci gdzie są najlepsze.-powiedziała Maya.
Trzymając się za ręce wyszli z hotelu.

                                                           ***Tymczasem, pokój Violetty***

-Violetta, nie martw się.-pocieszał ją Tomas.
-Ja nie wiem czym sobie na to zasłużyłam! Dlaczego Ludmiła mi to robi? Dlaczego?! Czemu Leon mi nie ufa? Nie wierzy?-łkała Viola.
-Może nie jest ciebie wart?-powiedział Tomas unosząc jej podbródek.
-Tomas, ja...
-Wiem, ale chciałem ci uświadomić, że są inni chłopcy.
-Ale ja chcę Leona!-załkała i wtuliła się w Tomasa.
-Dosyć, Viola, nie płacz! Musisz się rozerwać, zacznijmy od uśmiechu!-powiedział Tomas.
Violetta delikatnie uniosła koniuszki warg, aby się uśmiechnąć.
-I?
-Teraz musisz wykrzyczeć co czujesz. To pomaga!-zaśmiał się Tomas.
Violetta wzięła poduszkę i przyłożyła ją do twarzy.
Zaczęła krzyczeć, wrzeszczeć, mówić spokojnym tonem, płakać, aż w końcu nie wytrzymała i śmiała się.
-Teraz już ci lepiej?-sptał Tomas, a Violetta kiwnęła głową.-To zapraszam na lody, musisz zapomnieć o tym, o tym...
-Wiem o co ci chodzi, ale obejdzie się bez tego!-zaśmiała się Viola wychodząc z pokoju.
Razem z Tomasem weszli do windy.

                                                                      ***Na dole***

-Chodź, słyszałem, że najpyszniejsze lody są kilka przecznic dalej, pokażę ci!-odparł Tomas.
Violetta uśmiechnęła się.
Przy lodziarni, kiedy Tomas zamawiał dla niej lody, podszedł do niej jej były chłopak- Leon.
-Violetta, ja...-zaczął.
-Dziękuję.-Violetta zwróciła się do sprzedawczyni odbierając swoją porcję lodów. Powoli odwróciła się w stronę Leona.
-Violetta, posłuchaj. Żałuję tego co zrobiłem. Jestem głupi, że ci nie uwierzyłem, mogłem się domyślić, że to kolejny spisek Ludmiły. Violu, wróć do mnie!-Leon przybliżył się do Violi.
-Leon, nie wiem czy chcę być z kimś, kto mi nie wierzy. Już drugi raz dzisiaj musimy się godzić. Nie wiem czy tak chcę.-Violetta posmutniała.
-Violu, obiecuję, już tak nie będzie!
-Ja nie chcę ryzykować. Muszę to przemyśleć.-powiedziała Violetta.-Chodź Tomas!-zwróciła się do Tomasa i razem poszli w stronę Rynku.
-Coś dla pana?-spytała sprzedawczyni.
-Violettę!-zapłakał i poszedł.

                                                              ***Tymczasem***

-Jaki piękny wieczór, prawda Maxi?-spytała Camila.
Razem z Maxim siedzieli na tarasie mieszczącym się na dziewiątym piętrze hotelu.
-Cudowny. Jeszcze cudowniejszy, bo spędzam go z tobą.-powiedział Maxi i cmoknął Cami w policzek.
Camila zarumieniła się.
-Właśnie, mam coś dla ciebie!-powiedział chłopak.
Szybko wstał i wyszedł.
Po chwili wrócił z bukietem róż-ulubionych kwiatów jego dziewczyny.
-Jejku, Maxi! Dziękuję.-powiedziała i przytuliła.
-Chyba należy mi się jakaś nagroda?-zaśmiał się Maxi i czule pocałował usta Camili.
Ona odwzajemniła pocałunek.
Po chwili wtulona w ramię Maxiego oglądała z nim zachód słońca.

                                                            ***Restauracja***

-Podoba ci się? To ta niespodzianka, którą dla ciebie przygotowałem.-powiedział Zayn.
-Jest cudownie! Nigdy nie byłam w ładniejszej restauracji.-powiedziała Francesca i posłała zalotny uśmiech Zaynowi.
-Naprawdę mi się podobasz Francesca.-odparł chłopak.
Francesca zatrzepotała rzęsami i nic nie powiedziała.
-Co dla państwa?-do pary podszedł kelner.
-Poprosimy to i to.-powiedział Zayn wskazując rzeczy w menu, a Fran tylko się uśmiechała.
-Dziękujemy.-odparła Francesca.
Kiedy kelner odszedł, Zayn wyciągnął Fran na scenę.
-Chodź, zaśpiewajmy coś!-powiedział.
-Oszalałeś?!
-Czemu nie?-zaśmiał się i wręczył jej mikrofon.
Po chwili wziął gitarę i usiadł na taboreciku.
Zaśpiewali "tienes todo" patrząc sobie w oczy.

                                                         ***Następnego dnia, pokój dziewczyn***

-Tak bardzo się stresuję!-powiedziała Viola.
-Nie martw się, nie ty jedna! W końcu to nasz pierwszy dzień w nowym studio.-powiedziała Cami.
-Ciekawe czy chłopcy tam są tak samo interesujący jak u nas...-zaśmiała się Fran.
-Francesca, ty tylko o jednym!-dziewczyny odparły chórem.
-A właśnie jak z Zaynem?
-Dobrze.
-Jesteście razem?
-Nie!-Francesca zarumieniła się.
-A chcesz być z nim?
-Nie wiem... Naprawdę! Może poznam kogoś tutaj?
-Poczta kwiatowa.-dziewczyny usłyszały głos zza drzwi.
Violetta poszła otworzyć.
-Dla panny Violetty Castillo.-powiedział listonosz i wręczył bukiet.
-Od kogo?-spytała Viola.
-Tego nie mogę zdradzić. Wszystkie informacje zawarte są w liściku. Miłego dnia paniom!-listonosz pożegnał się i wyszedł.
-Od kogo?-Camila zapytała.
-Nie wiem, czekajcie, przeczytam liścik.-odparła Viola.
-Czytaj, czytaj!-ponaglała Fran.
- "Gdzie słyszysz śpiew, tam wejdź,
Tam dobre serce mają
Źli ludzie, wierzaj mi,
ci nigdy nie śpiewają"*
Twój Leon.
-Oooo!-powiedziały dziewczyny.
-Co ja mam teraz robić?-Violetta usiadła na łóżku.
-Szybko brać rzeczy, bo wychodzimy!-odparła Francesca.

*- W.Goethe

                                                          ***Na recepcji***

-Cześć, Mayu!-Braco przywitał się.
-Cześć, Braco! Nie uwierzysz, co mam!-odparła.
-Co?
-Mam dwa bilety na dzisiejszy spektakl w naszym hotelu! Ma wystąpić jakiś teatr. Może... Może poszedłbyś ze mną?-spytała nieśmiale.
-Oczywiście, że tak! Czyli dzisiejsze wyjście do kina muszę przełożyć...
-Co?-dziewczyna zdziwiła się.
-Miałem zaprosić cię do kina, ale do kina możemy pójść jutro.-powiedział Braco i delikatnie pocałował dziewczynę w policzek.
-Idź już, bo się spóźnisz!-zaśmiała się.
-Idę, idę.

                                                          ***Przy studio***

-To co? Wchodzimy?-spytał Tomas.
Maxi, Francesca, Camila, Violetta, Leon, Braco, Andres, Zayn i Tomas stali przed wejściem do studia. Nieopodal nich stała Ludmiła z Natą, a dalej Niall i Harry.
-Tak.-odparła Viola.
Wszyscy weszli do studia.
-Łał!-powiedziała Fran.
Studio było ogromne. Miało wysoki sufit, dwa piętra, wypolerowane schody i podłogi. Przy wejściu położone były mapy szkoły. Po prawej było wejście na stołówkę. Po lewej były składziki, schowki i szeroki i długi korytarz z szafkami. U góry znajdowały się wszystkie sale muzyczne, a na drugim piętrze sale występowe.
-Jak tu cudownie!-odparła Camila.
-Mam nadzieję, że mają dobre nagłośnienie.-powiedział Maxi.
-Witam, nazywam się Jorge i jestem dyrektorem Studia 21, w którym obecnie się znajdujemy. Jest ze mną wasz nauczyciel - Pablo. Oto pozostali nauczyciele: Andrea, Frederico i Milena. Mam nadzieję, że podoba wam się nasza szkoła. Czujcie się tu jak u siebie!-powiedział Jorge.-Oto wasze plany lekcji.-rozdał je uczniom.
-Dziękujemy.-powiedziała Natalia.
-Zapraszam na zajęcia!-powiedział Pablo.
Wszyscy byli poruszeni. Każdy z nich był zachwycony nową szkołą.
Rozeszli się, aby obejrzeć szkołę.
-Violetta, zaczekaj!-powiedział Leon.
-Tak?
-Dostałaś kwiaty?
-Tak. Dziękuję, Leon.-powiedziała bez przekonania.
-Violetta, tęsknię za tobą, wróć do mnie, proszę!-błagał ją.
-Leon, ja...
-Proszę. Zrobię wszystko. Wszystko.-odparł Leon i pocałował Violettę.
-Leon, ja naprawdę... Muszę to jeszcze przemyśleć. Nie jestem pewna, czy powinniśmy być razem.
-Oczywiście, że tak! Dobrze, Violu, zastanów się. Wiedz, że będę o ciebie ubiegać, niczym książe o swoją wybrankę.-powiedział Leon i ucałował rękę dziewczyny.
Violetta zarumieniła się i pożegnała się z Leonem.

                                                                ***Tymczasem***

Francesca stała obok schodów patrząc na swój plan lekcji.
Nie patrząc na schody, zaczęła po nich wchodzić na górę. Niestety potknęła się. Na szczęście nic się nie stało, wylądowała ... w objęciach jakiegoś chłopaka.
-Wszystko dobrze?-spytał.
-Tak, tak.
-Nazywam się Diego.-odparł.
-Ja jestem Francesca.
-Jesteś z wymiany?-spytał.
Dziewczyna kiwnęła głową.
-Jakby coś, to powiedz, pokażę ci naszą szkołę i powiem... Powiem na których nauczycieli uważać!-zaśmiał się.
-Dzięki!-Francesca uśmiechnęła się, a Diego odchodząc puścił jej oczko.
Znikąd pojawiła się jakaś blondyneczka w błyszczącym stroju.
-On jest mój.-szepnęła jej na ucho.




***
Fajny?
Oby!
Super, dobiliście jak prosiłam ;*
Jest was coraz więcej!
Piszcie, o czym chcecie czytać :)
A teraz buziaki, pa!
PS: Caxi jest trochę, ale nie za dużo, bo nie wiedziałam co napisać ;P
                    

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 22 +miesiąc bloga!

"Co ja robię? Muszę z nią porozmawiać!"-pomyślał Leon i wrócił na lotnisko.
-Violetta, dobrze, że jesteś! Martwiłem się.-zaczął.
-Leon, nie chcę z tobą rozmawiać.-odparła i poszła w drugą stronę.
Chłopak podbiegł do niej i złapał ją za rękę:
-Violetta, co się stało?
Wokół było pusto.
-Leon, przestań grać w te gierki, widziałam cię z Ludmiłą. No dobrze, nie czepiam się. Jesteś moim chłopakiem, ale to nie znaczy, że nie możesz rozmawiać i ściskać się z innymi dziewczynami. Ale akurat z nią?! Przecież wiesz co mi zrobiła. Do tego widziałam jej uśmiech na twarzy, a ty wcale nie chciałeś zakończyć uścisku. Wiesz co, Leon? Z nami koniec.
-Violetta... To nie tak! Musisz wiedzieć, że ona przepraszała mnie za to co zrobiła tobie, a na koniec chciała się uścisnąć na zgodę.
-A więc godziłeś się z nią bez mojej zgody? Leon, ty chyba naprawdę mnie nie znasz!-powiedziała Viole i wyrwała swoją rękę Leonowi.
-Violetto, wybacz mi! Nie chciałem, żeby tak wyszło, ja... Kocham cię!-powiedział Leon i uklęknął na jedno kolano.
Violetta nie wiedziała co powiedzieć.
-Leon, nie rób scen, wstawaj!-szepnęła.
-Nie wstanę, dopóki mi nie wybaczysz, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie!-powiedział Leo i przytulił nogi Violetty uklękając na dwa kolana.
-Leon... Ja...
Violetta kucnęła i pocałowała Leona.
-Zapomnijmy o tym.
Szczęśliwi wrócili do reszty trzymając się za ręce.

                                                            ***Przed hotelem***

-Tutaj jest ośrodek, w którym będziemy mieszkać przez najbliższy miesiąc.-powiedział Pablo.
Wszyscy wyjrzeli przez okna autokaru.
Ich oczom ukazał się ogromny beżowy ośrodek. Miał piękne tarasy, kolorowy ogródek, baseny i SPA z tyłu. Każdy był zachwycony.
Kiedy wszyscy podzielili pokoje, poszli po walizki.
Braco wszedł jako ostatni.
-Cześć, nazywam się Siena i jestem recepcjonistką.-przedstawiła się.
Braco zakłopotał się.
-Cześć, jestem Braco.-odparł zdenerowowany.
-Może cię oprowadzę?-zaproponowała.
-Eee...
-Oprowadź go, ale najpierw niech się rozpakuje.-wtrącił się Napo.
-Eee... tak, tak.-odparł Braco.
Dziewczyna kiwnęła głową.
Braco i Napo weszli do windy.
-Dzięki stary, myślałem, że nie wysłowię się! Widziałeś, jakie ma piękne oczy? I te jej usta...
-O-o-o! Braco, nawet nie wiesz jak nazywa się ta dziewczyna, a już myślisz o pocałunku z nią? W twoim kraju na pewno jest jakieś określenie na takich ludzi.
-"kreivė į meilės taško" *
-Tak, tak, dokładnie!

*-kreivė į meilės taško- z litewskiego: zakręcony na punkcie miłości.

                                                         ***W pokoju Violetty***

-To cudownie, że jestem razem z wami w pokoju!-powiedziała Viola.
-Też się cieszę!-odparła Camila.
-Mamy cudowny trzyosobowy pokój.-stwiertdziła Fran.
-Puk, puk!-powiedział Leon.
-Wejdź!-powiedziała Fran.
-Mogę wam porwać Violę na chwilkę?
-Porywaj sobie ją, nam tylko zawadza marząc o...-nie dokończyła Cami.
-Camila! My idziemy.-zaśmiała się.
-Patrz jaka ona zakochana! Też bym tak chciała.-powiedziała Fran.
-A Niall?-spytała Cami.
-Sama już nie wiem... Raz mi się podoba, innym razem nic szczególnego w nim nie widzę.
-Przyznaj się, ktoś wpadł ci w oko!-zaśmiała się Cam.
-No można tak powiedzieć...
-Kto tym razem cię oczarował?
-Jakoś tak moją uwagę przykuł...
-Eehh, jest tam kto?
Dziewczyny usłyszały głos zza drzwi.
Camila uśmiechnęła się i porozumiewawczo spojrzała na Fran, która kiwnęła głową na "tak",
-Jesteśmy, jesteśmy!-powiedziała Camila i otworzyła drzwi.
-Ja do Francesci. Nie wiem czy mieliśmy okazję porozmawiać... Jestem Zayn.-przedstawił się.
Camila odwróciła i odwróciła głowę w stronę Francesci i zrobiła minę w stylu "łał"!
W końcu odpowiedziała:
-Eee... to ja was zostawię samych. Tylko... wezmę coś z pokoju.
Wyszła za drzwi i szklankę, którą wzięła wcześniej z pokoju przyłożyła do nic, tak, aby mogła wszystko słyszeć.
-Francesca, chciałem się ciebie spytać o nuty...-zaczął niepewnie.
-Może gdzieś wyjdziemy?-zaproponowała Fran.
-Jasne! Właśnie miałem się o to spytać, wiesz, te nuty...
-Pretekst?
-Tak.To wieczorem w ogrodzie? Nie powiem ci gdzie idziemy, niech to będzie niespodzianka!-powiedział Zayn.
-To cześć Zayn!-pożegnała się.
-Pa!-powiedział i wyszedł.
Camila szybko uciekła, żeby nie dowiedzieli się, że ich podsłuchiwała.
Po chwili weszła do pokoju.
-Co teraz zrobisz?-spytała.
-Muszę zerwać z Niallem.-powiedziała Francesca, która siedziała na łóżku.
-Jest tu moja piękna?-w drzwiach pojawił się Niall.
-O wilku mowa.-powiedziała Camila i znowu wyszła.
Ze szklanką.
-Niall, muszę ci coś powiedzieć.
-Czekaj, ja powiem pierwszy. Zapraszam cię dzisiaj na kolację. Będę o siódmej. Zabiorę cię do restauracji, którą mijaliśmy obok Rynku.
-Eee...
-A co ty chciałaś powiedzieć?
-Już nic.
-To do zobaczenia!-powiedziała Francesca żegnając się z Niallem.
Do pokoju weszła Cami.
-To się wpakowałaś.-powiedziała Cam.
-Wiem. I co teraz?

                                                       ***Tymczasem***

-Muszę się zrelaksować. Mam dość już tej Violetty, idę na basen.-powiedziała Ludmiła, którą właśnie malowała jej najlepsza przyjaciółka-Natalia.
Szybko spakowała potrzebne rzeczy.
-Dobra, ja zostanę tutaj.-odparła Nata.
"Teraz będę mogła spokojnie przemyśleć sprawę Tomasa."-pomyślała Nata i usiadła na swoim łóżku.

                                                          
                                                   ***W tym samym czasie***

-Chodźmy na basen! Jest taka piękna pogoda!-zaproponował Leon.
-Na basen? Dopiero co przyjechaliśmy... Ale rzeczywiście, potrzebuję orzeźwienia, a przy takiej pogodzie, trudno nie chcieć popływać... To co? Za piętnaście minut w holu?-odparła Viola.
Leon kiwnął głową i rozeszli się do swoich pokojów.

                                                               ***15 minut później***

-Jestem!-powiedziała Viola.
-To chodźmy.
-O nie. Musimy się rozstać!-zaśmiała się Viola wchodząc do damskiej przebieralni.
-Będę tęsknił!-zażartował Leon wchodząc do męskiej przebieralni.
Kiedy Violetta się przebrała weszła przed basen. Mieścił się na dworze.
"Jest i Violetta... Mam plan."-pomyślała Ludmiła pływając w basenie.
-Pomocy! Pomocy! Topię się!-wołała Ludmiła.
Ratownik akurat był na przerwie na lunch.
Violetta, kiedy zauważyła, że Ludmiła topi się, szybko podbiegła i wskoczyła do wody. Zapomniała o jej stosunkach z Ludmiłą. Właśnie jej pomagała, kiedy zauważyła Leona wychodzącego z szatni.
Nagle Ludmiła zaczęła krzyczeć:
-Przestań, Violetta! Nie top mnie!-i znów udała, że się topi.
Violetta wytrzeszczyła oczy i spojrzała na Ludmiłę.
Leon spojrzał na Violę z pogardą i wszedł z powrotem do przebieralni.
-Ludmiła, co ci odbiło?!-wrzeszczała Violetta wychodząc z wody.
Ludmiła uśmiechnęła się niewinnie i popłynęła dalej.
Vioetta szybko pobiegła do szatni dla dziewcząt.
Kiedy przebrała się z powrotem wyszła na zewnątrz czekając przed przebieralnią na Leona.
Leon wyszedł z pomieszczenia.
Kipiał złością.
-Leon, zaczekaj!-Violetta pobiegła za nim.
-Jak mogłaś jej to zrobić?! To jest moja przyjaciółka! Może i zachowuje się wrednie wobec ciebie, może i już nie przyjaźnimy się aż tak, ale jednak to człowiek! Nie powinnaś jej robić krzywdy!
-To nie tak, to nie tak!-mówiła Viola.-To ona się topiła, a ja jej pomagałam wyjść z wody.
-Violetta, nie kłam, to upokarzające! Przecież Ludmiła potrafi pływać- w podstawówce zdobywała medale i puchary za najwyższe miejsca na zawodach pływackich! Violetta, przyznaj się.-powiedział Leon.
-Do czego?
-Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Żeby komuś krzywdę wyrządzać?! Nawet Ludmile?!
-Ale ja nic nie zrobiłam!
-Violetta, już nic nie mów. Nie chcę być z kimś kto czyni komuś krzywdę i jeszcze kłamie. Przecież widziałem to na własne oczy!-wrzeszczał.
-Nie widziałeś wszystkiego, Leon!
-Widziałem wystarczająco.-powiedział i poszedł.
Violetta zsunęła się po ścianie i zaczęła płakać.
Nagle z przebieralni wyszła Ludmiła.
-Ojejku, czyżby kłótnia z Leonem?-spytała troskliwie.-Topię się, topię się, aaa!-zaczęła naśladować.-Naprawdę się na to nabrałaś? Hahahaha!-zaśmiała się i poszła w stronę wyjścia.
-Ludmiła, zaczekaj!-Violetta wstała i otarła twarz.-Nic ci nie zrobiłam, proszę, zostaw mnie w spokoju! Zostaw nas w spokoju!
-Zabrałaś mi Leona. Teraz pożałujesz.-powiedziała Ludmiła i odwróciła się na pięcie.
-Jestem skończona!-szepnęła Viola sama do siebie.

                                                             ***Tymczasem***

-Dobra, idę.-powiedziała Fran i zapukała do pokoju Nialla.
-Cześć kochana! Już wszystko zarezerwowałem!-przywitał ją od progu całując ją w policzek.
-Niall, musimy o czymś porozmawiać...-zaczęła Fran.








***
Fajne?
Dłuższe troszkę :P
Sorki, że nie pisałam: ale miałam trzy konkursy, jeszcze dwa przede mną kolejne i urodziny w międzyczasie... Ale nadrabiam :P
Dobijemy dzisiaj do 10.000 wejść? PROOOOSZĘĘĘĘ!!!
Głosujcie w ankietach odnośnie rozdziału.
Dzisiaj są trzy :)

PS: DZISIAJ MIESIĄC BLOGA!
Z tej okazji, chciałabym wam podziękować za tak liczną liczbę czytelników, wejść, komentarzy... Bardzo cieszę się, że jest was aż tyle!
Chciałabym, abyście podtrzymywali mnie dalej, dawali pomysły :3
A na koniec kilka gifów na miesięcznice (hehehe xd) i liczba statystyk z dzisiaj z godziny 15:09:

 
 
 
 
 
 
 

I statystyki z dzisiaj z godziny 15:09:

Super :)
To buziaki,
Papapapa!





Mrs. Punk