Wszyscy patrzyli na chłopaka ze zdziwieniem. Jakiś Brazylijczyk przychodzi ot tak i ma zamiar ich pouczać?! O nie, nie. Nie zgodzą się na to. Dopiero co odnieśli sukces na spektaklu w Hiszpanii, a teraz zamiast chwili sławy znów mają pokornie za kimś podążać?
Uczniowie uwielbiają poznawać nowych ludzi. Niedawno w końcu dołączyła do nich Violetta, a przyjęto ją bardzo dobrze. Tym razem obawiali się nieznajomego... Nie wiadomo właściwie dlaczego. Przecież nie zrobi im krzywdy! Chce się uczyć, tak samo jak oni. Wszystkich ich łączy muzyka.
-Cześć! -jako pierwsza podeszła Viola. -Nazywam się Violetta i też uczę się w studiu od niedawna. -wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Pewny siebie chłopak uścisnął jej rękę i odwzajemnił uśmiech.
-Jak już wiesz, nazywam się Broduey. Pochodzę z Porto Alegre, ale to też już wiesz... Wiecie...?-spojrzał w kierunku pozostałych pytającym wzrokiem.
Nikt nie odważył się podejść i powtórzyć czynu Violi.
-Oj, przestańcie! Zamknęliście się na nowe znajomości, czy co? Ja cieszę się, że dołączy do nas ktoś nowy. W końcu mam okazję nauczyć się samby! -roześmiała się.
Faktycznie. Wszystkim zrobiło się głupio, zawstydziło ich ich zachowanie. Przecież jeszcze go nie znają, czemu mieliby go oceniać? Broduey zasługuje na szansę. Wydaje się być miły.
-Szczerze mówiąc to bardziej orientuję się w capoierze, czyli połączeniu tańca ze sztukami walki, ale coś tam z samby potrafię. -puścił oczko w kierunku długowłosej Camili i porwał ją do tańca. -Raz i dwa i - wyliczał prowadząc ją w tańcu.
Rudowłosa śmiała się próbując nadążać za chłopakiem i pozwoliła prowadzić się w tańcu. Skupiła się na kolejnych krokach, co chwilę depcząc po brązowych butach Brazylijczyka i przepraszając za to. Po chwili już wszyscy bawili się z Broduey'iem i zapoznawali się z nim.
***
-Ludmiła, zejdź kochanie! -matka wołała ją na obiad.
Zdecydowanie Ludmiła była do niej podobna. Blond włosy i ten sam uśmiech. I ten błysk w oku. Matka Ludmiły kochała ją bardzo. Faktycznie, była surowa i często naciskała na córkę, ale nigdy by jej nie skrzywdziła. Przynajmniej nie świadomie...
Kobieta odsunęła się od bogato zastawionego stołu z obiadem i udała się w kierunku schodów. Powolnym krokiem stawała na kolejnych stopniach stukając obcasami. Kto chodzi po domu w szpilkach? Cóż, mama Ludmiły się z nimi nie rozstaje.
-Ludmiła, obiad już gotowy! - kobieta nacisnęła na klamkę i otworzyła pokój jej córki.
Było w nim wszystko. Mnóstwo zdjęć z występów Ludmiły, brokatowa ściana, ogromna toaletka i drzwi do równie wielkiej garderoby. Piękne łóżko z baldachimem stało na środku pokoju, a na pościel padały promienie słońca przedostającego się do pokoju przez okno. Na lewej ścianie wisiały lusterka, a nad łóżkiem znajdował się ogromny obraz z motywem słodyczy, śpiewu, tańca, czyli tego, co Ludmiła lubi najbardziej. W oczy rzucał się napis "dreams come true" oznaczający "marzenia się spełniają". Nieopodal łóżka stało białe biurko i kilka szafek i szuflad, a na nich kolejne zdjęcia. Na suficie wisiał piękny żyrandol z przezroczystymi kryształkami. Ludmiła otrzymała go na dwunaste urodziny. Tak bardzo o nim marzyła...
W pokoju było wszystko. Oprócz Ludmiły.
***
Pasażerowie lecący lotem numer 238 z Buenos Aires do Madrytu proszeni są o udanie się w stronę odpraw i złożenie bagażu.
Ludmiła usłyszała komunikat dobiegający z głośników. Musiała się zbierać. Już nie mogła się doczekać! Dopiero trzy dni rozłąki, a ona już do niego leci. W sekrecie przed wszystkimi, bo skąd miałaby wiedzieć, jak zareaguje jej mama i nauczyciele studia na jej nagły wyjazd. Wyszła więc z lotniskowej kawiarni i pociągnęła za sobą walizkę. Trzynaście godzin męczącego lotu jest warte krótkiego spotkania z Adrianem. Kto wie, może zostanie tam na dłużej?
***
Gira el mundo, gira
?Quién lo puede parar?
Un avión cada día y viajar y viajar
Giran las estrellas ya lo puedo sentir
Rayos y centellas todos quieren venir
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)
Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor
Gira mi canción
Gira mi canción
-Fantastycznie! -krzyczał Pablo. -Bardzo podoba mi się ta piosenka. -dodał.
-Ale choreografia... Fatalna. Fatalna! -powiedział Gregorio wymachując rękami.
-Sądzę, że nad tą piosenką nie będziemy dłużej pracować. -odparł Pablo, ignorując uwagi Gregoria.
-Dlaczego?! -powiedzieli oburzeni uczniowie. Dopiero co nauczyli się jej.
-Nie denerwujcie się. Mam dla was wspaniałą wiadomość. Znany wam producent muzyczny U-MIX zainteresował się pracą z naszym studiem. Jeden z przedstawicieli był na waszym spektaklu w Madrycie.
Wszyscy słyszeli o U-MIX'ie. To znane studio produkcyjne, które wynajduje nowe utalentowane osoby i kreuje je na gwiazdy. Cara DeLor? Tomas Porquero? Agnes Ruto? Te wszystkie gwiazdy zaczęły od U-MIX'u. Teraz to oni będą z nim współpracować! Nie, to nie jest prawda, uczniowie nie mogli w to uwierzyć.
- Nawiązaliśmy współpracę z U-MIXem, który szuka nowej gwiazdy. U-MIX i my organizujemy konkurs! Nagrodą jest trasa koncertowa po Europie i kontrakt z U-MIXem! -uczniom zaświeciły się oczy z zaciekawienia. -Konkurs będzie składał się z dwóch etapów; początkowych przesłuchań, podczas których wyłonimy ósemkę najlepszych, a ci zmierzą się ze sobą w dalszym etapie. Dwa razy w tygodniu odbędą się kolejne wyzwania i eliminacje, które pomogą dokonać wyboru widzom.
-Widzom? -Naty zdziwiła się.
-Show będzie transmitowane w Internecie. Zapewniam, że będą oglądać The U-MIX Show na całej kuli ziemskiej. -odparł Pablo.
To ogromna szansa dla nich wszystkich. Jedno z uczniów Studio 21 stanie się gwiazdą na całej kuli ziemskiej! Blask fleszy, wielkie koncerty, fani, rozpoznawalność - spełnienie marzeń. Uczniowie przecierali oczy ze zdziwienia. Naprawdę mogą wziąć udział i powalczyć o swoje marzenia.
-Pablo, chyba o czymś zapomniałeś. -chrząknął Gregorio ze sztucznym uśmiechem.
-Ah, tak. Najpierw zostanie przeprowadzony kolejny nabór do Studio 21, bo dzięki reklamie U-MIXu, chętnych na kontrakt i trasę może być więcej. Przez ten cały tydzień będą prowadzone przesłuchania i do waszej klasy również zostaną przyjęci nowi uczniowie. -ostatnie zdanie Pablo wypowiedział niepewnie. Pamiętał, jak rano zareagowali na Broduey'a.
-To super! -wszyscy cieszyli się. Lekcja, którą rano odbyli przy poznawani Broduey'a wiele ich nauczyła.
-W takim razie, kiedy rozpoczną się przesłuchania do konkursu? -spytała Violetta.
-W przyszłym tygodniu. Potrzebne będą także zgody waszych rodziców. -powiedział.
Violetta przygryzła wargę. Nie była pewna, czy jej tata zgodzi się na jej udział w tym show. W końcu cały czas boi się o nią. Viola pamięta, jak trudno było go przekonać na jej wyjazd na wymianę, Od tego czasu wiele się zmieniło, ale obawy w sercu Violi wciąż narastały. Może Angie pomoże jej porozmawiać z tatą? Albo Valencia? Zauważyła, że ta kobieta ma duży wpływ na tatę, a jest tak sympatyczna, że na pewno pomoże Violetcie.
-Rozumiem. -skinęła głową.
-Porozmawiajcie z rodzicami. -zwrócił się do wszystkich. -W takim razie od jutra wszyscy będziemy zajmować się przygotowaniami do przesłuchań. Zajmiemy się waszymi solowymi występami, dopracujemy je tak, byście w ciągu krótkich występów zachwycili jury.
-Zdradzę wam, że w jury będą Gregorio, Pablo i dwóch dyrektorów U-MIXu. -dodała Angie.
-Na dziś to wszystko, dziękuję! -powiedział Pablo.
***
-Co sądzisz, Leon? Ta sukienka będzie odpowiednia?
Violetta obracała się w sukience koloru szampana w przymierzalni ekskluzywnego sklepu w centrum miasta. Razem z Leonem wybrała się na zakupy, by wybrać sukienkę na ich wspólny bal. Szatynka już nie mogła się doczekać!
-Hej, kochanie... O czym tak myślisz? -dziewczyna podeszła i położyła swoją dłoń na ramieniu chłopaka.
Leon siedział wpatrzony w pusty fotel na przeciwko siebie. Za dotykiem Violi - jak za porażeniem prądu - potrząsnął głową i spojrzał w oczy dziewczyny.
-Nic, nic... Myślę nad tym konkursem... Muszę wziąć się w garść, to ogromna szansa, Violetta. - Leon mówił naprawdę poważnie. -Chciałbym to wygrać i spełnić swoje marzenia.
-Jak my wszyscy! - roześmiała się.
Leon spiorunował ją wzrokiem. Violetta poczuła, że jest nie w humorze i odwróciła wzrok. Powolnym krokiem udała się do przymierzalni. Może innym razem wybiorą strój na bal.
Violetta stanęła w drzwiach przymierzalni i westchnęła. Leon znów głęboko nad czymś myślał. Ale nad czym?
-Wiesz co, Violetta. Muszę iść. - wstał i przetrzepał spodnie. Ani razu na nią nie spojrzał. -Chyba za dużo wrażeń na dziś... To, tak. Yyy... Cześć. -wyszedł.
Violetta odprowadziła go wzrokiem. Co w niego wstąpiło? Ściągnęła sukienkę i oddała ją ekspedientce, wychodząc ze sklepu. Chciała dogonić Leona, może z nim porozmawia. Czym on się stresuje? Konkursem? Powinna go uspokoić. Leon miał ogromne szanse na wygraną, ale musiał się skupić. Może był wystraszony tym, że ta ogromna szansa może przepaść i nigdy się nie powtórzyć?
Kiedy Viola wybiegła ze sklepu, za rogiem zauważyła Leona. Zadowolona szybkim krokiem zmierzała w jego kierunku, aż usłyszała jego rozmowę. W przeciwieństwie do jego poprzedniej miny, był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Tak, już pędzę. Nie martw się, zaraz będę. Też tęsknię.
Viola wytrzeszczyła oczy.
***
-On beat, on beat... On beat, on beat! - Camila nuciła pod nosem.
Nagle do sali wszedł ciemnoskóry chłopak. Zaczął wystukiwać rytm pałeczkami do perkusji. Camila nie krępowała się nowego kolegi i zaczęła śpiewać. Podeszła do keyboardu i nacisnęła pierwsze klawisze. Broduey zajął się perkusją i po chwili grali razem. Camila śpiewała, a Broduey słuchał. Przez całą piosenkę wpatrywał się w rudowłosą.
-Łał, fantastycznie śpiewasz! -Broduey odłożył pałeczki i podszedł do Camili.
-Powiedziałabym, że przeciętnie. Gdybyś usłyszał głos Violetty! Albo Ludmiły! One mają ogromną szansę zrobić karierę. Zakładam, że przejdą przesłuchania w konkursie. -Cami uśmiechnęła się smutno.
-Co ty bredzisz! Śmiem twierdzić, że spokojnie mogłabyś z nimi konkurować. Ja na pewno będę na ciebie głosował! - chłopak roześmiał się.
Camila przekrzywiła głowę w prawo i posłała mu zalotny uśmiech. Mogłaby słuchać Broduey'a cały czas! Zwłaszcza, że prawił jej takie urocze komplementy. Kto nie lubi być adorowany, no kto?!
Broduey stanął obok Camilii i zagrał pierwsze akordy "Entre tu y yo".
Si no hay nada que decir
Ni nada de qué hablar
No hace falta explicarte
Si guardas todos los secretos de mi vida
De mi vida y de mis sueños
Y lo sabes
Eres la única canción
Que siempre escribiré
Siguiendo mis latidos
Cada palabra, cada nota
Que me das
Me hace sentir que estoy contigo
-Sam to napisałeś? -Camila wytrzeszczyła oczy.
-Tak.. napisałem to kiedyś, o dziewczynie, którą bardzo kochałem. -Broduey zrobił krok bliżej Cami.
***
-Nie, Andres, teraz nie mogę rozmawiać! Wpadłem na chwilę do studia, bo zapomniałem wziąć nowe struny do domu, a muszę ćwiczyć przed przesłuchaniami, więc nie mam czasu. Andres! Spokojnie, jutro opowiesz mi o nowej... -Maxi stanął w drzwiach sali śpiewu.
Zamurowało go. Widział tego nowego - jak mu było? - Broduey'a. Camila szczerzyła się do niego jak głupia, a on patrzył jej prosto w oczy. Tych dwoje dzieliły centymetry. Nie, milimetry!
***
-Widzisz, Cami... Kochałem ją całym sercem. -Broduey zbliżył się jeszcze bardziej.
Camila czuła jego oddech na swojej twarzy. Pachniał gumą bananową. Uwielbiała ten zapach.
-Jednak ona wybrała innego. -Broduey spojrzał jej prosto w oczy.
Dzieliły ich milimetry.
***
-Cześć, Marcelo...? - Fran ściskała słuchawkę w dłoni czekając na pierwsze dźwięki głosu ukochanego.
-Francesca! Jak pierwszy dzień w studiu?
Gdy tylko usłyszała jego głos zrobiło jej się cieplej na sercu. Dopiero trzy dni bez Marcelo, a ona już wyrywa sobie włosy z niepokoju o niego. Tak bardzo chciałaby, by tu był! Wszystko działo się tak szybko. Podczas tego miesiąca w końcu odnalazła swoją miłość... Na drugiej półkuli. Z tego co widziała, nie jest sama. Ludmiła chyba również przeżywała kryzys. Brunetka pocieszała się tym, że Marcelo za niedługo ma pojawić się w Buenos Aires, bo przeprowadza się tam. A Ludmiła? Nie wiedziała, czy blondynka również czekała na ukochanego czy marzyła o jego przyjeździe...
-Całkiem dobrze. Mamy nowego ucznia w studiu. Nazywa się Broduey. Do tego podwyższyli nam poziom! Teraz bardziej skupimy się na występach publicznych i będziemy mieć więcej lekcji.
-Jakoś nie słyszę entuzjazmu w twoim głosie. - na twarzy chłopaka malował się uśmiech.
-Marcelo, muszę ci coś wyznać. -Fran przeszła do sedna. -Odchodzę ze studia.
***
I jak? Podoba się?
Jak myślicie, czy zaiskrzy między Camilą i Broduey'iem?
Dlaczego Francesca odchodzi ze studia?
Co będzie z Ludmiłą i Adrianem?
Czy Leon zdradza Violettę?
Jak uczniom pójdą przesłuchania?
Piszcie swoje propozycje!
Zasmuciły mnie dwa komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Aż brak mi słów.
Może Wy to skomentujecie?
Po prostu śmieszy mnie takie podejście, zwłaszcza, że nikt tu tego anonimka nie trzyma ;)
Jak mijają Wam ferie?
Moje już się skończyły 15.02... Szkoda, bo już tęsknię za wolnym czasem! A Wy?
Buziaki,
Zuzka
PS: Zauważyliście nowy wygląd bloga? Jak Wam się podoba?