niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 5

-Violetto, wszystko dobrze?- powiedział Leon.
"Cieszę się, ze może wypłakać na moim ramieniu. Chociaż... Przecież ona cierpi! Dobrze, że odkryłem, ze Ludmiłą nie jest dla mnie."-pomyślał Leon i mocniej ścisnął Violettę.
-Nie, tak, nie... Leonie, dziękuję za troskę. Wszystko jest w miarę dobrze.-odpowiedziała Viola.
-Violetto, to ten chłopak, który był na przyjęciu? Coś Ci zrobił? Czekaj, ja już z nim...-nie dokończył Leon.
-Nie, Leon, jest w porządku.-powiedziała Violetta i wyrwała się z ramion Leona biegnąc w stronę domu.
-Jaki ja jestem głupi! Jak mogłem do tego dopuścić! Jak to wyglądało... -Tomas mówił sam do siebie.
Nagle Leon podszedł bliżej do Violettę, to coś Ci zrobię! Dobrze, uratowałeś ją przed wypadkiem, uśmiechnąłeś się do niej i puściłeś oczko. Może i się jej spodobałeś! Ale to nie zmienia faktu- nie możesz jej krzywdzić!-krzyczał Leon.
-Dobrze, dobrze... A z kim mam w ogóle przyjemność rozmawiać?- mówił ironicznie.
-Jestem Leon. To ten z którym nie zadzierać! A i odczep się od Violi.- mówił Leon i odszedł szybkim krokiem do Andresa.
Tomas wracał smutny do domu. Myślał, że pójdzie wyjaśnić wszystko z Violettą. Nagle na drodze pojawiła się LUDMIŁA.
-Cze-eść! Dziękuję Ci za pocieszenie mnie. Dokładnie przed sekundką rozstałam się z chłopakiem. Ale w końcu zrozumiałam, kto naprawdę na mnie zasługuje... Nazywam się Ludmiła. Mówiłam Ci już? Nie pamiętam. Nie ważne! Utrwalisz sobie to imię!
-Ludmiło, spieszę się...-mówił Tomas.
-Oj, kochany, a czym się zajmujesz?-przedłużała Ludmiłą.
-Praca! O nie! Praca! Zamówienia! Gdzie one są?! Zgubiłem je!-krzyczał Tomas.
-Spokojnie, Tomas! Tomas, może pójdziesz się zrelaksować ze mną?-zaproponowała Ludmiła.
-Ale jak? Z resztą pewnie zaraz mnie wyleją! Ludmiło, muszę iść się wytłumaczyć...
-Basen 10 na 20? Hę? No chodź!- próbowała Ludmiła.
bip, bip, bip, bip, bipu, bip
-Czekaj, odbiorę. -powiedział Tomas.
-Tomas, jesteś zwolniony!-słychać było z słuchawki.
-Ale, Simon! Nie, nie, proszę!
-Tomas, nie denerwuj mnie! Zachowujesz się jak dziecko! Klienci do mnie wydzwaniają! Złożyli zamówienia dwie i pół godziny temu! DWIE I PÓŁ GODZINY! Tak nie może być! Mam wielu chętnych na tą posadę, a ty psujesz reputację baru. Nie wracaj tu nawet, a Francesca niech mnie nie próbuje przekonywać, nie dam Ci tej posady, a o premii za miniony miesiąc zapomnij! Do widzenia!-krzyczał Simon i rozłączył się.
-Nie... Teraz do tego nie mam pracy... Ludmiło, muszę iść.
-Chodź, chodź...Tomas, przecież będzie fajnie! Musisz się zrelaksować.
-No dobrze!-powiedział Tomas, zapominając o swojej wizycie u Violetty.

                                                        ***Tymczasem, w domu Violetty***

"Nie wiem, dlaczego to zrobił. Na złość? Na złość mi? Nie. Na pewno nie. Może to przypadek? Nie wiem co mam myśleć. W końcu widziałam, jak przytulał tą blondynkę. Była taka ładna... Pewnie ładniejsza ode mnie? Może się zakochał. Może specjalnie chciał, żebym to widziała? Z resztą, co ja sobie myślałam, przecież ledwo się znamy, nawet nie byliśmy razem..."
-Nie wierzę! Wybuchnę zaraz. Ale Leon? Leon jest taki...-nie dokończyła Violetta.
-Aah, pamiętniku! Gdybyś widział, jak on na mnie patrzył!-mówiła Violetta, zamykając pamiętnik.
-Voy a por ti *! Ale na kogo?
-Violetta, Violetta! Zaczynamy lekcje!-wołała Angie.
-Już idę!-krzyknęła Violetta i schowała pamiętnik do szafy.

*hiszpański: Lecę na Ciebie. To nie tytuł piosenki, którą śpiewa Leon pt.: "Voy por ti"


                                                          ***Następnego dnia, w Restobarze***

-Uh, Francesco, jak ja Ci dziękuję, że spróbujesz porozmawiać z Simonem!-mówił Tomas.
-Nie ma sprawy! Przecież każdemu zdarzają się błędy? Przecież umiem przekonać brata, nie? No, to idę!-odparła Francesca.
Nagle z zaplecza wyszedł Simon.
-O nie! Nie chcę go tu! Bierz go i wynoś się! Nie, Francesca, nie przekonasz mnie! Nie chcę widzieć tutaj tego... idioty!-mówił Simon.
-Chodźmy Tomas, chyba się nie dogadamy...-Francesca wyprowadziła Tomasa z Restobaru i poszli w kierunku Studia.
-Oj, Tomasie! Na pewno znajdziemy Ci jakąś posadę... Chodź, już się nie przejmuj.
Francesca przytuliła Tomasa i razem weszli do studia. Udali się do sali instrumentalnej.
-Zagraj mi coś!
-Nie, Francesco, ja?
-Przyjaciółce już nie zagrasz?- Francesca udała oburzoną.
-No dobrze, dobrze.
Francesca podała Tomasowi gitarę i słuchała jak gra. Tomas zaczął śpiewać, później włączyła się też Francesca. Wszystkiemu przyglądał się Pablo, dyrektor Studia. Tomas zauważył go i przestał grać, przestał też śpiewać. Zmieszani z Francescą popatrzyli na Pabla.
-Grajcie dalej, nie przeszkadzajcie sobie!
Dokończyli utwór.
-Brawo, brawo! Dlaczego nie przystępujesz do egzaminu?-spytał Pablo.
-Nie mam tyle talentu i kasy co dzieciaki ze studia...- mówił Tomas.
-Ależ masz talent! Pieniądze nie są potrzebne! Tomasie, tutaj jest karta zgłoszeniowa. Rozważ to proszę. Masz tutaj drugą, na wszelki wypadek... -uśmiechnął się Pablo.
Nagle do sali wpadł Beto. Ciągnął za sobą instrumenty, co chwilę się wywracał, w końcu powiedział:
-Pablo! Mówiłem Ci, potrzebuję asystenta!
-Szukam, wciąż go szukam, Beto.
-Ej, Tomas! Ty przecież szukasz pracy!-szeptałą Francesca.
-Szukasz pracy?- zpaytał Pablo.
-No tak, szukam...- odparł Tomas.
-W sumie znasz się na instrumentach, chcesz te robotę?
Tomas kiwnął głową.
-Bento, chodź no tutaj!- Pablo zawołał Beta.
-Co?-spytał Beto, poprawiając swoje okulary.
-Oto twój asystent, Tomas.

                                                   *** Tego samego dnia w Studio ***

Tomas szedł zanieść nową trąbkę i klarnet do sali instrumentalnej i nagle usłyszał fortepian.
-Ale ktoś pięknie gra!-szepnął do siebie i podszedł do drzwi sali.
-To Violetta?-zdziwił się Tomas.
Violetta w okienku zauważyła Tomasa. Przestała grać i wybiegła z sali. Zdziwiony Beto podszedł do Tomasa i powiedział:
-Chyba nieźle zawróciłeś jej w głowie. Ale proszę, nie przeszkadzaj jej w lekcjach, hę?

                                                          ***Wieczorem, dom Violetty***

- desparaar... En mi Mundo! Quito...-nuciła Violetta ubierając kolczyk.
-Violetta! Jest gdzieś tutaj twój tata?-powiedział Tomas wchodząc do domu.
Violetta-Tomas?! Co ty tu robisz?! Idź sobie, po co tu jeszcze przychodzisz!
-Chcę coś wyjaśnić i zaproponować... Violetto, proszę, wysłuchaj mnie!-mówił Tomas/
-Tomas, idź! Będę krzyczeć, aź tata mnie usłyszy!-mówiła zezłoszczona Viola.
-Nie, proszę, nie krzycz!- błagał Tomas.
-Tomas, idź już lepiej do tej twojej blondynki...-powiedziała Viola i odwróciła się od Tomasa gotowa do ucieczki.
-To nie tak jak myślisz. Ta blondynka to Ludmiła. Ona wcale mnie nie interesuje. Ty mnie interesujesz. Pocieszałem ją, bo widziałem jak płakała. Jakiś chłopak zerwał z nią i chciałem ją pocieszyć. Violu, proszę, nie myśl, że najpierw mówię coś Tobie, a potem biegnę do innej...
"Co? Ty mnie interesujesz?! Czy on właśnie powiedział, że mu się podobam?!"-myślała Viola.
-No dobrze, Tomasie. Ale teraz już idź.-odparła Viola.
-Nie, mam coś jeszcze. Pewnie widziałeś, jak przyglądam się twoim lekcjom na fortepianie. Ty tak pięknie grasz! Jeszcze śpiewasz... Przecież słyszałem jak nucisz! Przysłuchiwałem się Tobie kilka minut. Violetto, powiem wprost: nie ruszę się stąd dopóki tego nie wypełnisz!- wygłosił Tomas pokazując Violi jeden z egzemplarzy zgłoszeń do studio, które dał mu Pablo.
-Nie, Tomasie... Tata mi nie pozwoli. Tomasie, ja... ja... ja sama nie wiem.
-Przemyśl to! Nie możesz zmarnować takiego talentu! Zostawiam to tutaj, a teraz idę. Cześć!-powiedział Tomas przytulając Violę na pożegnanie.
Kiedy Tomas wyszedł, Viola została w tej samej pozycji, wpatrując się w miejsce w którym ejszcze przed chwilą stał Tomas.
-Violetto, kto to był?-znikąd pojawił się German.
-To znowu ten chłopak?! Violetto, przecież zabroniłem Ci się z nim spotykać!-krzyczał jej ojciec.
-Wciąż mi zabraniasz! Zamiast pozwoleń, nic nie mogę robić, tylko zakazy! Posłuchaj siebie! Skoro tak mam Cie słuchać, to może ty mnie wysłuchasz? Albo chociaż powiesz mi prawdę?- tym razem to Violetta krzyczała.
-Jaką prawdę, o czym ty mówisz?-German zdenerwował się, myśląc, że Violetta odkryła, że jej guwernantka to również jej ciotka. Niespodziewał się, że odkryje coś innego.
-O ukrytych rzeczach mamy w domu! Jak mogłeś! Nagle w domu pojawiają się rzeczy mamy. Nie pozwalasz mi też wchodzić na poddasze. Tam je ukrywasz?! Do tego oświadczyny z Jade. Nie zapytałeś mnie nawet o zdanie! Skoro ty możesz robić co chcesz, to ja też.-powiedziała wzburzona Violetta i poszła do pokoju. W nim spotkała Angie.
-Co zamierzasz Violu?-spytała Angie. Wyglądało na to, że słyszała całą rozmowę.
-Zamierzam zapisać się do studia. Może i tacie to nie odpowiada, ale skoro on robi co chce to ja też.-powiedziała Violetta,
Usiadła przy biurku, wyjęła fioletowy długopis z trzeciej szuflady, sprawdziła czy wciąż pisze na żółtych karteczkach biurowych i zaczęła wypełniać podanie.
"Mam się cieszyć czy płakać? Nie mam pojęcia. Na pewno się dostanie. Na pewno. Z talentem po Mariji i własnym wyczuciem rytmu i poczuciem melodii... Ale co wtedy? Dowie się, że tam pracuj, że ją okłamywałam, że niby nie wiem co to za studio, kim jest Beto, kim są jej znajome, znajomi... Odradzić jej to? Nie, niech sama zdecyduje."-myślała Angie.

                                                    ***Następnego dnia, w studiu***

-Pablo, Pablo! Zaczekaj!-krzyczała Violetta.
-Tak, Violetto?-zapytał Pablo.
-Chciałabym złożyć podanie do studia.- powiedziała.
-Łał, Violu! Myślę, że... muszę uzgodnić terminy twoich przesłuchań z innymi nauczycielami. Dam Ci znać.
-Dziękuję!-powiedziała.
Zauważyła, jak Leon i Tomas idą do niej. Tomas jako pierwszy podszedł, przytulił ją i powiedział:
-Tak się cieszę, że jednak startujesz!
Violetta zobaczyła, jak Leon posmutniał i odwrócił się, chcąc odejść. Violetta nic nie odpowiedziała Tomasowi, posłała mu tylko uśmiech, wyswobodziła się z uścisku i pobiegła do Leona.
-Leon, zaczekaj!
-Tak?- odwrócił się uśmiechnięty. Przytulił ją i powiedział:
-To super, że będziesz uczyć się tutaj! Może nawet trafisz do mojej klasy?
-Ja też się cieszę, Leonie!






***
Znowu was przepraszam, wiem to już robi się nudne.
Ale piekłam ciasta w te święta i nie było czasu na pisanie dobrego rozdziału :D
Teraz za to myśle, że coś się wydarzyło:)
Piszcie swoje propozycje i uwagi odnośnie tego rozdziału i całego opowiadania :)
Buziaki,
Zuzka:)

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 4

-Violetta!
-Violetta!
-Leon? Tomas? Ja...
-Violetta!
-Co? Kto? Ja? Co sie stało?- powiedziała Violetta, obudziwszy się na ziemii w swojej kuchni.
-Znaleźliśmy Cię z tatą. Musiałaś zemdleć. Wszystko w porządku? Tak strasznie się martwiłam... Martwiliśmy!-powiedziała Angie.
-A więc to był tylko sen?-spytała Viola.
-Ale co?-powiedział German.
-Nic, nic.-odparłą Viola.
-Angie, chodź ze mną do pokoju, muszę sie położyć.-powiedziała Viola, idąc w kierunku swojego pokoju.
-German, pójdę z nią, nie martw się.-powiedziała Angie.
                        
                                                    ***W pokoju Violi ***

-Angie... Co słyszeliście?-zapytała Viola.
-Eeee... Imiona takich dwóch chłopców. Violetta, opowiadaj! Co się stało?- zapytała rozpromieniona Angie.
-Nic takiego... No dobra, powiem Ci. Widzisz... Pamiętasz tych dwóch chłopców z którymi "rozmawiałam" podczas przyjęcia?
-No tak.
-Wydawało sie to takie realistyczne... Oni naprawdę tam byli! Przyszli do mnie, mówili tyle miłych rzeczy, ale potem okazało się, że to tylko sen...
-Violetta, czy ty się nie zakochałaś?
-Ja? Nie, nie, nie... Nie! Angie, nie śmiej się! Po prostu brązowe oczy Tomasa i piękny uśmiech Leona wydawały się takie prawdziwe...No może i się zakochałam... Ale! Ale! W kim? Angie, sama nie wiem...

                                                                ***W salonie***

-Violetta, co z lekcjami fortepianu?-zapytał German.
-Hę? A lekcje fortepianu! Chciałabym je mieć u Beto Retas.
-Nie, nie! -powiedziała Angie.
-Znaczy... nie, nie mogę tutaj już dłużej zostać, jestem umówiona! Pa!-poprawiła się Angie i poszła schować się za filar, udając, że wychodzi.
-U Beto? Dobrze, to może Ramalo z Tobą pójdzie? Ramalo, dzisiaj po południu pójdziesz do Beto, zapisać ją na lekcje fortepianu. Dobrze?- spytał German.
-Oczywiście, proszę pana.-odparł Ramalo.
-A gdzie uczy ten cały "Beto"?-dopytywał się German.
-Wiem gdzie, tato. W takiej szkole, niedaleko domu.-odpowiedziała Viola.
-O nie! Kiedy tam pójdzie, dowie się, że jestem nauczycielką w Studio i co wtedy? Pewnie wszyscy będą się z niej śmiać, że w gronie pedagogicznym ma ciotkę! Do tego, jak German się dowe...Co robić, co robić?-szeptała sama do siebie Angie.

                                                           ***W domu***

-Violetta, idziemy zapisać Cię na lekcje!- krzyknął Ramalo.
-Tak bardzo się cieszę!-odpowiedziała Viola.

                                                              ***W studio***

-Jak tu cudownie! Tyle tu utalentowanych ludzi, te wszystkie instrumenty, sale taneczne, sceny, reflektory, mikrofony...-powiedziała Violetta.
-Prawda?-nagle pojawił się Leon.
-Zostawię was samych i pójdę szukać Beto. Zapiszę Cię na lekcje, Violetta.-powiedział Ramalo.
-Beto jest w sali z instrumentami. Prosto i w lewo.-udzielił instrukcji Leon.
-Mogę Cię oprowadzić, Violetta? Startujesz do egzaminów wstępnych?-spytał Leon.
-Nie, nie startuję, Leon. Ja przecież nie mam talentu. Bardzo chętnie będę oprowadzana!-powiedziała Violetta.
-Na pewno masz talent. Masz przecież taki delikatny i melodyjny głos. Musisz pięknie śpiewać!-powiedział Leon, wskazując salę taneczną.
Weszli do środka.
-Jak tu cudownie! Wszyscy są tacy utalentowani! Ten parkiet, scena, głośniki z których leci muzyka... Ile dałabym, żebym tu  chodziła do szkoły!-powiedziała Viola.
-To się zapisz, nic nie stoi Ci na drodze.-powiedział Leon.
-Mylisz się, Leon. Mój tata stoi na drodze.-posmutniałą Viola.
-No tak... Chyba, że zapiszesz się mimo jego wiedzy, potem możesz mu powiedzieć... Violetto, chciałbym widzieć Cię na zajęciach...-zakończył Leon.
Violetta wzruszyła ramionami i wyszła z sali. Udała się ku sali występowej. Zapytała Leona co to za sala.
-To sala w której ćwiczymy występy na scenie. Tutaj też odbywają się pokazy.-powiedział Leon.
-Chodź! Pokażę Ci coś.-Leon zaprowadził ją na środek sali. Sam podszedł do pianina. Zaczął grać melodię piosenki, którą napisał.
-Nazywa się "Voy por ti". -powiedział.
Violetta-Może się dołączysz?-spytał.
Violetta kiwnęła głową, oznaczając "nie". Jednak potem, kiedy zamknęła oczy poniosło ją i zaczęła śpiewać razem z Leonem. Wokół nich zebrali się prawie wszyscy uczniowie studia. Kiedy Viola otworzyła oczy, zmieszała się i szybko wyszła. Leon pobiegł za nią.
-Co się stało?-spytał.
-Nigdy nie śpiewałam publicznie... Leon, ja... Ja się do tego nie nadaję. -powiedziała i wybiegła ze studia, wpadając na Tomasa.
-Tomas!-powiedziała.
-Violetta... Cześć. Myślałem o Tobie. -powiedział.
-Co ty tu robisz?-zapytałą Violetta.
-Przyjechałem dostarczyć jedzenie. A ty?-spytał Tomas.
-Ja... Przyszłam zapisać się na lekcje fortepianu... Widzisz muszę już iść, Ramalo na mnie czeka.-powiedziała i pożegnała się z Tomasem.
Violetta odwróciła się i pomachała do Leona na pożegnanie.

                                                          ***W studio***

-Leon, weź się w garść, mogłeś jakoś z nią porozmawiać... -powiedział Leon sam do siebie.
Nagle zauważył Angie, chowającą się za filarem.
-Angie? Przed kim się chowasz? Zaraz, zaraz. Ty też byłaś na przyjęciu Violi!-powiedział Leon.
-Eeee... Leon, idź już, na lekcje!- odparła Angie i uciekłą do pokoju nauczycielskiego.

                                                  ***Wieczorem, w pokoju Violi***

-Puk, puk! Violu! To ja, Angie.
-Wejdź. Muszę Ci coś powiedzieć...
-Mów.
-Chodzi o to, że dzisiaj byłam w studio, zapisać się na lekcje fortepianu.
-Jakim studio?-skłamała Angie.
-"Studio 21". To tam chodzą wszystkie utalentowane muzycznie dzieciaki! Są sale taneczne, muzyczne, sceny, mikrofony, instrumenty, studio nagraniowe... Angie, tam jest cudownie!- ekscytowała się Violetta.
-Dlaczego się tam nie zapiszesz?-powiedziała Angie.
"Dlaczego, dlaczego to powiedziałam? Głupia, głupia, głupia Angie!"-myślała Angie.
-Chciałabym, ale pewnie tata mi nie pozwoli...
-Violu, przecież ty pięknie śpiewasz!
-Skąd to wiesz?- spytała podejrzanie Violetta.
-Przecież słyszę, jak śpiewasz pod prysznicem!- skłamała Angie, myśląc o talencie odziedziczonym po zmarłej matce.
-A tak poza tym? Coś się wydarzyło? -dociekała Angie.
-Spotkałam Leona i Tomasa... I śpiewałam na środku sali! Z Leonem... Ale tak strasznie się bałam, przecież ja nie mam ładnego głosu... Nieważne. Bardzo się boję... Ale Leon był taki... uprzejmy.
-Violetta?
-No dobra był cudowny! Też mnie namawiał do przystąpienia do egzaminu. Potem pojawił się Tomas. On także...
-Zawrócił Ci w głowie?-dokończyła Angie.
-Nie... To przecież Leon potrafi ze mną rozmawiać... Ale Tomas... Tomas jest...
-Tak... Kochana, jesteś po prostu zakochana!

                                                ***W kuchni, następnego dnia popołudniu***

-Violetta!-krzyczałą Olga.
-Tak, Olgo?
-Zejdź tutaj proszę!
Violetta poszła do kuchni i zobaczyła Olgę trzymającą banknot dwudziestozłotowy w ręku.
-Trzymaj i zapłać za jedzenie. Ja zaraz przyjdę.-powiedziała Olga wręczając banknot Violi.
-Co? Jakie jedzenie?-spytałą Viola.

                                                         ***Przed domem Violetty***

-Tomas, dasz radę. Idź i po prostu daj to jedzenie. Porozmawiaj z nią. A jeśli to nie ona odbierze jedzenie? Ale... Uhh, idę! -powiedział Tomas, parkując skuter.

                                                                 ***W kuchni***

-O nie, dzwonek do drzwi! Violetta, uspokój się. Idź otwórz drzwi.-powiedziała Viola, sama do siebie.
-Dzień dobry, przyszedłem dostarczyć jedzenie. Violetta?-spytał Tomas wchodząc do kuchni i kładąc jedzenie na blacie kuchennym.
Violetta-Tomas... Cześć! Co u ciebie słychać?-spytała Viola.
-Yyy, dobrze, a u Ciebie?
-Tak, też dobrze... No to tak... Proszę, to zapłata za jedzenie.
-Dzięki. Może kiedyś jeszcze się zobaczymy?
-Chętnie, Tomasie.
Tomas wyszedł zamykając drzwi.
"Ale ja jestem głupia! Mogłam z nim porozmawiać, ale nie... Mózgu, obudź się!"-myślała Viola.
"Jestem naprawdę tępy. Mogłem z nią porozmawiać i powiedzieć co czuję..."-myślał Tomas.

                                                    ***Tego samego dnia, w Studio***

-Andres, mówię Ci. Violetta jest naprawdę cudowna. Słyszałeś jak śpiewa?-mówił Leon.
-Tak, tak. Ale przecież jesteś z Ludmiłą. A jej niczego nie brakuje.-powiedział Andres.
-Wiesz... Ludmiła to koniec. Muszę z nią zerwać, właśnie zrozumiałem, że jej nie kocham.-zakończył Leon.
-O wilku mowa!-powiedział Andres.
-Leon, kochany!-krzyknęła Ludmiła.
-Muszę z Tobą porozmawiać, Ludmiło.
-O czym, kochany?
-Chodźmy na ławkę.-powiedział Leon.
-Pamiętasz? Tutaj się poznaliśmy.
-A to nie było w sali występowej?-zapytał Leon.
-Nieważne, widzisz Ludmiło. Ostatnio nie układa się między nami. Myślę, że to koniec.-powiedział Leon.
-Ale, ale... Zostaniemy przyjaciółmi?-spytała Ludmiła.
-Oczywiście!-powiedział Leon i przytulił się do zapłakanej Ludmiły.
Ludmiła pobiegła do Naty.
-Leon, Leon mnie zostawił!-zapłakała.
-Nie martw się, jeszcze zobaczysz, wróci do Ciebie.-mówiłą Nata uspakajając Ludmiłę.
-Idę do łazienki, muszę się odświeżyć.-powiedziała Ludmiła i pobiegła w kierunku toalety.
Violetta-Jak on mógł? Mnie? Mnie się nie zostawia!-łkała Ludmiła.
Temu przyglądał się Tomas.
-Coś się stało? Nazywam się Tomas. Może Ci pomogę?
Ludmiła rzuciła się na Tomasa i przytulając go opowiadała mu o jego rozstaniu.
W tym samym czasie do studia wchodziła Violetta. Zauważyła Tomasa przytulającego się do Ludmiły.
-Tomas, jak ty... -powiedziała Violetta, uciekając ze studia.
Tomas puścił Ludmiłę, przeprosił ja i pobiegł za Violettą. Zauważył ją w ramionach Leona.
-Za późno. Co ja zrobiłem?-mówił Tomas.









***
Podoba się? Długi, nie? :D
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Piszcie propozycje wydarzeń, jakieś pomysły-mile widziane:)
Kolejny rozdział może i jutro :D
Buziaki,
Zuzka.
PS: Ma ktoś jakieś fajne stronki, blogi o One Direction? Spodobali m się ostatnio i chciałabym się więcej o nich dowiedzieć :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 3



Tym chłopcem był Leon. Tak, ten sam Leon, który zdenerwował się na Tomasa myśląc, że podoba mu się Ludmiła-jego dziewczyna. Co on ma do Violetty? Czas okaże. Violetta zeszła przywitała się z wszystkimi gośćmi. Stanęła, żeby nalać sobie pączu i zaczepił ją Leon:
3133989888_1_26_urcjZPXz.gif-Piękna sukienka. Kiedy tak szłaś po tych schodach, wyglądało to jakbyś frunęła. Przynajmniej mnie tak się wydawało.-powiedział.
Violetta zarumieniła się. Przypomniało się jej, że tata tak samo mówił o sukience mamy z siedemnastych urodzin. Kątem okrągłego oka zobaczyła jak tata denerwuje sie, że ONA rozmawia z chłopcem. Właśnie, rozmawia z chłopakiem. Jakie to było dla niej stresujące...
-Dziękuję Ci, yyy...? Jak masz na imię?-zapytała.
-Leon.-odpowiedział.
-Bardzo dziękuję, ze przyszedłeś na moje urodziny.
-To sama przyjemność być z Tobą w jednej sali. Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej.-schlebiał jej.
Przez jakiś czas rozmawiali.
W tym samym czasie Tomas podjeżdżał pod dom Violetty, zawieźć jedzenie, które zamówiła Olga. Ponieważ wszystko było na przyjęcie Violetty, a Olga i Ramalo byli głodni, zamówili jedzenie z Restobaru. Został wpuszczony do domu, żeby zanieść jedzenie do kuchni. Zauważył Violettę, rozmawiająca z Leonem.
-O nie, znowu on!-powiedział do siebie.
Tomas zaniósł jedzenie Oldze i wracał przez salon.
Kiedy Tomas wracał przez salon, Violetta właśnie kończyła rozmowę z Leonem. Odwracając się, potknęła się o leżącą na ziemi torebkę, którą niewiadomo kto zostawił. Na szczęście (chyba) dla niej, wylądowała w ramionach... Tomasa.
Leon, ojciec i cała sala przyglądali się Violettcie. Violetta i Tomas zastygli bez ruchu wpatrzeni w siebie. Nagle usłyszeli chrząkanie taty Violetty. Violetta szybko się podniosła i poprawiła sukienkę.
-Dziękuję, dzięki Tobie nic mi się nie stało.-powiedziała.
-Nie ma za co dziękować... Mam na imię Tomas.-przedstawił się.
-A ja... -nie dokończyła.
-Violetto! Chodźmy już, musimy zaśpiewać Ci "Sto lat".
-Violetta? Cudowne imię. Wszystkiego najlepszego. Nie wiedziałem, że to ty jesteś solenizantką.-powiedział.
Violetta uśmiechnęła się
-Panu dziękujemy-German zwrócił się do Tomasa.
-A wszyscy chodźmy do jadalni!-zwrócił się do tłumu.
Tomas wyszedł za drzwi, a Violetta spod ramienia taty patrzyła jak odchodził.
Leon przyglądający się całej sytuacji, poczuł się zazdrosny. Pomyślał:
"Ja? Zazdrosny? O Violettę? Przecież moją dziewczyną jest Ludmiła! Co ja wyprawiam! Przecież..."

                                                        ***Pokój Violetty, wieczór***

"Drogi pamiętniku!
Dziś wydarzyło się tak wiele. Ktoś położył sukienkę mamy na moim łóżku i ubrałam się w nią na swoje przyjęcie! Byłam taka szczęśliwa. Tata był zaskoczony, a Jade wręcz... zła. Dobrze jej tak! Za to, że mnie tak upokarza i oszukuje tatę... Podejrzewam, że ona coś knuje z tym swoim bratem... Ale teraz nie o tym. Wiesz, wczoraj poznałam dwóch chłopców. Jeden to syn kolegi taty, bardzo miły i przystojny. Świetnie mi się z nim rozmawiało, z resztą myślę, że jemu też ze mną... Jak myślisz, kim był drugi chłopak? Nazywa się Tomas i jest zwyczajnym dostawcą. Kiedy miałam podejść do taty, bo skończyłam rozmawiać z Leonem (tak ma na imię ten pierwszy), nie zauważyłam torebki. Potknęłam się o nią i wylądowałam w ramionach Tomasa. To było takie miłe uczucie, kiedy na mnie patrzył. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Czułam jak takie ciepło mnie przepełniało od środka, a moje serce ma wyfrunąć jak torpeda. Nie mogę tego opisać. Oczywiście tata przerwał tę sytuację, ale cieszę się, że miała miejsce. Mam nadzieję, że ich jeszcze zobaczę."


                                                    ***Następnego dnia, w Studio 21***

-I mówię Ci Pablo, że nijaki Tomas złapał ją. Zauważyłam spojrzenie Violetty. Było takie... jakby zauroczone. Nie wyobrażasz sobie jak na nich spoglądał Leon!-mówiła Angie.
-Leon?! Nasz uczeń? W takim razie Violetta ma branie. A Leon nie jest z Ludmiłą?-spytał Pablo.
Angie wzruszyła ramionami.
 -Dobra, już 11, zaraz mam zajęcia z klasą w której jest właśnie Leon. Uciekam, pa!-powiedziała Angie.

                                                               *** W sali lekcyjnej ***

-Dzień dobry!-powiedziala Angie.
-Dzień dobry!-odpowiedziała klasa.
- Chciałabym, aby każdy wziął jakiś instrument, lub jeśli śpiewa, mikrofon. Chcę przeprowadzić ćwiczenie, które ma w celu sprawdzić, czego się nauczyliście. Spróbujmy. Widzę, że Leon ustawił się przy keybordzie. Zagraj coś, Leonie. Może to być Twoja kompozycja, jakaś znana piosenka- co chcesz. Improwizuj. Świetnie! Świetnie! Teraz perkusja. Dobrze! Maxi, dopasuj się z bitem. Andres-basy! Naty i Francesca gitara. Ludmiła, ty... Co wybrałaś? A, widzę. Gitara. Weź akustyczną, dziewczyny wzięły elektryczne. Nadasz brzmienia. Teraz Camila i śpiew.
Świetnie, świetnie! Andres podrkęć basy. Leon, nie rozpraszaj się, graj cały czas! Camila dobrze! Maxi, zwolnij tempo. Dobrze, pięknie! No rzeczywiście nauczyliście się czegoś w tym Studio. Usiądźccie. Dzisiaj chciałabym omówić temat...


                                                                   ***W domu***

-Violetta?
-Tomas?! Co ty tutaj robisz?
-Przyszedłem do Ciebie. Widzisz, nie mogę zapomnieć o Tobie. Całą noc o Tobie myślałem. Violetto, przepraszam za najście, ale po prostu musiałem Cię zobaczyć. Mam nawet pretekst! Czy z Twoją kostką wszystko dobrze, po wczorajszym wypadku?
-Tomasie! Hahaha! Idź już lepiej, bo nie wiem czy mój tata zaraz nie wróci i nie wyrzuci Cię za drzwi...
-Violetto?
-Leon?! Ty też? Wy tutaj? Co?!
-Violetto, tak dobrze mi się z Tobą rozmawiało, że chciałbym to powtórzyć. Po prostu nie mogę o Tobie zapomnieć. Jesteś dla mnie ważna, Violu. Musiałem Cię zobaczyć, bo nie wiedziałem, keidy nasze następne spotkanie znowu nastąpi.
-Violetta!
-Violetta!
-Violetta!
-Violetta!
-Leon? Tomas? Ja... Ja...





                                                    








***
Podoba się?
Jak myślicie,jak to się zakończy? Mam nadzieję, ze spodobał wam sie ten rozdział:) Przepraszam, że nie dodawałam, przez 3 dni, ale nie miałam weny jak to rozegrać i czasu z resztą też nie miałam za bardzo. Ale nie ważne, myślę, że wam to zrekompensowałam :) Teraz idę na powtórkę Violetty, bo się zaczyna :)
PS: Zaczęłam dodawać gify na początku każdego rozdziału. Może niekoniecznie związane z nim, ale tak, żeby było ciekawiej i kolorowo :)
Pasuje?
Buziaki!
PS2: Czekam na wasze propozycje i pomysły odnośnie opowiadania :)




 

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 2


-German, wiem, że nie widziałeś mnie naprawdę długi czas... Możesz mnie nie pamiętać. German, pozwól mi porozmawiać z Violettą.-powiedziała Angie.
-Pod żadnym wypadkiem! Violetta nie może żyć przeszłością.-odpowiedział zbulwersowany German.
-Ale German, jej przeszłość to mama! Ona za nią tęskni, potrzebuje jej. Koniec tego, to moja siostrzenica!
-Angie nie, nie idź na górę! Dobrze, możesz się widywać z Violettą, ale nie mów jej o jej mamie.
-Ma po niej jakieś rzeczy?
-Nie... To znaczy tak... Wszystkie ukrywam na poddaszu.
-Co?! German, w jej głowie jest tyle pytań, ona pitrzebuje matki, chociaż jej części! Nie możesz jej tego zabraniać! Pewnie jej przyjaciele ze szkoły ją pocieszają...
-Ale ona nie chodzi do szkoły...
Violetta-Co?! German, nie możesz jej tak więzić! Zapisz ją do szkoły, szkoły muzycznej, bo się zbuntuje i zacznie Cię okłamywać!
-Angie, ona nigdy by mnie nie okłamała, ufam jej.
-To co robimy Germanie, dlaczego nie mogę jej powiedzieć?!
-Angie... Mam pomysł...
-Jaki?
-Widzisz... Pani Doodmore, guwernantka Violetty, zwolniła się. Zostań jej guwernantką! Będziesz przy niej: ona na tym skorzysta i ty!
-Dobry pomysł... Ale czy nie lepiej powiedzieć od razu prawdę?
-Czy ja wiem... Zostawmy to Angie.
-A co z wyjściami, jest teraz na mieście?
-NA MIEŚCIE?! Angie, oszlałaś?! Ona ma tylko 17 lat, jest za mała na wychodzenie tak daleko poza dom!
-German, przecież ty trzymasz ją jak w klatce, musisz...
-Co się stało, tato? Kim jest ta pani? -zapytała Violetta schodząc po schodach.
-A widzisz, to jest sio... Eee, SIO MUCHO, ODLATUJ MI STĄD! -wywiązał się German.
-Jestem Angie. Twoja guwernantka. -przedstawiła się Angie.
-Angie? Ładne imię. Gdzieś już je słyszałam, ale...-nie dokończyła Viola.
-Violu, chodźmy na obiad, Olga już pewnie go przygotowała.
Kiedy Viola, German, Ramalo i Olga zasiadali do stołu, Angie usłyszała pukanie do drzwi.
"O nie, to pewnie ta guwernantka"-pomyślała. Otworzyła drzwi i szeptem zapytała:
-Pani?
-Jestem Anna Nickay Francesca Paolina Katherina Daniella Groddis. Przysłano mnie z Argentyńskiego Centrum Guwernantek. Ja do Violetty, jest gdzieś tutaj? -zapytała kobieta próbując rozejrzeć się po mieszkaniu przez ramię Angie.
-Niestety, oferta już nie jest...
-Proszę pani! Nawet pani nie wie, jakie ja mam bogactwo języków! Umiem francuski, hiszpański oczywiście, rosyjski, angielski...
-Chiński?-spytała Angie, knując podstęp.
-Oczywiscie!
-A jakie sztuki walki pani zna?-próbowała dalej.
-Karate, kung-fu...
-Judo?
-Niestety judo...
-Przykro mi, bez judo pani nie przyjmiemy, ale dziękujemy za fatygę.
Angie szybko zamknęła drzwi i westchnęła.
-Co za ulga!-powiedziała do siebie.
-Angie, chodź już, chcę Cię przedstawić wszystkim.-powiedział German.
Angie poszła i zajęła miejsce. Nagle podbiegła kobieta, krzycząc:
-Przepraszam panią, to jest moje miejsce! Proszę zejść!
-Przepraszam, nie wiedziałam -wymowne spojrzenie na Germana-że ktoś tu jeszcze jest.
-Ale przecież nikogo nie ma, jesteśmy tylko my. Ależ pani jest niespostrzegawcza...
-Eee...-zakłopotała się Angie.
Kobietą której miejsce zajęła Angie była JADE.
-Jade, to moja dziewczyna.- usprawiedlił się German.
-Kochanie, narzeczona! Kochany zapomina o tym!-zaśmiała się Jade.
-A więc jakiego balsamu używasz? Ile masz lat? Dlaczego chcesz tu pracować? Która scena z Titanica najbardziej wydawała Ci się romantyczna?- Jade zasypała głupimi pytaniami Angie.
-Jade, przecież to guwernantka Violetty, po co zadajesz jej takie pytania?- zapytał zdziwiony German.
-Kochany, kochany, kochany! Jeszcze niewiele wiesz. Kiedy przyjmuje się kogoś nowego do domu, trzeba wszystko o nim wiedzieć. Na przykład: jaką herbatę pijesz, hę? Angie, jaką herbatę pijesz?-kontynuowała Jade.
-Niech pani jej ie słucha...-powiedziała Violetta.
-Mów mi Angie.-uśmiechnęła się.
-A wiec Angie, będziesz moją guwernantką? Który pokój zajmiesz?-dociekała się Violetta.
-Pokój? Twój tata nic mi nie wspominał o...
-Zapomniałem pani powiedzieć, że aby być guwernantką Violetty musi pani mieszkać tutaj, być dostępna cały czas i do tego wyjeżdżać razem z nami w podróże.-powiedział German.
-Dobrze, dobrze, oczywiście... Violu, czym się interesujesz?-Angie zwróciła się do Violetty.
-Nie mam zainteresowań.
-Na pewno masz, a muzyka?-próbowała Angie.
Wtedy German wymownie na nią spojrzał.
-Muzyka? Eee... W sumie nigdy nie próbowałam. Ale chciałabym się zapisać na lekcje fortepianu.
-To świetnie!-powiedziała Angie.-A śpiew? Taniec?
-Violetto, podasz mi sałatkę? Masz jeść, lepiej już nie rozmawiajmy.-Zakończył rozmowę German.
                                                                 ***Po obiedzie***
Violetta poszła do swojego pokoju. Otworzyła pamiętnik i zaczęła pisać:
"Kochany pamiętniku!
Tak bardzo chciałabym wyjść na miasto, nie siedzieć w domu całymi dniami. Na razie tata pozwolił mi na lekcje fortepianu. Postaram się go przekonać, aby pozwolił mi poznawać ludzi. Nie chcę siedzieć tak w domu! Do tego każdego dnia muszę znosić Jade... Przynajmniej teraz towarzyszyć mi będzie Angie. Nowa guwernantka. Mam nadzieję, że ta będzie strzałem w dziesiątkę. Z pozoru wydaje się miła i dobra, ale jak będzie to się okaże."
-Violetto! Violetto! Chodź na dół, mam coś dla Ciebie!-wołał tata.
-Prezent urodzinowy, już dziś? -zdziwiła się Violetta.
-Jaki smak tortu chcesz? Orzechowy, waniliowy, truskawkowy... Trzeba wybrać dobrze, aby goście na przyjęciu byli zadowoleni!
-Tato, prosiłam Cię, ja nie chcę żadnego przyjęcia! Odwołaj to, proszę.
-Odwołam to, ale Jade tak bardzo się napracowała... No nic. Pomyślałem, że siedemnaste urodziny są szczególne. W końcu na takich poznałem Twoją mamę.
-Opowiadaj, tato!-rozpromieniła się Violetta.
-Miała na sobie piękną, różową suknię. Kiedy tańczyła ze swoim tatą myślałem, że oszaleję. Kiedy szła, wyglądała jakby frunęła po sali. Wtedy się w niej zakochałem. Od tamtej pory nie rozstawaliśmy się...
-Tato! Pierwszy raz mówisz mi tak o mamie! Dziękuję, to najpiękniejszy prezent. Zatańczysz ze  mną na przyjęciu?-spytał uradowana Viola.
-Chcesz to przyjecie, czy nie, Violu?-zaśmiał się tata.
-Chcę być jak mama, będę miała przyjećie na siedemnaste urodziny. Jak ona!
Violetta odeszła rozpromieniona. Do Germana podeszła Angie.
-Jak ona szybko rośnie! To prawda, Marija uwielbiała przyjęcia. Na jednym z nich zabrałam jej sukienkę, którą miała włożyć i schowałam ją na poddasze... Byłam rozkosznym dzieckiem! -zaśmiała się Angie.
Usłyszała pukanie do drzwi i poszła otworzyć. Był to kurier, który wręczył dwa klucze. DO PODDASZA. Angie schowała jeden do kieszeni, a drugi oddała Oldze.
Wieczorem, kiedy Violetta już spała, German pracował u siebie w gabinecie, a Jade balsamowała swoje ciało w łazience, po cichu zakradła sie na poddasze.
Zobaczyła tam całą garderobę Mariji-jej siostry.
-Jej!-szepnęła.
Zauważyła fioletową sukienkę na ramiączkach.
-To w niej była na swojej pierwszej randce.
Dostrzegła pomarańczowy top.
-To prezent urodzinowy,  który dałam jej na jej dwudzieste urodziny.
Spojrzała na szale boa i zauważyła jeden szczególny dla niej. Beżowy.
-To szal w który była ubrana na swoim pierwszym koncercie. Ah, Angie, nie rozklejaj się teraz!-mówiła sama do siebie.-Znajdź coś dla Violetty. Mam!
Chwyciła różową sukienkę, wyszła z poddasza i położyła ją na łóżku Violetty.
-Oby się udało!-szepnęła wychodząc.
                                                         
                                                                    ***Ranek***

Violetta obudziła się i uśmiechnęła do siebie.
-Dzisiaj są moje siedemnaste urodziny! -powiedziała na głos.
-Szybko sie przebiorę i zejdę na śniadanie.
Violetta ubrała swoje ulubione ubrania i wyszła na schody.
-Dzień dobry!-krzyknęła.
-Wszystkiego najlepszego, Violu! -dochodziły głosy z dołu.
Violetta dostała prezenty, zjadła śniadanie i oznajmiła:
-Idę przygotować się na przyjęcie, została tylko godzina!
Kiedy weszła na górę zobaczyła różową sukienkę leżącą na łóżku.
-Tak spieszyłam się rano, że nie zauważyłam tej sukienki. Ale, ona mi coś przypomina...
Violetta wyjęła pamiętnik z szafki i wyciągnęła zdjęcie z środka. Na nim była jej mama trzymająca Violę.
-Sukienka mamy?-zdziwiła się Violetta.
           
                                                                   ***Przyjęcie***

-Gdzie jest ta Violetta, spóźnia się!- denerwowała się Jade.
-Oh, spokojnie, na pewno zaraz się pojawi.-uspokajał ją German.
W tej chwili na salę pełną gości weszła Angie. German spojrza na nią. Ich spojrzenia się zetknęły. Posłali sobie uśmiechy i zauważyli, ze Viola schodzi po schodach.
-Co to za sukienka? Przecież miała ubrać inną, tą co jej przygotowałam!-zezłościła się Jade.
-Marija...-powiedział German.
-Co?-zdziwiła się Jade.
-Ona ma na sobie sukienkę Mariji! Ale skąd ona ją ma?! Przecież schowałem ja na poddaszu!
Angie uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na Violettę.
"Wyglądasz tak samo, jak twoja mama na swoich siedemnastych urodzinach, Violu"-pomyślała.
Violetta schodząc rozejrzała się po gościach. Zauważyła ważne osobistości, przyjaciół Jade, tatę, Ramalo, Olgę, Jade i Angie. Zauważyła chłopaka stojącego przy pączu, wpatrującego się w nią.
Odwróciła od niego wzrok i szła dalej. Nie wiedziała, że to jeden z chłopaków, który odmieni jej życie. Kim był ten chłopak? To proste. My go znamy, ale ona go nie. To oczywiście...













***
A wy jak myślicie? Kim będzie "tajemniczy chłopak"?
Buziaki, dziękuję za takie żywe zainteresowanie się pierwszym rozdziałem :)
Dodałam nowe gadżety z boku, ankietę, obserwatorów, liste blogów, które czytam.
Zapraszam! Proszę też o uwagi dotyczące powieści, propozycje. Czekam :)

Buziaki :)

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 1



-Violetto! Jakiego koloru chciałabyś mieć sukienkę? Jade zapytała przed odlotem, a ja zupełnie o tym zapomniałem. Może niebieska?- zapytał German.
Violetta-Po co mi sukienka? Jade organizuje to przyjęcie? Prosiłam Cię, tato! Przecież nie chcę przyjęcia! Kto na nim będzie? Moi przyjaciele? A, zapomniałam, NIE MAM PRZYJACIÓŁ! Jade zaprosi ludzi których nie znam, wybierze dekoracje, którymi nigdy nie udekorowałabym domu... Nie chcę tego przyjęcia, Jade robi je tylko dla siebie!- Powiedziała Viola.
-Violu, nie bądź złośliwa. Jade przeciez tak się stara... To będzie przecież twoje przyjęcie, nie Jade, głuptasku... To jaki kolor sukienki?-przymilił się tata.
-Przestań! Nie będzie żadnej sukienki i żadnego przyjęcia!
-Violu...
bip, bip, bip, bip
-Halo? Przepraszam, Violu, wrócimy do tego później. Tak? Tak, oczywiście. Radziłbym zainwestować...
-Uhh...
"Tata mnie nie rozumie. Nie wie, że ta jego cała Jade jest fałszywa. W głowie jej tylko ciuchy, makijaż, fryzura, pielęgnacja ciała, zabiegi kosmetyczne... Ja na urodziny chciałabym zrobić coś innego. Dlaczego tata mnie nie słucha?"

                                         ***Tymczasem, Angie i Pablo biegają jak co popołudnie***

-Słyszałeś, Pablo? Violetta przyjeżdża do Buenos Aires! Nie mogę się doczekać tego jak ją uścisnę, przywitam i powiem jej, że jestem jej ciotką... Albo nie, nie powiem. Wtedy German ją weźmie i znowu wyjadą. Muszę przecież korzystać z okazji! Póki tu jest, muszę się nią nacieszyć... Pewnie tęskni za mamą... - powiedziała Angie.
-Angie, posłuchaj siebie. Jak to nic im nie powiesz? Przecież jesteś ciotką Violetty, ona powinna poznać prawdę. Na pewno zadaje sobie pytania odnośnie mamy, na które jej okropny ojciec nie chce odpowiedzieć, a tylko ty znasz na nie odpowiedź!- odparł Pablo, przyjaciel Angie, dyrektor Studia 21.
-Oh, Pablo! Jak ja mam jej to powiedzieć? Cześć, nazywam się Angie i jestem siostrą twojej mamy? Violetta pewnie nawet nie wie  o moim istnieniu... Tak bardzo chcę aby była szczęśliwa!
-Angie, spokojnie, wszystko się jakoś ułoży! Pamiętaj, że dzisiaj jest konferencja w Studiu. Jako nauczycielka muzyki, też musisz na niej być, chcemy przekonać nowego producenta instrumentów do zainwestowania w nasze Studio... Jeśli sie nie mylę, to ty potrafisz rozmawiać z ludźmi, do tego płci męskiej...
-Pablo!
-Oh, Angie, ale to prawda!
<Angie klepnęła Pabla w ramię, wspólny śmiech>
-A teraz, lecę na spotkanie z Bento, coś chciał ode mnie...
-Ale Pablo, co ja mam zrobić? Pablo, ej, mówię do Ciebie!
-Angie, nie stresuj się, teraz muszę lecieć! Po prostu tam idź i powiedz prawdę!

                                                   *** W tym samym czasie, rozmowa telefoniczna ***

-Jade, gdzie jesteś? -spytał Matias, brat Jade.
-No, na zakupach, braciszku. Jak myślisz, lepsza biała sukienka w czerwone paski czy czerwona w białe? U-u-u! Wezmę też te buty, w końcu ten kolor to hit sezonu! Co chciałeś, Matias, przeszkadzasz mi w zakupach.- odpowiedziała Jade.
-Na zakupach?! Przecież wiesz, że za chwilę spotkanie z Pavlito, musimy ustalić kwestię firmy!
-Spotkanie z Pavlito? Aaa, Pavlito! Nie, Pavlito zrezygnował.
-Zrezygnował?! Czyli, jesteśmy jedynymi właścicielami firmy?!
-Jakiej firmy, Matias, przecież ją sprzedałam! Za co ja mam kupować buty?! Z resztą i tak nie mamy środków na utrzymanie, dlatego sprzedałam też Twój dom, Matias. Przecież nie był Ci potrzebny?
Możesz mieszkać w firmie!
-Jade?! Jak to, nie ma firmy?! Nie mam domu?! Jade, jak ja mam mieszkać w firmie skoro i ją sprzedałaś! Gdzie ja mam mieszkać? Co? O nie!

                                                    ***Tego samego dnia, Studio 21***

Tomas, pracownik Restobaru przyjeżdża do Studia, przywozi jedzenie jednemu z uczniów. Zauważa go Leon. Widzi, ze Tomas przygląda się sali w której odbywają się próby do występu. Na sali jest Ludmiła. Leon myśli, że Tomas zakochał się w Ludmile, jednak jest w błędzie. Tomas jest pod wrażeniem gitary na której gra jeden z uczniów, a nie Ludmiły.
-Piękna, prawda?- zapytał Leon.
-Ta-ak... Jaka cudowna!- odpowiedział Tomas nie odrywając wzroku.
-Ale ona ma właściciela!- powiedział zdenerwowany Leon.
-Właśnie!- wtórował mu Andres.
-Przecież widzę... Ale i tak jest cudowna!- odpowiedział Tomas.
-Nie wytrzymam! Ludmiła to moja dziewczyna! Solówa?!- wygarnął Leon.
-Co?! Jaka Ludmiła? Solówa? Ale ja tylko jedzenie przywiozłem...- powiedział zakłopotany Tomas.
-Taa, zamówienie! Tylko spróbuj się koło niej kręcić!- wrzasnął wściekły Leon, odciągany przez Andresa.
-Lepiej uważaj na niego, to król tego studia, a Ludmiła to jego królowa!- dopowiedział Andres.
-Dobrze, dobrze...-odparł Tomas i szybko wręczył zamówienie.
                                            
                                                   ***W tym samym czasie, dom Violetty***
-Oh, Ramalo! Obiad już stygnie! Szybko,szybko! Mam nadzieję, że skosztujesz mojej nowej potrawki, słonko?
-Dla Ciebie wszystko, kochana! A gdzie Twój pierścionek zaręczynowy?- spytał Ramalo, ukochany Olgi.
-Ściągnęłam go, żeby nie zabrudzić przy gotowaniu, kochany. <Buziak>
-Olga, wróciłam! Ramalo, wróciłam! Tata?- zapytała Violetta wchodząc do domu.
-Twojego taty nie ma, Violetto. Dzisiaj przychodzi nowa guwernantka, może tym razem ta będzie dobra?-powiedział Ramalo.
-Tak, na pewno będzie...-odparła Violetta z ironią w głosie.
-Violetto?
-Tata?
-Tak, już wróciłem. Za pół godziny ma się pojawić nowa guwernantka, Ramalo Ci o tym wspomniał?-zapytał tata.
-Tak, tak, coś tam mamrotał.
-Violu, teraz idź do swojego pokoju. - powiedział ojciec.
-Pójdę na spacer.
-Nie! Do swojego pokoju, nie pozwalam Ci wychodzić z domu bez potrzeby!
-Ale tato! Ty w ogóle mnie nie słuchasz! Chciałabym chodzić do teatru, do opery, na pizzę, mieć przyjaciół, chodzić do szkoły, wychodzić na spacery, na basen...
-Za dużo ode mnie wymagasz, Violu! Te wszystkie rzeczy są dla Ciebie niebezpieczne!
-Tato!
-Violetta, bez dyskusji!
-Gdyby mama tu była, na pewno pozwoliłaby mi spełniać moje marzenia, kształcić się, poznawać rówieśników!-łkała Violetta.
-Violetto..
-Tato! Ja chcę chodzić do szkoły! Uczyć się muzyki!
-Pozwalam Ci na lekcje fortepianu. Uczyć możesz się z guwernantką.
-Dziękuję, tato. Jednak i tak czuję się jak w klatce.-odparła Violetta i pobiegła do swojego pokoju.
-Co ja mam z nią zrobić, Ramalo?-zapytał German.
Ramalo wzruszył ramionami. Olga podeszła do Germana, poklepała go po ramieniu i powiedziała:
-Rzeczywiście, powinien dać pan jej więcej swobody. Szczególnie, kiedy już jutro kończy siedemnaście lat.
-Ale Olgo, to przecież nadal małe dziecko, chcę ją chronić...
-Niech pan robi jak uważa, ale niech pan wie, że ją pan krzywdzi.-powiedziała Olga i odeszła do kuchni, aby gotować obiad.
                                                       
                                             ***Przed domem Violetty, ten sam czas***

-Dasz radę Angie, nie spinaj się tak. Po prostu wejdź tam i powiedz im całą prawdę. Ale możesz stracić Violettę. Ja nie chcę jej stracić! Co robić, co robić? German mnie zabije, jak dowie się, że powiedziałam Violettcie, że jestem jej ciotką. Angie myśl, rozegraj to jakoś!- mówiła Angie, sama do siebie.
Angie wzięła głęboki wdech i nacisnęła na dzwonek do drzwi.
-Już otwieram!-krzyknął German i poszedł otworzyć drzwi.
-O! Pani to pewnie nowa guwernantka Violetty! Zapraszam!-powiedział German.
Angie lekko zakłopotana powiedziała:
-German, jak dawno się nie widzieliśmy...
-Proszę pani, czy kiedykolwiek widzieliśmy się na oczy?! Kiedy przeszliśmy na "ty"?!- zdziwił się German i zamknął drzwi, rozmawiając z Angie przed drzwiami do domu.
-Nie pamiętasz mnie? Naprawdę? W sumie minęło dwadzieścia lat... Ty też się zmieniłeś. Ciekawe, czy dalej pamiętasz, jak Marija ciągnęła Cię do mnie do pokoju, a ja chciałam bawić się z Tobą lalkami...
-Co?! Musiała mnie pani z kimś pomylić! Co pani mówi, Marija mnie nie ciągnęła do pańskiego pokoju! Proszę opuścić posesję mojego domu.
-Chciałabym tylko złożyć życzenia Violettcie, przepraszam, że Cię nie pokoję, Gerry.
-Gerry?! Przecież tak tylko nazywała mnie jedna osoba... ANGIE?! Co ty tu do diaska robisz?
Angie uśmiechnęła się niewinnie i głęboko westchnęła.























***
Jak wam się podoba? Troszkę na podstawie serialu, ale taki będzie tylko początek, nie martwcie się. Muszę tylko rozkręcić tę "powieść":) Macie jakieś pomysły? Co chcecie widzieć w  tym opowiadaniu?

Ja już kończę, kolejny rozdział za niedługo :)

środa, 20 marca 2013

Prolog

Violetta

"No tak... Dzisiaj rozpoczynam nowy pamiętnik. Mam nadzieję, że też nowy etap w życiu. Jestem Violetta i dokładnie jutro mam siedemnaste urodziny. Na moje urodziny chciałabym pójść na jakiś spektakl... Albo do kina? Ale to jest nie ważne. I tak będę musiała uczestniczyć w mojej, przepraszam, zabawie JADE. Uhh... Ale do rzeczy. Aktualnie jestem na lotnisku. Dzisiaj wracam z Madrytu do Buenos Aires- miasta w którym (mam nadzieję) zamieszkam na stałe.
violettaCiągle żyłam na walizkach. To wyjazd taty tam, to tam... Nie zdążyłam poznać nikogo, zaprzyjaźnić się. Nie chodziłam nigdy do żadnej szkoły. Odkąd pamiętam, uczyła mnie guwernantka. Zazwyczaj była to zdesperowana kobieta po czterdziestce. Na początku była dla mnie miła, fajnie mi się z nią gadało, ale później zamieniała się w jędzę z wyłupiastymi oczami. Jak Jade. Właśnie, Jade! To dziewczyna mojego taty... Nie lubię jej. Myśli tylko o bzdurach, nie potrafię nawet z nią rozmawiać! Wszystko robi na swoją korzyść... Ale jak to powiedzieć tacie? Tata jest naprawdę kochany, ale czuję się jak więziona w klatce. Nie mogę tego, nie mogę tamtego... Wszystkie zakazy, żadnych pozwoleń! Czasami zastanawiam się czy on też tak żył, jak ja... Dlaczego tak mnie ukrywa? Mówi, że mnie chroni. Przed czym? Przed światem? Przed chłopcami? Przed przyjaciółmi, dobrą zabawą, szczęściem? Nie rozumiem go, ale kocham. Czasem zastanawiam się, jak on poznał mamę... Przecież kiedyś musiał. A kiedy ja mam poznać swojego księcia? Czekając w wieży?
Tyle pytań, żadnych odpowiedzi.
 O mamie wiem niewiele. Zginęła jak miałam 5 lat. Nie wiem czym się zajmowała, co lubiła. Mam tylko jej zdjęcie. Zastanawiam się czasem, czy ma jakąś rodzinę. Czy dziadek, babcia żyją? A może miała rodzeństwo, kuzynostwo? Tak bardzo za nią tęsknię... Żałuję, że jej nie pamiętam.
Jestem ciekawa, czy w Buenos Aires moje życie się zmieni."
-Wpis skończony, możemy iść na odprawę tato!-powiedziała Violetta.
-Violetta? Wiesz, że będziemy musieli znaleźć Ci nową guwernantkę w Buenos Aires. Pani Doodmore zrezygnowałą po tym, jak poplamiłaś jej nowy kaszmirowy żakiet...-odpowiedział jej tata, German.
-Yhmm, przepraszam, przepraszam, tato... Nie chciałam, to był przypadek! Przecież wiesz! Ale nie mogłam się przecież powstrzymać, to takie śmieszne! Tato, tato, wiesz jak wyglądają fazy gniewu pani Crinnawa?
-Pani Doodmore...-poprawił ją tata.
-Tak, znaczy, pani Doodmore? Najpier wytrzeszcza oczy, później rozszerza nos, zaciska zęby, ściska dłonie w pięści, wstrzymuje oddech i...
-Violetto! Skończ już z tym!
-Ale przecież to takie śmieszne, tato, weź daj spokój! Hahahaha, a pamiętasz co powiedziała?
-Hahaha, do tego jej mina była... Eee, Chodź już do samolotu.-zaśmiał się tata.

"To właśnie jest tata. Pewnie słyszałeś jego zakłopotanie? Jakby bał się być zabawny i niepoważny. Oh, nie rozumiem go. Zadanie na dziś: Nauczyć tatę się śmiać! Hahahaha!"

Pasażerowie samolotu Madryt-Buenos Aires LOUF HANZ po raz ostatni wzywani na odprawę. Meldunki przyjmowane przy stanowisku 24, 25 i 26.

-Violetta, wzywają nas!-krzyknął tata.

Violetta wzięła swój bagaż podręczny i udała się do odprawy.

-Trudno mi się z Tobą rozstać, dawne życie. Dzisiaj zaczynam nowe! Mam taką nadzieję...
Żegnaj, dawna Violetto, zostawiam Cię w Madrycie...

wtorek, 19 marca 2013

Wstęp, zapowiedź i bohaterowie :)

Witajcie!
Serial Violetta stał się ulubionym serialem mojej młodszej siostry. Przyznam się- pierwsze odcinki nie przypadły mi do gustu. Jednak później w oko wpadł mi ten serial, a szczególnie jeden z aktorów (<3 Jorge Blanco- Leon <3)... Zaczęłam się interesować tym serialem, nadrabiać odcinki, słuchać (maniakalnie) soundtracku z serialu, czytać artykuły i oglądać zdjęcia o aktorach, oglądać niektóre małe epizody po hispzańsku na youtubie, czytać opowiadania... W końcu natrafiłam się na jedno: http://violetta-opowiadanie.blogspot.com Zainspirował mnie do stworzenia tej opowieści. Oczywiście będzie inna :) A teraz życze miłej lektury i zapraszam!
***
O CZYM TO BĘDZIE?

fot. Disney
fot. Disney
Violetta jest nastolatką obdarzoną niezwykłym talentem do śpiewania, o czym sama jeszcze nie wie. Zdolności wokalne odziedziczyła po matce, znanej piosenkarce, która zginęła w tragicznym wypadku, gdy Violetta była jeszcze małą dziewczynką.
Germán, jej ojciec, jest odnoszącym sukcesy inżynierem, który choć bywa surowy i nadopiekuńczy, bardzo kocha swoją córkę. Z troski o Violettę zataja przed nią prawdę o jej matce i nie chce, żeby ona podążyła tą samą drogą.
Po tragicznej śmierci żony, zabrał córkę do Madrytu i samotnie wychowywał, z dala od rówieśników. Germán jest świadomy wielkiego talentu córki i pozwala jej brać lekcje gry na pianinie, ale trzyma ją z daleka od mikrofonu.
Wszystko zmieni się, gdy oboje powrócą do rodzinnego miasta: Buenos Aires. Violetta rozpocznie naukę w prestiżowej szkole muzycznej Studio 21. Pozna Angie, nauczycielkę i opiekunkę, która uświadomi ją o wielkim potencjale, jaki w niej drzemie. Nawiąże także nowe znajomości, które będą towarzyszyć jej w nauce.
Materiały novela.pl

***

Bohaterowie: (opracowanie: http://violetta-opowiadanie.blogspot.com )




Violetta



Jest bystrą i pełną energii dziewczyną, ale żyje w samotności, pod kloszem nadopiekuńczego ojca. Chociaż sama jeszcze o tym nie wie, ale odziedziczyła po mamie wyjątkowy głos. Po ojcu przejęła miłość do książek i wyjątkową inteligencję. Violetta jest spontaniczna i szczera, dlatego zawsze mówi to, co myśli. Obecnie poszukuje swojego miejsca w życiu.

Po powrocie do Buenos Aires Violetta zaczyna uczęszczać na lekcje gry na pianinie w prestiżowej szkole muzycznej Studio 21. Odkrywa tam zupełnie nowy świat, a w nim swoje prawdziwe przeznaczenie i ... przeszłość. Początkowo znajomi Violetty myślą, że jest nieśmiała, ale wkrótce odkrywają jej prawdziwą osobowość.








                                                                        Tomás

Jest atrakcyjny, pewny siebie i czasem odrobinę małomówny. Gra na gitarze i śpiewa, ukazując w utworach swoją osobowość. Uczęszcza do Studio 21 dzięki stypendium profesora Beto, u którego pracuje jako asystent. Urodził się w Hiszpanii, ale razem z mamą przeprowadził się do Buenos Aires, by zaopiekować się babcią.

Tomás zakochuje się w Violetcie wbrew staraniom Germána, który próbuje odseparować córkę od zalotników. Głównym rywalem Tomása w walce o miłość Violetty jest León.
 

 




Francesca
Francesca jest bystrą i bardzo koleżeńską dziewczyną. Wie, że nauka w Studio 21 kosztuje jej rodzinę wiele wyrzeczeń. Urodziła się we Włoszech, podobnie jak jej brat, Luca, który prowadzi rodzinny interes – Restó Bar.

Francesca jest zakochana w Tomásie, ale on widzi w niej jedynie dobrą koleżankę. Na początku jest nieco zazdrosna o Violettę. W szkole Francesca kumpluje się z Camilą i Maxim.



 





                                                                  Camila
Jest zabawna, wesoła i ma bardzo silne poczucie sprawiedliwości. Walczy o swoje przekonania i zdolna jest zrobić wszystko dla swoich znajomych.

Jej najlepszymi przyjaciółmi są Maxi i Francesca.

Camila marzy o karierze piosenkarki.Posiada wielki talent, ale wie też, że brakuje jej jeszcze artystycznej dojrzałości, by zostać prawdziwą gwiazdą.




 





León
(moja wersja)
Leon należał do "paczki" Ludmiły. Był arogancki, czasem nawet chamski. Starał się być dobrym człowiekiem, ale w towarzystwie (juz byłej) swojej dziewczyny, Ludmiły, nie udawało mu się to. Kiedy do studia przyszła Violetta, wiele się zmieniło. Leon się zmienił. Z zadufanego w sobie milionera, stał się dobrym człowiekiem. Naprawdę zakochał się w Violettcie. Na początku chciał odegrać się na Thomasie, jednak później zobaczył, jak cudowną dziewczyną jest Violetta. Walczy o nią za wszelką cenę.
Leon ma ogromny talent muzyczny- pięknie śpiewa, tańczy i gra na fortepianie.




 





                                                                           Angie


Żywiołowa, rozrywkowa, charyzmatyczna, kochająca muzykę i sztukę. Jest siostrą zmarłej żony Germána. Violetta nie ma jednak pojęcia o tym, że Angie to jej ciotka. Po śmierci siostry, Angie bezskutecznie próbowała skontaktować się z Violettą, więc gdy ta wróciła do Buenos Aires, udała, że jest jej nową opiekunką - tylko po to, aby móc być blisko niej.

Angie jest też nauczycielką śpiewu i w tajemnicy przed Germánem odkrywa przed Violettą jej wokalny talent. Zrobi wszystko, by chronić i dbać o swoją siostrzenicę.

 





Ludmiła

Ludmiła pochodzi z dobrej rodziny. Jest odlotową, efektowną uczennicą Studio 21, co czyni ją idealną dziewczyną dla Leóna. Stara się być diwą, ale jednocześnie jest arogancką kłamczuchą i manipulantką. Ma obsesję na punkcie swojego wizerunku ipragnie bez przerwy znajdować się w centrum zainteresowania. Zawsze sięga po to, czego chce.

Mimo że nie ma z Tomásem nic wspólnego, chłopak bardzo jej się podoba. Tomás z kolei ignoruje ją, ponieważ jest zakochany we Violetcie, co budzi w Ludmile obsesję i zazdrość. Uważa Violettę za wroga, ponieważ nie potrafi przyćmić jej talentu i urody.

Jak każdy czarny charakter, ma swojego poplecznika: Naty.



 


Naty
 
Naty jest prawą ręką Ludmiły, choć czasem pełni bardziej rolę dziewczyny na posyłki. Jest ładna, ale nie olśniewająca. Pasją jej życia jest moda. Patrzy na innych uczniów z góry, ale w głębi serca jest niepewną siebie dziewczyną, której się wydaje, że jedynym sposobem na sukces jest należenie do „paczki”.

Naty jest doskonałą tancerką i piosenkarką, ale Ludmiła nie pozwala jej zabłysnąć tak, jak na to zasługuje. Wie, że Ludmiła może ją w każdej chwili zdradzić dla własnej korzyści, chociaż sama nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Mimo to trzyma się Ludmiły, ponieważ wydaje jej się, że dzięki jej towarzystwu zostanie prawdziwą diwą.







Andrés

Najlepszy przyjaciel Leóna. Jest odrobinę niezdarny i roztrzepany, a także niezwykle asertywny.

Czasem trzeba mu coś dwa razy powtórzyć, ale i tak jest bardz pewny siebie. Andrés jest poza tym życzliwą i zakochaną w muzyce osobą.







Napo

Zgodnie ze swym imieniem, Napo ma w sobie coś z Napoleona. Jest dobrym kumplem i wiecznie szuka akceptacji otoczenia.

Na początku chce trzymać się ze swoją kuzynką Ludmiłą i należeć do „paczki”, ale z czasem oddala się od tego towarzystwa i przechodzi na "jasną stronę mocy."

Do egzaminu wstępnego przystąpił wspólnie z Violettą i zdał go bez problemu dzięki wielkiemu talentowi do śpiewu i tańca.





 





Maxi

Najlepszy tancerz w Studio 21, specjalizuje się w tańcu ulicznym.
Jest zabawny, pomysłowy, bystry i pełen ambitnych planów na przyszłość. Wie, że jego życie będzie związane z muzyką. Gra na keyboardzie i syntezatorze. Tworzy też basowe podkłady na swoim komputerze i marzy, by pewnego dnia wydać własną płytę.

Jego najlepszą przyjaciółką jest Camila. Mają podobne gusty muzyczne i oboje nie przepadają za Ludmiłą, Leónem i resztą „paczki”. Łatwo się zakochuje, ale nie ma zbyt wiele szczęścia do dziewczyn, więc często wpada w tarapaty, próbując przekonać do siebie swoją wybrankę.



 





Braco

Inteligentny i odrobinę szalony. Wydaje się żyć we własnym świecie. Doskonały tancerz, specjalizujący się w poppingu i hip-hopie.

Po wyglądzie i akcencie można poznać, że jest obcokrajowcem, ale nigdy nie zdradził, skąd tak naprawdę pochodzi. Mówi kilkoma językami. Gdy się denerwuje - na przykład kiedy podoba mu się jakaś dziewczyna, wyrywają mu się zdania po rosyjsku lub ukraińsku. Jest zawsze chętny do pomocy i na każdy problem potrafi znaleźć jakieś przysłowie ze swojej ojczyzny.





 





Luca ( u mnie Simon xD)

Brat Franceski, właściciel sąsiadującej ze Studio 21 restauracji Restó Bar, gdzie uczniowie z reguły spędzają wolny czas. Silna osobowość oraz imponujący wzrost sprawiają, że uchodzi za osobę bardzo wybuchową, ale z czasem ludzie dostrzegają w nim naprawdę porządnego gościa.

Luca jest bardzo ambitny i zdaje sobie sprawę, że może wykorzystać talent uczniów Studio 21, by przyciągnąć klientów. Zamienia swój lokal w Restó Band, gdzie zamierza organizować koncerty na żywo oraz, w miarę możliwości, śpiewać własne piosenki. Luca, niezależnie od prowadzenia rodzinnego interesu, chciałby bowiem zostać artystą, tak jak jego siostra.



 





Jade

Dziewczyna Germána. To płytka kobieta z obsesją na tle swojego wyglądu. Jest uwodzicielską, zazdrosną, grymaśną, egoistyczną manipulantką, potrafi być zarazem bezczelna i czarująca. Jednak prawdziwym czarnym charakterem jest jej brat Matías.

Jade pochodzi z zamożnej rodziny. Urodziła się bogata i nigdy w życiu nie przepracowała nawet godziny. Pewnego dnia traci swoją fortunę i, chcąc zachować obecny styl życia, postanawia poślubić Germána. Dlatego bezustannie nim manipuluje.

Jade nienawidzi Violetty, ponieważ musi z nią rywalizować o zainteresowanie Germána.




 




Germán

Ojciec Violetty. Genialny inżynier, właściciel międzynarodowej firmy budowlanej prowadzącej olbrzymie projekty publiczne i prywatne. Jest inteligentny i surowy. Po śmierci żony stał się nadopiekuńczy wobec Violetty, ale pod płaszczykiem stanowczości skrywa naprawdę wielkie serce.

Germán ma dziewczynę imieniem Jade, którą uważa za idealną towarzyszkę dla swojej córki. Jednak gdy w ich życiu pojawia się Angie, nowa opiekunka Violetty, Germán jest nieco zdezorientowany...

 
Harry
 
To nowy uczeń studia. Jest romantyczny. Marzy o założeniu własnej kapeli. Ma wielki talent muzyczny, pięknie śpiewa.
Jest wygadany i wrażliwy. Nie toleruje samolubstwa, sam bardzo dba o innych.
W studio chciałby znaleźć dziewczynę, bo nigdy nie znalazł swojej 'księżniczki'.
 
Niall
 
Jest nieśmiały, ale stanowczy. Potrafi zawrócić dziewczynom w głowie. Jest nowym uczniem studia. Spodobała mu się Francesca. Tak jak Harry, chciałby założyć kapelę.
Ma delikatny głos, od kilku lat gra na gitarze. Jego drugą pasją jest rysowanie.
 
 
 
Na początku jest tego dużo, ale da się zorzumieć. Moje opowiadanie będzie podobne do serialu, jednak niektóre szczegóły się zmienią, ważne sprawy także. Do tego-czekając na nowe odcinki Violetty na Disney Channel, pokieruję losami bohaterów sama. :)
 
 
Mrs. Punk