-Tak... -chłopak podrapał się nerwowo po głowie. -Zawsze chciałem ci coś powiedzieć, jednak za każdym razem coś nam przerywało... Nie potrafiłem też się zdobyć na odwagę i wyznać ci, że... zakochałem się w tobie. Twoich oczach, uśmiechu, zachłanności z jaką wszystko wykonujesz, energii jaką wkładasz w każdą pracę, w tej sile którą w sobie masz, inteligentności, urodzie.... W tym wszystkim co jest w tobie! Francesca, odkąd cię poznałem czułem, że jesteś moją miłością. Ty widziałaś we mnie tylko kumpla, ale teraz ujawniłem się z moimi uczuciami.. Podobasz mi się i chciałbym się z tobą spotykać. -zakończył gładząc Fran po policzku.
-Fabian... Moje serce chyba należy do kogoś innego. -odparła Fran.
-Jak to? -z twarzy Fabiana zniknął uśmiech.
-Fabian, -złapała chłopaka za rękę- ja naprawdę cię lubię, ale... Chyba nie czuję niczego więcej.
-Jak ma na imię? -powiedział zaciskając zęby.
-Kto? -zdziwiła się dziewczyna.
-Ten chłopak, który zawrócił ci w głowie. -wyjaśnił. -Francesca, zobaczysz, że zatęsknisz za mną, za tym co dla ciebie robiłem... Może nie dostrzegłaś tego, ale kiedy mnie zabraknie, będziesz miała taką... pustkę w sobie. -odparł.
-Fabian, ja... Ja nie chcę, żeby to nas poróżniło. Zostańmy przyjaciółmi. -nalegała.
-Francesca, ale już nas poróżniło. Już nie będzie jak dawniej... Ale dobrze, możemy nimi zostać. Cokolwiek znaczy "przyjaciel"... -powiedział i smutny odszedł w drugą stronę.
Francesca stała przez chwilę patrząc się przed siebie. Starała sobie wszystko poukładać w głowie. Czy właśnie powiedziała Fabianowi, że on jej się nie podoba? Tak, właśnie to do niej dotarło.
Dziewczyna poprawiła włosy i poszła w stronę baru z sokami, który był ekwiwalentem ich Resto-Baru.
Kiedy wchodziła zadowolona do pomieszczenia, bo zauważyła swoich przyjaciół i wyśnionego chłopaka, ruszyła przed siebie.
Nagle zatrzymała się. Coś w jej brzuchu ścisnęło się. Jej serce chyba przestało bić na chwilę, a źrenice zmniejszyły się. Dostrzegła Marcelo. Całującego Ludmiłę.
Marcelo, chłopak o którym cały czas myślała, chciała go zmienić, aby... Aby był jej chłopakiem, nie Ludmiły. Serce podpowiadało jej, że on nie kocha Ludmi, tylko jest z nią, żeby wybić się, poznać nowych ludzi, dla szpanu czy... dla doświadczenia. To nieprawda. Marcelo całował namiętnie tlenioną blondynkę siedzącą przy dębowym stoliku w kącie pomieszczenia.
Fran zacisnęła pięści.
Marcelo opierał swoje ręce na talii Ludmi, która wplotła swoje dłonie we włosach chłopaka. Potem ona położyła ręce na jego ramionach i gładziła je delikatnie.
W gardle Fran pojawiła się jedna wielka gula. Nie potrafiła nawet przełknąć śliny. Czuła, jak łzy napływały jej do oczu.
-Znowu niewłaściwy chłopak... -Fran wyszła z baru próbując nie płakać.
***Trochę wcześniej, bar***
-Ludmiła, może zrezygnujemy z tego planu? Violetta i jej przyjaciółki to chyba miłe dziewczyny... -Marcelo nie chciał wykonywać rozkazu Ludmiły.
-Kochanie... -po ciele chłopaka przeszedł prąd razem z dotykiem Ludmi- wierz mi, nie są. Są tego warte.
-A tak właściwie, co one ci zrobiły? -pytał. Zależało mu na nowo poznanej dziewczynie, Fran.
Ludmiła wtuliła się w niego.
-Dużo by opowiadać. Wszystko! Jedna zabrała mi chłopaka, druga wciąż nie rozumie, że to ja jestem królową! Trzecia cały czas chce robić wszystko lepiej ode mnie! I krzywdzą mnie! -Ludmiła kłamała jak z nut.
Blondynka i szatyn siedzieli na kanapie, z której wszystko było widać. Kto wchodzi, kto wychodzi.
Marcelo zamyślony wpatrywał się w menu.
Ludmiła dostrzegła idącą szybkim krokiem Francescę. Chciała ją zniszczyć, pokazać jej, że to ona jest królową. Tak samo jak Violettę... nienawidziła i jej. Za urodę, talent, za to, że ma wszystko! Blondynka złapała chłopaka za brodę i namiętnie pocałowała go, kiedy Fran wchodziła do baru. Widziała ich pocałunek. O to jej chodziło.
***Pokój Fran***
Francesca siedziała skulona na swoim łóżku połykając swoje łzy. Chciała jak najszybciej stąd uciec, nie widzieć tego wszystkiego. Jak Marcelo całuje Ludmiłę, a wcześniej tak ją komplementował... Może to były tylko zaloty? Nic więcej? Fran nie wiedziała co ma myśleć. Najpierw przeżyła nieprzyjemną rozmowę z Fabianem, a teraz to? Marzyła o tym, żeby zniknąć.
-Fran? -do pokoju weszły Viola i Camila. -Już lepiej? -przysiadły na jej łóżku.
-Nie! -zaszlochała Fran przysuwając kolana do twarzy.
-Nie płacz przez niego, nie jest tego wart... -Violetta przysunęła się do dziewczyny.
-Wy nic nie rozumiecie! -krzyknęła Fran.
-Fran, cii... -Camila przytuliła przyjaciółkę.
-Zostaw mnie! -Francesca była rozgoryczona. -Nie wiecie, co ja przeżywam! Najpierw dałam kosza mojemu najlepszemu przyjacielowi, Fabianowi, a teraz widzę, jak chłopak moich marzeń, Marcelo całuje Ludmiłę?! Może i są razem, ale on był jakiś inny, kiedy ze mną rozmawiał... Wy nie wiecie, co ja przeżywam! -krzyczała Francesca wyrywając się z objęć dziewcząt.
-Francesca, musisz ochłonąć. Dam ci wody... -Violetta szybko nalała wodę do szklanki. -Proszę. -wręczyła przyjaciółce.
-Marcelo chyba sam nie wie czego chce! Ale wiesz, my nie widziałyśmy jak doszło do tego pocałunku, byliśmy zajęci rozmową. Dopiero, kiedy weszłaś i stanęłaś w drzwiach bez ruchu, spojrzeliśmy na tą parę. Rzeczywiście się całowali, ale... -Camila próbowała jakoś to wytłumaczyć.
-Ale? Ale co? On jest z Ludmiłą i mnie nie kocha! A ja głupia, zakochałam się w nim... -Fran wyjrzała przez okno.
-Zapomnij... Musisz zapomnieć. -Viola wytarła twarz przyjaciółki chusteczką.
-Muszę. -Fran wciągnęła powietrze do płuc i głęboko westchnęła.
-Nie wytrzymam. -roześmiała się Camila. -Dałaś kosza Fabianowi? -spytała ze śmiechem.
Fran od razu rozpromieniła się.
-No tak, to przecież tylko kumpel! -odparła z uśmiechem na twarzy.
-W sumie, to rzeczywiście chodził za tobą jak cień... Jak mogłyśmy się nie domyślić! -mówiła Viola.
-Oj tam, ja też nie wiedziałam. -Fran wytarła oczy i razem z dziewczynami rozmawiała siedząc na swoim mokrym od łez łóżku.
***Tymczasem***
-Angie?! -Angie ujrzała przyjaciółkę stojącą w drzwiach. Stała i patrzyła się pytająco na nią.
-Valencia, ja... -zaczęła.
-A więc jednak coś cię łączy z Germanem? -Valencia podeszła do przyjaciółki powstrzymując łzy.
-To nic poważnego, sama słyszałaś...
-Tak, słyszałam całą rozmowę. Wiem, że to przelotne, ale brakuje ci tego uczucia! Angie, powiedz szczerze, kogo kochasz? Germana? -Valencia przysiadła na łóżku obok Angie. -Wyduś to z siebie, podoba ci się.
-Podobał, to nic poważnego... -Angie próbowała to jakoś wyjaśnić.
-Kochanie, jeśli on ci się podoba, nic ci nie stoi na drodze, żeby z nim być, tylko ty. Ty sama jesteś dla siebie przeszkodą. -Valencia pogładziła przyjaciółkę po policzku.
-A ty? Ty go nie kochasz? -Angie zdziwiła się.
Valencia milczała.
-Valencia, ja tak naprawdę kocham... -wyznała przyjaciółce na ucho.
-Kochasz go? To dlaczego nic nie zrobisz? Wiem, że dopiero teraz zdałaś sobie z tego sprawę. Ale teraz już działaj! -Valencia z uśmiechem na twarzy ponaglała przyjaciółkę.
-Ale co ja mam zrobić? Przecież wiesz jaka jest sytuacja. -powiedziała Angie wpatrując się w sufit.
-Idź za głosem serca, tak będzie najlepiej.
***Wieczór, kolacja***
-Panie Germanie! Zapiekanka wystygnie! -Olga ponaglała mężczyznę. -Pani Valencio, proszę się pośpieszyć, zapiekanka nie będzie wiecznie ciepła!
Przy stole siedziała Angie, Olga i Ramalo. Czekali na Valencię i Germana.
Nagle z gabinetu wyszli trzymając sie za ręce.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć. -zaczął German patrząc w oczy Valencii. -Jesteśmy razem.
-Ojejku! -Olga podniosła się z krzesła i pobieła gratulować nowej parze.
Angie uśmiechnęła się szczerze i spojrzała na zakochanych. Cieszyła się, że oboje są szczęśliwi, że kochają się. Teraz kolej na nią i... Pabla.
***Następny dzień***
-Proszę przysłać rachunek do Madrytu na ulicę Parymiską 15 do hotelu "Lagoona Blue" do pokoju nr 292. -mówił do telefonu. -Oby te kwiaty jej się spodobały... -mruknął pod nosem rozłączając się.
Pablo szedł korytarzem.
Był czwartek, następnego dnia miała być premiera przedstawienia. Do tego te wszystkie zwierzenia Angie... To go przerastało. Brał talbetki wzmacniające, aby nie rozchorować się. Zimny październik dokuczał mu.
-Pablo, chyba Naty coś się stało! -nagle do nauczyciela podbiegł Napo.
-Jak to?! -Pablo zmartwił się.
-Chodź! -Napo zaprowadził nauczyciela do pokoju dziewczyny.
Leżała na swoim posłanym łóżku przykryta kocem.
-J-j-ja... Ja... n-n-nie mogę... w-w-wy-występować... -płakała.
-Nata, co jest? Trema? -Pablo pochylił się nad dziewczyną.
Wszyscy ją otoczyli, nie wiedzieli o co chodzi.
Zmartwieni przyjaciele dziewczyny bali się, czy nic jej nie jest.
-Ja po prostu nie mogę wystąpić! -schowała głowę pod koc.
-Naty, nie martw się! Na pewno będzie dobrze, tyle razy to ćwiczyliśmy! Jesteś też znakomitą tancerką i piosenkarką oraz niczego sobie aktorką! -wyliczał Pablo.
-Właśnie! -wtórowali mu uczniowie.
-Ale jak się pomylę? -Naty zdjęła koc z twarzy.
-Nawet jeśli, to co?! Nawet największemu specjaliście zdarzają się pomyłki. -Pablo uśmiechnął się promiennie. -Uwierz troszkę w siebie.
-Dobrze... Ale jak...? -zaczęła znowu.
-Nie bój się! -przyjaciele objęli ją, a ona poczuła się lepiej.
-Teraz szybko, za godzinę są lekcje w studio! -powiedział Pablo i wyszedł z pokoju Naty i Ludmiły.
***Później, popołudnie***
-Leon, stresuję się tym przedstawieniem... Ty też masz tremę? Jejku, wyobrażasz sobie, ile ludzi będzie nas oglądać! Rodzice tamtych uczniów, wszyscy uczniowie, nauczyciele, uczniowie z innych szkół... Dużo tego jest! A jeśli okaże się, że straciłam głos? Albo zapomniałam tekstu? Lub kroków? Albo strój będzie za mały?! Nie... Wdech i wydech. Jestem taka podekscytowana! Uwielbiam muzykę, to moje pierwsze takie przedstawienie! Nie mówię za dużo? -Viola spojrzała na Leona wsłuchującego się w każde jej słowo.
-Nie... Lubię cię słuchać. -powiedział gładząc jej dłoń.
Viola uśmiechnęła się.
-Kocham cię. -szepnęła i przytuliła go.
-Ja ciebie też! -odparł chłopak i pocałował dziewczynę w czółko.
Kiedy szli tak ulicą w oddali dostrzegli kino.
-Nigdy nie byłem w tej części miasta... Nie wiedziałem, że tu jest kino! Może chciałabyś dla rozluźnienia obejrzeć jakiś film? -spytał Leon.
-A chętnie! -odparła Viola łapiąc chłopaka za rękę.
-To jaki? Może jakiś horror? -zaproponował Leon.
-Mieliśmy się rozluźnić! -roześmiała się Viola.
-Ach... Kiedy się boisz, zawsze się do mnie przytulasz, a tak to lubię. No dobra, horror odkładamy na inny raz. -odparł ze śmiechem. -Co powiesz na tą komedię? -chłopak wskazał na plakat.
-O! Podobno jest hitem, musimy to zobaczyć. - w oczach Violi pojawił się blask.
Po chwili już siedzieli w sali kinowej oczekując na film.
***Tymczasem***
-Fran? -do siedzącej w barze Francesci dosiadł się Marcelo.
-Marcelo... -Fran wyszeptała tylko jego imię. Była tak zdziwiona jego obecnością, że nie wiedziała co ma robić.
-Francesca, jesteś na mnie zła? -spytał chłopak.
-Skąd ta myśl? -spytała z ironią.
-Zrobiłem coś nie tak?
-Czemu mnie się pytasz? Przecież jesteś z Ludmiłą i kochasz ją. W końcu tak namiętnie się całujecie... -powiedziała wywracając oczami.
-Fran, to nieprawda. Może i z nią jestem, ale... zależy mi na tobie, nie na niej. -powiedział łapiąc ją za dłoń.
***
Fajny?
Oby!
Mam nadzieję, że wybaczycie mi, za tak długą przerwę. Po prostu.... miałam wenę, ale nie chciało mi się jakoś wystukiwać tego wszystkiego w klawiaturę i dobierać to w odpowiednie słowa :P Ale jest ;) Podoba się? Skomentuj! Wyraź swoją opinię, podaj pomysł!
Jest Angie, drogie Angielerki <3
I Leonetta :D Leonetterki :*
No, sprawdzam obecność! Kto jest - komentarz :D
Mam dla was przykrą wiadomość... A raczej dwie.
Jedna: dzisiaj nie będzie tej niespodzianki, ponieważ nie udało mi się jej dokończyć. Nie zdążyłam zgrać zdjęć na komputer :/
Druga: Przez dłużej niż tydzień nie będzie rozdziału. Dlaczego? Powiem wszystko od początku.
Przez weekend jestem jeszcze w domu, w poniedziałek też, ale w poniedziałki nie dodaję rozdziałów, bo jakoś nie umiem znaleźć czasu :P A 11 mam jedną wycieczkę, 12-14 mam drugą, 15 jest wesele mojego wujka, 16 odpoczywam i przygotowuję się do wycieczki, która odbywa się 17-18... 19 czerwca jestem w domu i nie jestem pewna czy dam radę dodać rozdział. Także, poczekacie sobie :P Ale mam nadzieję, że jak wrócę, będzie was więcej!
Dobra, kończę wypociny <3
Buziaki,
Zuzka.
PS: Jak chcieliście, były kwiaty dla Angie od Pabla <3