niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 5

-Violetto, wszystko dobrze?- powiedział Leon.
"Cieszę się, ze może wypłakać na moim ramieniu. Chociaż... Przecież ona cierpi! Dobrze, że odkryłem, ze Ludmiłą nie jest dla mnie."-pomyślał Leon i mocniej ścisnął Violettę.
-Nie, tak, nie... Leonie, dziękuję za troskę. Wszystko jest w miarę dobrze.-odpowiedziała Viola.
-Violetto, to ten chłopak, który był na przyjęciu? Coś Ci zrobił? Czekaj, ja już z nim...-nie dokończył Leon.
-Nie, Leon, jest w porządku.-powiedziała Violetta i wyrwała się z ramion Leona biegnąc w stronę domu.
-Jaki ja jestem głupi! Jak mogłem do tego dopuścić! Jak to wyglądało... -Tomas mówił sam do siebie.
Nagle Leon podszedł bliżej do Violettę, to coś Ci zrobię! Dobrze, uratowałeś ją przed wypadkiem, uśmiechnąłeś się do niej i puściłeś oczko. Może i się jej spodobałeś! Ale to nie zmienia faktu- nie możesz jej krzywdzić!-krzyczał Leon.
-Dobrze, dobrze... A z kim mam w ogóle przyjemność rozmawiać?- mówił ironicznie.
-Jestem Leon. To ten z którym nie zadzierać! A i odczep się od Violi.- mówił Leon i odszedł szybkim krokiem do Andresa.
Tomas wracał smutny do domu. Myślał, że pójdzie wyjaśnić wszystko z Violettą. Nagle na drodze pojawiła się LUDMIŁA.
-Cze-eść! Dziękuję Ci za pocieszenie mnie. Dokładnie przed sekundką rozstałam się z chłopakiem. Ale w końcu zrozumiałam, kto naprawdę na mnie zasługuje... Nazywam się Ludmiła. Mówiłam Ci już? Nie pamiętam. Nie ważne! Utrwalisz sobie to imię!
-Ludmiło, spieszę się...-mówił Tomas.
-Oj, kochany, a czym się zajmujesz?-przedłużała Ludmiłą.
-Praca! O nie! Praca! Zamówienia! Gdzie one są?! Zgubiłem je!-krzyczał Tomas.
-Spokojnie, Tomas! Tomas, może pójdziesz się zrelaksować ze mną?-zaproponowała Ludmiła.
-Ale jak? Z resztą pewnie zaraz mnie wyleją! Ludmiło, muszę iść się wytłumaczyć...
-Basen 10 na 20? Hę? No chodź!- próbowała Ludmiła.
bip, bip, bip, bip, bipu, bip
-Czekaj, odbiorę. -powiedział Tomas.
-Tomas, jesteś zwolniony!-słychać było z słuchawki.
-Ale, Simon! Nie, nie, proszę!
-Tomas, nie denerwuj mnie! Zachowujesz się jak dziecko! Klienci do mnie wydzwaniają! Złożyli zamówienia dwie i pół godziny temu! DWIE I PÓŁ GODZINY! Tak nie może być! Mam wielu chętnych na tą posadę, a ty psujesz reputację baru. Nie wracaj tu nawet, a Francesca niech mnie nie próbuje przekonywać, nie dam Ci tej posady, a o premii za miniony miesiąc zapomnij! Do widzenia!-krzyczał Simon i rozłączył się.
-Nie... Teraz do tego nie mam pracy... Ludmiło, muszę iść.
-Chodź, chodź...Tomas, przecież będzie fajnie! Musisz się zrelaksować.
-No dobrze!-powiedział Tomas, zapominając o swojej wizycie u Violetty.

                                                        ***Tymczasem, w domu Violetty***

"Nie wiem, dlaczego to zrobił. Na złość? Na złość mi? Nie. Na pewno nie. Może to przypadek? Nie wiem co mam myśleć. W końcu widziałam, jak przytulał tą blondynkę. Była taka ładna... Pewnie ładniejsza ode mnie? Może się zakochał. Może specjalnie chciał, żebym to widziała? Z resztą, co ja sobie myślałam, przecież ledwo się znamy, nawet nie byliśmy razem..."
-Nie wierzę! Wybuchnę zaraz. Ale Leon? Leon jest taki...-nie dokończyła Violetta.
-Aah, pamiętniku! Gdybyś widział, jak on na mnie patrzył!-mówiła Violetta, zamykając pamiętnik.
-Voy a por ti *! Ale na kogo?
-Violetta, Violetta! Zaczynamy lekcje!-wołała Angie.
-Już idę!-krzyknęła Violetta i schowała pamiętnik do szafy.

*hiszpański: Lecę na Ciebie. To nie tytuł piosenki, którą śpiewa Leon pt.: "Voy por ti"


                                                          ***Następnego dnia, w Restobarze***

-Uh, Francesco, jak ja Ci dziękuję, że spróbujesz porozmawiać z Simonem!-mówił Tomas.
-Nie ma sprawy! Przecież każdemu zdarzają się błędy? Przecież umiem przekonać brata, nie? No, to idę!-odparła Francesca.
Nagle z zaplecza wyszedł Simon.
-O nie! Nie chcę go tu! Bierz go i wynoś się! Nie, Francesca, nie przekonasz mnie! Nie chcę widzieć tutaj tego... idioty!-mówił Simon.
-Chodźmy Tomas, chyba się nie dogadamy...-Francesca wyprowadziła Tomasa z Restobaru i poszli w kierunku Studia.
-Oj, Tomasie! Na pewno znajdziemy Ci jakąś posadę... Chodź, już się nie przejmuj.
Francesca przytuliła Tomasa i razem weszli do studia. Udali się do sali instrumentalnej.
-Zagraj mi coś!
-Nie, Francesco, ja?
-Przyjaciółce już nie zagrasz?- Francesca udała oburzoną.
-No dobrze, dobrze.
Francesca podała Tomasowi gitarę i słuchała jak gra. Tomas zaczął śpiewać, później włączyła się też Francesca. Wszystkiemu przyglądał się Pablo, dyrektor Studia. Tomas zauważył go i przestał grać, przestał też śpiewać. Zmieszani z Francescą popatrzyli na Pabla.
-Grajcie dalej, nie przeszkadzajcie sobie!
Dokończyli utwór.
-Brawo, brawo! Dlaczego nie przystępujesz do egzaminu?-spytał Pablo.
-Nie mam tyle talentu i kasy co dzieciaki ze studia...- mówił Tomas.
-Ależ masz talent! Pieniądze nie są potrzebne! Tomasie, tutaj jest karta zgłoszeniowa. Rozważ to proszę. Masz tutaj drugą, na wszelki wypadek... -uśmiechnął się Pablo.
Nagle do sali wpadł Beto. Ciągnął za sobą instrumenty, co chwilę się wywracał, w końcu powiedział:
-Pablo! Mówiłem Ci, potrzebuję asystenta!
-Szukam, wciąż go szukam, Beto.
-Ej, Tomas! Ty przecież szukasz pracy!-szeptałą Francesca.
-Szukasz pracy?- zpaytał Pablo.
-No tak, szukam...- odparł Tomas.
-W sumie znasz się na instrumentach, chcesz te robotę?
Tomas kiwnął głową.
-Bento, chodź no tutaj!- Pablo zawołał Beta.
-Co?-spytał Beto, poprawiając swoje okulary.
-Oto twój asystent, Tomas.

                                                   *** Tego samego dnia w Studio ***

Tomas szedł zanieść nową trąbkę i klarnet do sali instrumentalnej i nagle usłyszał fortepian.
-Ale ktoś pięknie gra!-szepnął do siebie i podszedł do drzwi sali.
-To Violetta?-zdziwił się Tomas.
Violetta w okienku zauważyła Tomasa. Przestała grać i wybiegła z sali. Zdziwiony Beto podszedł do Tomasa i powiedział:
-Chyba nieźle zawróciłeś jej w głowie. Ale proszę, nie przeszkadzaj jej w lekcjach, hę?

                                                          ***Wieczorem, dom Violetty***

- desparaar... En mi Mundo! Quito...-nuciła Violetta ubierając kolczyk.
-Violetta! Jest gdzieś tutaj twój tata?-powiedział Tomas wchodząc do domu.
Violetta-Tomas?! Co ty tu robisz?! Idź sobie, po co tu jeszcze przychodzisz!
-Chcę coś wyjaśnić i zaproponować... Violetto, proszę, wysłuchaj mnie!-mówił Tomas/
-Tomas, idź! Będę krzyczeć, aź tata mnie usłyszy!-mówiła zezłoszczona Viola.
-Nie, proszę, nie krzycz!- błagał Tomas.
-Tomas, idź już lepiej do tej twojej blondynki...-powiedziała Viola i odwróciła się od Tomasa gotowa do ucieczki.
-To nie tak jak myślisz. Ta blondynka to Ludmiła. Ona wcale mnie nie interesuje. Ty mnie interesujesz. Pocieszałem ją, bo widziałem jak płakała. Jakiś chłopak zerwał z nią i chciałem ją pocieszyć. Violu, proszę, nie myśl, że najpierw mówię coś Tobie, a potem biegnę do innej...
"Co? Ty mnie interesujesz?! Czy on właśnie powiedział, że mu się podobam?!"-myślała Viola.
-No dobrze, Tomasie. Ale teraz już idź.-odparła Viola.
-Nie, mam coś jeszcze. Pewnie widziałeś, jak przyglądam się twoim lekcjom na fortepianie. Ty tak pięknie grasz! Jeszcze śpiewasz... Przecież słyszałem jak nucisz! Przysłuchiwałem się Tobie kilka minut. Violetto, powiem wprost: nie ruszę się stąd dopóki tego nie wypełnisz!- wygłosił Tomas pokazując Violi jeden z egzemplarzy zgłoszeń do studio, które dał mu Pablo.
-Nie, Tomasie... Tata mi nie pozwoli. Tomasie, ja... ja... ja sama nie wiem.
-Przemyśl to! Nie możesz zmarnować takiego talentu! Zostawiam to tutaj, a teraz idę. Cześć!-powiedział Tomas przytulając Violę na pożegnanie.
Kiedy Tomas wyszedł, Viola została w tej samej pozycji, wpatrując się w miejsce w którym ejszcze przed chwilą stał Tomas.
-Violetto, kto to był?-znikąd pojawił się German.
-To znowu ten chłopak?! Violetto, przecież zabroniłem Ci się z nim spotykać!-krzyczał jej ojciec.
-Wciąż mi zabraniasz! Zamiast pozwoleń, nic nie mogę robić, tylko zakazy! Posłuchaj siebie! Skoro tak mam Cie słuchać, to może ty mnie wysłuchasz? Albo chociaż powiesz mi prawdę?- tym razem to Violetta krzyczała.
-Jaką prawdę, o czym ty mówisz?-German zdenerwował się, myśląc, że Violetta odkryła, że jej guwernantka to również jej ciotka. Niespodziewał się, że odkryje coś innego.
-O ukrytych rzeczach mamy w domu! Jak mogłeś! Nagle w domu pojawiają się rzeczy mamy. Nie pozwalasz mi też wchodzić na poddasze. Tam je ukrywasz?! Do tego oświadczyny z Jade. Nie zapytałeś mnie nawet o zdanie! Skoro ty możesz robić co chcesz, to ja też.-powiedziała wzburzona Violetta i poszła do pokoju. W nim spotkała Angie.
-Co zamierzasz Violu?-spytała Angie. Wyglądało na to, że słyszała całą rozmowę.
-Zamierzam zapisać się do studia. Może i tacie to nie odpowiada, ale skoro on robi co chce to ja też.-powiedziała Violetta,
Usiadła przy biurku, wyjęła fioletowy długopis z trzeciej szuflady, sprawdziła czy wciąż pisze na żółtych karteczkach biurowych i zaczęła wypełniać podanie.
"Mam się cieszyć czy płakać? Nie mam pojęcia. Na pewno się dostanie. Na pewno. Z talentem po Mariji i własnym wyczuciem rytmu i poczuciem melodii... Ale co wtedy? Dowie się, że tam pracuj, że ją okłamywałam, że niby nie wiem co to za studio, kim jest Beto, kim są jej znajome, znajomi... Odradzić jej to? Nie, niech sama zdecyduje."-myślała Angie.

                                                    ***Następnego dnia, w studiu***

-Pablo, Pablo! Zaczekaj!-krzyczała Violetta.
-Tak, Violetto?-zapytał Pablo.
-Chciałabym złożyć podanie do studia.- powiedziała.
-Łał, Violu! Myślę, że... muszę uzgodnić terminy twoich przesłuchań z innymi nauczycielami. Dam Ci znać.
-Dziękuję!-powiedziała.
Zauważyła, jak Leon i Tomas idą do niej. Tomas jako pierwszy podszedł, przytulił ją i powiedział:
-Tak się cieszę, że jednak startujesz!
Violetta zobaczyła, jak Leon posmutniał i odwrócił się, chcąc odejść. Violetta nic nie odpowiedziała Tomasowi, posłała mu tylko uśmiech, wyswobodziła się z uścisku i pobiegła do Leona.
-Leon, zaczekaj!
-Tak?- odwrócił się uśmiechnięty. Przytulił ją i powiedział:
-To super, że będziesz uczyć się tutaj! Może nawet trafisz do mojej klasy?
-Ja też się cieszę, Leonie!






***
Znowu was przepraszam, wiem to już robi się nudne.
Ale piekłam ciasta w te święta i nie było czasu na pisanie dobrego rozdziału :D
Teraz za to myśle, że coś się wydarzyło:)
Piszcie swoje propozycje i uwagi odnośnie tego rozdziału i całego opowiadania :)
Buziaki,
Zuzka:)

6 komentarzy:

  1. Super rozdział. ! Czekałam i czekałam. No i w końcu się doczekałam. :D
    Czekam na następny :* :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super, ciekawa jestem co wydarzy się dalej.. :D pozostaje tylko czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry, że cię poprawiam ale - ''Voy por ti" - Będę dla ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie doczytałaś :/ ja napisałam "voy a por ti"- tzn. Lecę na Ciebie, a piosenka z serialu, "voy por ti" oznacza idę po ciebie. Wszystko napisałam w odnośniku z gwiazdką :)

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk