***Później, ogród przed hotelem***
-Słyszałem, że wróciliście do siebie z Leonem...-zaczął Tomas niepewnie.
-Tak, tak. Jesteśmy razem.-odparła Viola.
Od kilku minut pomiędzy nimi panowała niezręczna cisza. Tomas nie wiedział jak rozmawiać z Violą, kiedyś przychodziło mu to łatwiej, kiedy... Kiedy nie była z Leonem. Chciałby wykrzyczeć całemu światu, że pragnie Violetty, że kocha ją! Jednak nie mógł. Ona zdawała sobie z tego sprawę-przynajmniej tak myślał Tomas-niestety nie mogli być razem. Violetta pokochała Leona.
-Wiesz, ja już pójdę. Mam coś do załatwienia, cześć!-powiedział Tomas żegnając się z Violą.
Kiedy Tomas pożegnał się z Violą, ona "zdjęła uśmiech z twarzy". Kiedy nie było go przy niej, była smutna. Czuła, że brakuje jej go. Wiedziała, że jest z Leonem, że go kocha... Ale czy na pewno? Codziennie zadawała sobie to samo pytanie: czy jest z nim szczęśliwa? "Tak"-zawsze odpowiadała. Przypomniała sobie te uczucia, które przepełniały ją, kiedy po raz pierwszy powiedział jej, że ją kocha. Kiedy ją przytulił, pocałował. Kiedy zabierał ją do cudownych miejsc, kiedy... kiedy spędzała z nim czas.
Violetta uśmiechnęła się.
"Dobrze zrobiłam."-pomyślała i poszła do pokoju.
***Pół godziny później, pokój Violetty***
-Dziewczyny, co robicie dzisiaj?-spytała Viola.
-Ja dzisiaj idę na spotkanie z Diego... -odparła Fran.
-Co taka smutna?-spytała Cami.
-Właśnie do mnie dociera, że ja nie jestem zakochana w Diego, że idąc z nim na to "spotkanie"... Zaprzepaszczę mój związek z Zaynem! Co ja mam robić? Nie chcę by Diego był smutny...
-Zadzwoń do niego i powiedz, że wszystko przemyślałaś, że nie możesz iść z nim na to spotkanie, że nie czułabyś się z nim dobrze.-zaproponowała Violetta.
-Oszalałaś?!-zdziwiła się Cami.-Prawda nie popłaca! Najlepiej wyślij mu SMS, że jesteś chora, czy coś.-wzruszyła ramionami.
-Nie... Nie mogłabym iść jutro do szkoły.
Francesca i Camila zastanawiały się co wcisnąć Diego, a Violetta wzięła telefon z półki Fran. Szybko wykręciła numer do Diego i zadzwoniła:
-Halo, Diego?-Camila i Francesca przestały rozmawiać. Stały jak słup soli.-Tutaj Violetta, przyjaciółka Francesci. Zaraz dam ci ją do telefonu, zaczekaj.-szybko wcisnęła telefon Fran.
Po krótkiej rozmowie telefonicznej, Francesca wyłączyła telefon i powiedziała:
-Diego powiedział, że rozumie, że nie musze mu się tłumaczyć! Myślał, że skoro nie mam chłopaka, nie mam nikogo na oku... Ale chyba się domyślił. W każdym razie jestem taka szczęśliwa!-podsumowała.-Teraz idę do Zayna, pa!-powiedziała i wybiegła z pokoju.
-Ta to jest chyba bardziej zakochana niż ja! Ale Viola, proszę, ty nie wychodź! Boję sie zostać sama! Wczoraj oglądałam z Maxim i z chłopakami horror... No niby więcej tulenia i całowania, ale teraz boję się po pokoju chodzić!-zaśmiała się Camila.
-Dobra, będę cię pilnować, żeby żadna zjawa cię nie ukradła!-zaśmiała się Viola.
-Czy jest tam kto?-dziewczyny usłyszały głos zza drzwi.
-Już idę!-odparła Viola otwierając drzwi.
-Kwiaty dla panny Castillo.
-Już drugie? Ale ten Leon kochany! Dziękuję!-zwróciła się do listonosza zabierając kwiaty.
-Jakie ładne! Od kogo?-spytała Camila.
-No jasne, że od Leona, nie?
-Nie wiem, może masz cichego wielbiciela?-stwierdziła Camila wzruszając ramionami.
***Tymczasem***
-Braco?-do chłopaka, który właśnie schodził ze schodów podeszła Maya.
-Czego chcesz?!-spytał bez przekonania.
-Braco, ja...
-Maya, zostaw mnie, spieszę się.-poszedł w kierunku wyjścia.
-Kotku, zaczekaj!
-Nie jestem twoim kotkiem! Zniszczyłaś moje uczucia! Byłaś moją pierwszą miłością- pokazałaś mi nowe miasto, a potem, kiedy wchodzę do hotelu widzę ciebie całującą się z innych facetem? Czego ty teraz ode mnie chcesz?!
-Braco... Ja... Chciałam ci powiedzieć, że... Że przepraszam. To był mój stary kumpel, nawet nie pamiętam jak to się potoczyło... To działo się tak szybko!
-Szybko?! Według mnie to ciągnęło się godzinami! Jeszcze te twoje spojrzenie na mnie... Jak ja mam dalej ci ufać?
-Po prostu... po prostu zaufaj.-powiedziała i pocałowała Braco w usta.
On nie odwzajemnił pocałunku, wyrwał się z niego i powiedział:
-Już dosyć bardzo złamałaś mi serce. To koniec Maya, to koniec.-powiedział i wyszedł.
-Braco, ja... Braco, nie!-łkała.
Zsunęła się na podłogę i zaczęła płakać. Szlochała. Łzy leciały z jej oczu, miała już zatkany nos. Była zmęczona płaczem, ale nie przestawała. Żałowała tego, co zrobiła. Nieważne, że siedziała na środku holu, że ludzie dziwnie na nią patrzyli. Ona właśnie żałowała tego, co zrobiła. Po raz pierwszy w życiu.
***W tym samym czasie***
Braco szybko wyszedł z hotelu.
Z jego oka popłynęła jedna łza, ale szybko ją otarł. Nie chciał mieć z Mayą nic wspólnego. Niby znali się tylko trzy dni, ale poczuł, że chce z nią spędzać czas.
Chłopak skręcił w spokojną alejkę, gdzie mieściły się kamienice. Doszedł do małej restauracyjki, w której obsługiwana byłą tylko jedna para. Zamówił ciepłe tosty i colę z lodem. Chciał zatopić w niej swoje smutki, jednak okazało się, że nie jest smutny. Jest szczęśliwy.
***16:23, plac przed hotelem***
-Jaka piękna pogoda! Po prostu żyć, nie umierać!-śmiała się Viola.
-Chodź, zaprowadzę cię gdzieś! Wracałem ze szkoły inną drogą. Znalazłem miejsce, które na pewno ci się spodoba!-powiedział Leon.
Zaprowadził ją alejkami, polami i lasem na małą łąkę.
Rosło na niej wiele kwiatów. Zielone trawy były pięknie skoszone, obok tych traw, trawy były na wysokości dwóch metrów. Słońce pięknie przygrzewało.
-To nie wszystko.-powiedział wskazując Violi widok na jezioro, a po prawej las.
-Jak tu cudownie!-krzyknęła.
Położyła się na kwitnącej trawie i popatrzyła w niebo. Po chwili Leon ułożył się obok niej.
-Popatrz, tam jest zając na rowerze!-powiedziała Viola.
-No co ty, to smok w zamku!-upierał się Leon.
-Dziękuję za kwiaty.-powiedziała Viola łapiąc Leona za rękę.
-Jakie kwiaty? Nie wysyłałem żadnych kwiatów!-zdziwił się.
-Nie udawaj!-Violetta usiadła patrząc na Leona.
-Naprawdę!
-W takim razie... Od kogo je dostałam?!-Viola zdziwiła się.
-Nieważne.-odparł Leon i popchnął Violę.-Berek!-krzyknął i szybko pobiegł w drugą stronę.
Violetta podniosła się, poprawiła spódniczkę i pobiegła za Leonem.
Po długiej i wyczerpującej zabawie zakończyli spacer namiętnym pocałunkiem leżąc na trawie.
***Buenos Aires, dom Germana***
-Angie? Jesteś?-szukał jej German.
-Tak? Co się stało panie Germanie? Viola dzwoniła?-Angie stresowała się.
-Nie, nie! Nic nie jest Violi.-zaśmiał się German.-Podobno ma pani dzisiaj urodziny.
Angie zakłopotała się i speszona odparła:
-Niestety! Człowiek musi się zestarzeć!-zażartowała.
-Chciałem... Eee... Podziękować... Pani... Wie pani...-Angie patrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.-Chciałem podziękować ci, Angie, za to, że tak mi pomagasz, że... Że po prostu jesteś. Oraz złożyć ci najszczersze i najserdeczniejsze życzenia! To dla pani.-wyjął z kieszeni pudełko.
-Nie, ja nie mogę tego przyjąć.-Angie powiedziała, zanim German otworzył pudełko.
-Na pewno ci się spodoba! Założę ci.-German wyjął z pudełka srebrny naszyjnik z podobizną sowy otoczonej wieńcem róż.
-Dziękuję, panie...
-Mów mi German.-zaproponował.
-Skoro tak, to dziękuję, Germanie.-odparła i uśmiechnięta poszła do siebie do pokoju.
German szczęśliwy usiadł na kanapie. Nie dostrzegł, że wszystkiemu przyglądał się Ramalo.
-Wiedziałem. Wiedziałem, że coś do niej czujesz! To po prostu widać na kilometr! Nie zaprzeczaj, Germanie. Zakochałeś się!-powiedział Ramalo i szybko uciekł, zanim German zdąży odpowiedzieć.
-Ja?! Zakochałem się... w Angie?-German zadał sobie to pytanie.
***Tymczasem***
-Maxi, cześć!-Cami krzyknęła do Maxiego.
Chłopak speszony pomachał jej i szybko wsiadł do windy.
-Maxi? Co jest?-Camila spytała, jednak on nie odpowiedział.
-Cześć, Camila!-do Cami podeszła Natalia.
-Cześć, Nata.
-Co taka smutna?
-Nie wiem czemu, ale Maxi mnie unika. No niby dopiero teraz, ale... Przywitałam się, a on szybko wsiadł do windy. Czy to nie jest dziwne?-spytała Cam.
-Wiesz co, pamiętasz w którą stronę jechała winda?
-Tak. W dół.
-Idź na dół i poczekaj na Maxiego, znajdź go i wyjaśnijcie sobie wszystko.
-Łatwo ci mówić.-powiedziała Cami.
-Idź, może zobaczysz na dole o co mu chodzi?
-Właśnie, może coś ukrywa? Idę! Dzięki, Nata!-powiedziała Camila i szybko zbiegła po schodach.
***Na dole***
-Cześć, Maxi!
-Cześć, Cami...
-Mam takie pytanie, widzisz u góry ty...-Camila nie dokończyła.
-Cami, ja muszę lecieć. Cześć!-odparł sztucznie i wyszedł na dwór.
Dziewczyna usiadła na sofie przy recepcji i zamyśliła się.
"A jeśli ma inną? Co ja mam robić?! Myślałam, że mi jako jedynej będzie układać! Jednak nie! Tu taka niespodzianka... Fran miała problemy z Zaynem, Niallem i Diego, Violetta z Leonem, Maya z Braco, Nata z Tomasem... Ja tak nie chcę! Co tutaj się dzieje?! Epidemia złamanych serc?!"
Camila wstała i podeszła do automatu kupić sobie kawę.
***Wieczór, pokój Ludmiły***
-Muszę coś wymyśleć! Działaj, Nata! Muszę podjąć kolejne działania. Jeszcze tylko pozbędę się Violetty i pokażę Leonowi, ze to ja jestem jego prawdziwą ukochaną i..-rozmyślała Ludmiła.
-Ludmiła? Kładź się spać, nie denerwuj się tak, zmarszczki ci się zrobią!-powiedziała Natalia nakręcając kolejny wałek na swoje włosy.
-Po co ty kręcisz te włosy?-Ludmiła spojrzała na Natę.
-Chcę, żeby się wyprostowały przez noc. To stary sposób mojej kuzynki. Przez to następnego dnia miała proste włosy! Dziwne, nie? Na wałkach do włosów! Kto by pomyślał?-zaśmiała się Nata.
Ludmiła wywróciła oczami i znów chodziłą po pokoju.
-Mam plan!-krzyknęła z łazienki.
-Jaki?-Natalia szybko do niej podbiegła.
-Zniszczę ich randkę.
-Ludmiła, codziennie tak mówisz! Do tej pory nic nie wymyśliłaś!-powiedziała Naty.
Blondynka zmierzyła wzrokiem Natalię, po czym oznajmiła:
-Ja mam plan, kochana! Tym razem musi się udać.-powiedziała i uśmiechnęła się złowrogo.
-Boję się ciebie!-powiedziała Natalia i patrzyła na Ludmiłę wystraszonymi oczyma.
-Bać to ma się Violetta, nie ty! Teraz opowiem ci co wymyśliłam...-zaczęła Ludmiła.
***
Fajny?
Pasuje?
Oby!
Pisałam jakieś dwie godziny! :3
Głosujcie w ankietach, wchodźccie, komentujcie... Zapraszam :)
PS: Dziękuję za pomysł Anonimka, ale nie wykorzystam go niestety :) Nikomu się nie spodobał, mnie też. Jednak dzięki za miłę chęci;)
PS2: POMYSŁ Z URODZINAMI I PREZENTEM DLA ANGIE TO POMYSŁ ANONIMOWY.
Dziękuję! Mam nadzieję, że się spodobał ;)
PS3: Piszcie wasze pomysły!
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej je piszesz - to bardzo dobrze. Czekam na następny.
P.S. Nie rozdzielaj Violi i Leona.
A te kwiaty od Tomasa no nie? Ale pamiętaj, ze Leonetta 4 ever!
Zapraszam do mnie - story-violetta.blogspot.com i violetta-tomas-leon.blogspot.com
Dzięki ;)
UsuńTobie Ciasteczkoo ;pp też !
Rozgryzłaś mnie :D
Leonetta będzie, ale zastanawiam się czy nie zrobić podobnie jak w serialu, tj. Tomanetta, ale potem Leonetta :P
Co o tym myślicie?
Nie!
UsuńŚwietny! Zgadzam się z Alex:**: piszesz coraz częsciej i coraz lepiej. Rozdział są jak to ująć fantastyczne. Jeśli rozdzielisz mi Leonette to poproszę księdza to ci wyprawi fajny pogrzeb. Trumna już kupiona.
OdpowiedzUsuńIle ty musisz mieć kasy żeby kupować trumnę dla obcej osoby.
UsuńRozdział elegante <3 świetny ;P
OdpowiedzUsuńPrzypominam o oddaniu pracy na konkurs graficzny na blogu : peael-graphics.blogspot.com
Ps : Dostajesz ostatnią szansę na oddanie grafiki na konkurs , jak nie oddasz pracy na III etap odpadasz .!
Rozdział super jak zawsze ;) ... Oby tak dalej ;) Jak dalej będziesz tak pisać to będzie super tylko pliss pisz też o Germanie i Angie ;)
OdpowiedzUsuńAha i dzięki ze wykorzystałaś mój pomysł o urodzinach :* Paa ;**
Świetny :) czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietny,ale mam nadzieję,że Maxi nie ma innej..
OdpowiedzUsuńA kto oglądał dzisiejszy odcinek?Cieszę się,że Maxi wreszcie wygarnął wszystko Andrei,ale szkoda mi jej...Dziwne :P
Ja sie zgadzam z anonimem,pisz o Germangie więcej pliiiiiiiiiiiiis!
OdpowiedzUsuńdlaczego german a nie herman ???
OdpowiedzUsuńBo tak pisze się to imię. :)
Usuńale w serialu ma herman !!!!
UsuńTak, ma Herman, u mnie też ma Herman.
UsuńPo prostu jego imię pisze się German, a czyta Herman.
To jest argentyńskie imię, dlatego tak jest. U nas w polsce jest imię Tomasz, a czyta się Tomasz, a nie Tomasyzy. Rozumiesz? :)
aleee lepiej byłoby, jak byś pisała HERMAN :D
Usuńaleee on ma hermaan !!!!!! &
OdpowiedzUsuńTak, ma Herman, u mnie też ma Herman.
UsuńPo prostu jego imię pisze się German, a czyta Herman.
To jest argentyńskie imię, dlatego tak jest. U nas w polsce jest imię Tomasz, a czyta się Tomasz, a nie Tomasyzy. Rozumiesz? :)