-Przepuśccie mnie, przepuśccie!-krzyczał Beto.
-Zapomniałem przyczepić kartki z ostatnią kandydatką! Było was aż tyle, że nie zmieściliście się na jednej kartce!-mówił.
-Violetta, czemu płaczesz?-zwrócił się do Violi.
Violetta nie odpowiedziała tylko wstała i popatrzyła na wyniki.
-Do-do-dostałam się? DOSTAŁAM SIĘ! Tak! Tak! Dostałam się! Moje marzenia w końcu się spełnią...-cieszyła się.
-Dziwne te dzieciaki.-powiedział Beto i odszedł.
-Gratulacje! Gratulacje!-cieszyli się jej przyjaciele.
-Mówiłem, że zdasz.-pojawił się Leon i przytulił Violettę.
-Musimy to jakoś uczcić!-zaproponowała Camila.
-Może w moim barze?-dodała Fran.
-Dobry pomysł! Dzisiaj o szóstej pasuje?-powiedział Maxi.
Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że tak i rozeszli się do swoich klas. Został tylko Leon i Violetta.
-Mam dla pani prezent na rozpoczęcie roku. Odwróć się proszę.-powiedział Leon, a Violetta posłusznie się odwróciła.
Leon założył jej naszyjnik z motylem. Naszyjnik był ze srebra, motyl migotał w świetle lamp.
-Jejku, nie musiałeś! Dziękuję, Ci Leonie.-powiedziała Violetta i przytuliła się do Leona.
-Kiedy zaczynasz?-spytał.
-W poniedziałek. W klasie... Czekaj, sprawdzę. W 1A. Wiesz co to za klasa?-spytała Viola.
-No jasne! Najlepsi uczniowie studia. Same talenty, mają świetne występy, ale wciąż nie potrafią ze sobą wspólpracować...-powiedział tajemniczo.
-Szkoda, że nie będę z Tobą i z Francescą, Camilą, Maxim, Braco w klasie...
-A kto Ci tak powiedział? 1A to nasza klasa!-zaśmiał się Leon.
-O ty!-powiedziała Violetta.
-Ja muszę lecieć, zaraz mam lekcje. Cześć!-powiedział Leon i pobiegł w kierunku sali występowej.
-Cześć, Leon.-odparła Violetta i udała się ku wyjściu.
-Cześć, Violetta! Jak przesłuchania?-spotkała Tomasa.
-Witaj, Tomas. Powiem Ci, że niestety... muszę chodzić do tego studia!-zaśmiała się Viola.
-No to mi stracha napędziłaś, tym wstępem. Ja też dostałem się do studia. Jestem w klasie 1A, a ty?
-No co ty?! Ja też jestem w 1A! Będziemy razem w klasie! Ciekawa jestem, jak będą wyglądać nasze lekcje... A ty?-zapytała.
-Też jestem ciekaw. A masz już przygotowane...
Violetta i Tomas rozmawiali przez jakiś czas. Zapomnieli o bożym świecie, oboje byli pochłonięci rozmową.
***Tymczasem***
Skończyła się właśnie lekcja 1A z Pablo. Wszysc wyszli na przerwę. Każdy stał na korytarzu i rozmawiał z kimś, kupował coś w automacie, albo wyszedł na ogród odpocząć.
Ludmiła i Natalia stały z boku i rozmawiały. Jedna z nich zauważyła, jak Tomas i Violetta rozmawiają ze sobą:
-Koniec z tym! Mam już tego dość. Ta dziewczyna tak sobie przychodzi i myśli, że jest niewiadomo kim! Denerwuje mnie. 'Cześć Tomas, co u Ciebie?' 'Cześć Leon, jak tam?' 'Odprowadzisz mnie?' 'Będziemy chodzić razem do klasy!'-naśladowała ją Ludmiła.
-No spójrz tylko na nią! Teraz mydli oczka do Tomasa, potem będzie przytulać się z Leonem. Wrrr.... Trzeba coś z tym zrobić! Natalia, a ty co o tym myślisz?-spytała.
-Ja? Ja sądzę, że trzeba dać im swobo...-nie dokończyła.
-Mam plan! Weź ten sok, i przejdź obok ich obojga. Popatrz jaką piękną bluzkę ma Violetta. Taka biała i taka lśniąca... Wylej na nią ten sok. Nie spierze tego-jest porzeczkowy. Do tego wszyscy będą się z niej śmiać! Hahahahaha!-Ludmiła zaśmiała się złowrogo.
-Nie, ja... Nie. Ja lubię Violettę, przecież jest całkiem fajna.-powiedziała nieśmiale.
-Uh! Z Tobą się nie da pracować! Idę i zrobię to sama.-powiedziała Ludmiła i jak powiedziała, tak zrobiła.
-Ja sądzę, że powinno być tak, że...-nie dokończyła Violetta.
Ludmiła przechodząc wylała na nią sok.
-Ludmiła?! Co... Co ty wyrabiasz?!-krzyknęła Violetta.
Spojrzała na Tomasa, który stał bez ruchu. Nie pomógł jej, nic nie powiedział Ludmile tylko stał i patrzył na brudną bluzkę Violetty.
-Ojejku, przepraszam Cię Violetko!-powiedziała sztucznie.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Daruj sobie. Zrobiłaś to specjalnie!-powiedziała Violetta i uciekła do ogrodu.
Za nią pobiegł Leon. Za nim wyszedł z budynku, spojrzał na Ludmiłę, na Tomasa i powiedział:
-Naprawdę? Nic nie mogłeś zrobić?-i wybiegł.
Szukał jej i w końcu znalazł. Siedziała pod drzewem, w cieniu, żeby nikt jej nie zobaczył.
-Violetta!
-Ty też przyszedłeś się śmiać?
-Nie, ja przyszedłem Ci pomóc. Nie jak inni. Zaczekaj tutaj. Zawołam Camilę, ona zawsze ma jakieś ciuchy na przebranie. Tutaj masz ręczniki, wytrzyj się. Zaraz będę! Nie odchodź, proszę.-powiedział i pobiegł do Camili.
-Leon, co jest?-spytała Camila.
-Ludmiła.
-Co, znowu Ludmiła?!-powiedziała Francesca.
-Tak. Tym razem wylała sok porzeczkowy na Violettę.
-A co ona wtedy robiła, nie zauważyła, że Ludmiła idzie z sokiem?-spytała się Camila.
-Rozmawiała z Tomasem.-powiedział Leon niechętnie.
-A on coś zrobił w tej kwestii?-kontynuowała Camila.
-Nie. Stał jak słup soli.Nie pomógł jej, nic nie powiedział Ludmile.
-Palant!-dopowiedział Maxi.
-Dobra, trzeba coś zrobić! Francesca-idź do Violi. Maxi-skmbinuj więcej ręczników. Braco-idziesz ze mną po ciuchy dla Violi.
-A gdzie jest Violetta?-spytała Francesca.
-Tam, pod drzewem. Chodź, zaprowadzę Cię.-powiedział Leon i razem pobiegli do Violetty.
***Po chwili***
-Jesteśmy z nowymi ciuchami! Dobra, teraz panowie sobie idą, a my rzebieramy Violettę!-zarządziła Camila.
Leon, Braco i Maxi poszli na ławkę, a dziewczyny pomogły Violi się przebrać, tak aby nikt nie widział.
-Co to?-spytała Francesca wskazując na naszyjnik Violi.
-Dostałam od Leona.-uśmiechnęła się.
-Awwww...-Cami i Fran razem westchnęły.
-Nawet nie wiesz, jak on się stara!-powiedziała Camila.
-Jaki był zdenerwowany, kiedy przybiegł do nas... -powiedziała Fran.
-Cieszę się, że jest moim przyjacielem.
-Przyjacielem? Tylko?-powiedziała zdziwiona Camila.
-No... Nie wiem... Jest jeszcze Tomas, prawda?-powiedziała Viola.
-Wiesz co, Violetta? Kiedyś byłam zakochana w Tomasie, zanim zachowywał się tak wrednie. Wybaczałam mu wszystkie występki, byłam jego przyjaciółką! Wtedy zauważyłam, że on traktuje mnie jak siostrę, a Ciebie jak coś więcej. Jeszcze wczoraj chciałam wam życzyć powodzenia, ale kiedy usłyszałam, jak zachował się podczas tego wypadku... Myślę, że on nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie taki sam. Najpierw coś zrobi, potem przeprosi, będzie okej, a ten znowu to samo. Viola, on nie jest odpowiedni dla Ciebie! Może być twoim przyjacielem, ale na chłopaka to on się nie nadaje!-powiedziała Francesca.
-Już sama nie wiem, Fran! Z jednej strony Leon, a z drugiej Tomas...-powiedziała Viola.
-I jak? -zapytała Camila, pokazując bluzkę Violi.
-Jejku! Jaka cudna! Skąd ją masz? Fajny kolorek, taki beżowy... Ty to masz ciuchów w tej szafce szkolnej!-zaśmiała sie Viola.
-No, razem z Maxim wybieraliśmy pośród 15 bluzek!-powiedziała Camila.
Violetta przebrała się i poszła do Leona. Jak szła, to usłyszała ich rozmowę.
-Ciszej, dziewczyny! Chłopaki o czymś gadają!-powiedziała Cami.
-Leon, musisz jej powiedzieć co czujesz... Bo ten Tomas...-mówił Maxi.
-Violetta, chyba mówią o Tobie!-powiedziała Francesca.
-Dobra, idę tam.-powiedziała Viola.
-Już jestem!-krzyknęła.
-Łał, super wyglądasz!-powiedział Leon trącany przez Maxiego.
-Camila znalazła naprawdę super bluzkę dla mnie. To co, idziemy?-spytała.
Wszyscy razem poszli na lunch do stołówki szkolnej.
***W tym samym czasie***
-Ludmiło, nie powinnaś tak robić!-powiedział Tomas.
-To znaczy jak? A, ty ciągle o tym! Tomi, to był wypadek, mój ty kochany!-powiedziała Ludmiła ciągnąc Tomasa za policzek.
-Ludmiło...
-Ciii... Zapomnij o niej, ja tu jestem...-powiedziała, przytulając się do Tomasa.
Tomas zauważył Violettę wchodzącą do budynku.
-Nic Ci nie jest?-spytał podbiegając do niej.
-Zostaw ją w spokoju.-wystąpił Leon.
-Mogłeś jej pomóc, ale nic nie zrobiłeś. Taki z Ciebie przyjaciel?-powiedział Leon i złapał Violettę. Razem poszli do stołówki.
Tomas zapamiętał tylko to spojrzenie Violi, kiedy podbiegał do niej. To spojrzenie smutku i takiego 'zawiodłam się na tobie'.
***W poniedziałek***
-Zaczynamy lekcje! Raz, dwa!-krzyknął Gregorio.
-Przepraszam, czy mogłabym coś powiedzieć?-spytała Ludmiła.
-Oczywiście, Ludmiło.-odparł Gregorio.
-Witaj, Tomas.-powiedziała.
Wszyscy wywrócili oczami i powiedzieli: Cześć.
-Dobrze, że mi przypomniałaś, Ludmiło!-powiedział Gregorio.
-Mamy w klasie nowych uczniów. Violettę-Leon posłał jej uśmiech-Andreę,Napoleona, Nialla, Harrego i Tomasa-Ludmiła posłała mu buziaka, a Gregorio złowrogo spojrzał na niego.
Niektórzy uśmiechali się do nowych uczniów, inni bili brawo, jeszcze inni machali.
-A teraz, zaczynajmy lekcje! Ja idę zrobić sobie kawy, a wy rozgrzewajcie się! Ludmiła poprowadzi rozgrzewkę.-powiedział nauczyciel i wyszedł z sali.
Leon ustawił się koło Violetty. Stali i oddychali sposobem buddy, jak powiedziała Ludmiła. Leon powiedział do Violetty:
-Umówisz się ze mną?
"Uff, powiedziałem to. Teraz będzie tylko z górki! Albo i nie."-pomyślał.
"Leon chce się ze mną umówić? Jejku... Co ja mam powiedzieć? W sumie to..."-pomyślała i powiedziała:
-Oczywiście!-i przytuliła Leona.
Ludmiła była zbyt zajęta rozgrzewką, a Natalia wptarywaniem na Tomasa. Tomas za to zauważył to i posmutniał, myśląc:
"Nie... Violetta i Leon? Przecież..."
***Po lekcji***
-To było wyczerpujące! Naprawdę! Violetta, co ty taka uśmiechnięta?-spytała Camila.
-Nie, nic...-zarumieniła sę Viola.
-No mów!-ponaglała Fran.
-No dobrze... Umówiłam się z Leonem.
-I-i-i-i-i-i-i-i-i!-piszczały obie.
-No nareszcie Cię zaprosił! Super! Cudownie, po prostu! Cieszymy się razem z Tobą! Bo cieszysz się, nie?-mówiła Francesca.
-No, tak! W końcu on jest taki... Taki...
-Tak, wiemy!-powiedziały chórem.
Wszystkie poszły do łazienki, żeby omówić szczegóły.
Z sali wyszedł Leon, Maxi i Andres.
-No i co? Spytałeś się jej?-naciskał Andres.
-No tak...
-I co ona na to?-spytał Maxi.
-Zgodziła się!-powiedział ucieszony Leon.
-No, chłopie, wiedziałem, wiedziałem!-mówił Maxi.
Oni poszli w kierunku automatu, żeby kupić coś do picia.
Kiedy dziewczyny wyszły z łazienki, zobaczyły chłopców siedzących na ławce. Leon rozmawiał z Maxim i Andresem. Maxi zauważył, że dziewczyny się zbliżają i razem z Andresem zostawili Leona samego. Francesca i Camila udały, że muszą coś wyjąć z szafki, więc Violetta i Leon zostali sami.
Violetta usiadła na ławce.
Leon uśmiechnął się do niej i spytał:
-Mam takie małe pytanko... Gdzie chciałabyś pójść?
-Możemy wyskoczyć na koktajl.-zaproponowała Violetta.
-Wpadnę po Ciebie o czwartej, pasuje Ci?-spytał Leon.
-Tak, jak najbardziej.-powiedziała.
Leon przysunął się do niej i cmoknął ją w policzek. Potem odszedł do klasy, zaraz miała być kolejna lekcja. Dziewczyna siedziała na ławce.
Zauważyły to jej przyjaciółki. Podbiegły do niej i spytały:
-I jak? O czym gadaliście?
-Będzie po mnie o czwartej. Musicie mi pomóc się przygotować! O 15:30 może być?-spytała Viola.
-Za późno! O 14, musisz na spokojnie się przygotować.-powiedziała Francesca.
-Dobrze! To o 14 u mnie.-powiedziała Violetta i uśmiechnęła się.
***W tym samym czasie, dom Violi***
-German, kochanie... Spójrz proszę na tą broszurę... To naprawdę dobry internat!-powiedziała Jade.
"Pozbędę się i Violetty i Angie! To byłoby cudowne!"-myślała.
-Jade, naprawdę, przestań! Kocham Violettę i ona nie musi wyjeżdżać do jakiegoś internatu! Jade, myślę, że w naszym związku źle się dzieje. Musimy od siebie odpocząć. To znaczy na razie odłóżmy te zaręczyny. Może zróbmy sobie przerwę?
-Prze-przerwę?-powiedziała zdruzgotana Jade.
-Tak. Myślę, że powinniśmy się przestać spotykać. Przynajmniej na jakiś czas. Chciałbym się skupić na...-nie dokończył.
-W takim razie, jeśli wolisz tą guwernantkę ode mnie i mnie już nie kochasz...
-Ależ kocham Cię, Jade! Po prostu ostatnio tyle rzeczy się dzieje...
-German, jesteś całym moim życiem. Naprawdę. Może rzeczywiście musimy od siebie odpocząć.
-Jade, wiedz, że możesz tu przychodzić kiedy chcesz.
-Dziękuję German, a teraz... Do widzenia!-powiedziała.
Łza popłynęła z jej oka. Jade pobiegła na górę się spakować. Po jakimś czasie Ramalo zaniósł jej rzeczy na dół, a ona zamówiła taksówkę. Odjechała.
***Później***
-Tato! Jestem! Zaprosiłam swoje koleżanki na 14, a potem wychodzę!-powiedziała Violetta wchodząc do domu.
-Dobrze... Znaczy co?! Violetta, zapraszasz tu swoje koleżanki i wychodzisz?! Muszę to przemyśleć!-powiedział German i wyszedł.
"Dlaczego? Dlaczego tata mi nie ufa?"-myślała Viola.
***Tymczasem***
-Angie, ja już jej nie rozumiem! Najpierw chce to, potem zaprasza koleżanki, a później wychodzi! Pewnie na randkę z jakimś chłopcem!-denerwował się ojciec Violi.
-Nie możesz jej ograniczać, German. Ona dorasta. Pozwól jej na to. Musisz być jej przyjacielem.-powiedziała Angie.
-No nie wiem... Ale posłucham Cię. Obyś miała rację!-powiedział German i poszedł oznajmić o tym Violettcie.
***Godzina czternasta, dom Violi***
-Jesteśmy!-do domu Violi weszły Camila i Francesca.
Weszły do pokoju Violetty, zamknęły go na klucz i powiedziały:
-Teraz zaczynamy wielkie przygotowania do pierwszej randki Violetty z Leonem!-naśmiewały się mówiąc jak prowadzący teleturniejów.
***
Może być? Następny może jeszcze dzisiaj, albo dopiero w czwartek.
Mam test szóstoklasisty i strasznie się stresuję:/ Trzymajcie za mnie kciuki!
Macie jakieś pomysły i uwagi odnośnie opowiadania?
Piszcie!
Buziaki,
Zuzka.
Ja będę trzymać, ale ty też musisz :D Ja też piszę i go się boję, a najbardziej zadań z matematyki. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - Boski! Leonetta <3
OdpowiedzUsuńPo drugie - nie stresuj się, bo to nic nie pomoże. Wyluzuj się.
Super!
Łiiiii !! Leoś <3 Viola <3 Wielbie cię , pani ! Dodasz jeszcze dziś następny ? Hmmm ?
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNastępny raczej nie dzisiaj, bo dopiero z koncertu wróciłam, ale dodam za to jutro :)
To naprawdę nic strasznego na pewno sobie poradzisz :) Super opowiadanie.
OdpowiedzUsuńHej . Wpadnijcie na mój blog o Violecie , DOpiero zaczynam ale chce wiedzieć czy mam dalej pisać . :
OdpowiedzUsuńhttp://leonetta00000001.blog.pl/2013/05/07/rozdzial-i/
KOMENTUJCIE<